Reklama

Roma Downey: Zmienić ludzi

Jest pomysłodawczynią i producentką serialu "Biblia". W dodatku gra w nim Matkę Boską. Roma Downey przyznaje, że włożyła w ten projekt całe serce: - Starałam się, by był nie tylko opowieścią na motywach słynnej księgi, lecz także przesłaniem miłości, wiary i nadziei.

Czy pani przekonania religijne miały wpływ na powstanie serialu?

Roma Downey: - O tak, i to całkiem spory. Dorastałam w Irlandii, w katolickim domu. Mój ojciec zwykł mawiać: - Rodzina, która modli się razem, zostaje razem. Mogę więc powiedzieć, że Bóg zawsze mi towarzyszył. Zanim podjęłam jakąkolwiek decyzję - czy to związaną z życiem prywatnym, czy zawodowym - prosiłam Boga o radę. Przez 10 lat grałam anioła w serialu 'Dotyk anioła'. Już wtedy mogłam wykorzystać pracę do dzielenia się ze światem dobrą nowiną.

Reklama

Proszę powiedzieć, jak właściwie doszło do ekranizacji "Biblii"?

- Wpadliśmy na ten pomysł razem z mężem Markiem Burnettem, gdy tylko dotarła do nas pewna przykra informacja. Dowiedzieliśmy się mianowicie, że ktoś pracuje nad filmem, w którym Bóg będzie przedstawiony jako czarny charakter. Załamało nas to. Znaliśmy przecież tylko dobrego Boga! Postanowiliśmy więc przenieść Pismo Święte na ekrany tak, jak my je widzimy: jako świadectwo miłości, wiary i nadziei. Chcieliśmy pokazać ludziom tę miłość, a jednocześnie tchnąć w Pismo Święte świeży powiew.

Zdarzało się pani modlić na planie?

- Naturalnie! Robiłam to codziennie. Prosiłam Boga o to, by opiekował się aktorami i całą naszą ekipą. Kręciliśmy w Maroku, pogoda była bardzo kapryśna, w każdej chwili mogło przecież dojść do kolejnej burzy piaskowej.

Jest coś, co chcielibyście państwo widzom serialu przekazać? Jakaś specjalna myśl?

- Marzę, by dotknął naszych serc i odmienił nasze życia poprzez uświadomienie nam, że Bóg wszystkich nas kocha. I że dowody tej miłości odnaleźć można dosłownie w całej Biblii - począwszy od Księgi Rodzaju aż po Ewangelie.

Proszę nam zatem powiedzieć, jakie uczucia towarzyszyły pani podczas grania Matki Boskiej?

- Gdy wyjeżdżałam do Maroka, by rozpocząć pracę nad serialem, ani przez chwilę nie przypuszczałam, że wcielę się w tę postać. Byłam przecież producentką! Doszło jednak do tego, że musieliśmy wytypować aktorkę odpowiednią do grania Marii. Zorganizowaliśmy casting. W pewnym momencie mąż popatrzył na mnie i powiedział: - Roma, ty powinnaś zagrać tę rolę! Nigdy przedtem nie czułam się tak wyróżniona, uprzywilejowana. To było niezwykłe doświadczenie. Kochałam przecież Matkę Boską i jej Syna całe życie.

Ma pani swoją ulubioną scenę?

- Tak. To scena Ukrzyżowania. Była ciężka logistycznie i wyczerpująca emocjonalnie. Gdy patrzyłam spod krzyża ku górze, na grającego Jezusa Diogo Morgado, byłam niesłychanie poruszona. Trudno to opisać. Dotarło do mnie, że Chrystus zawisł na krzyżu dla nas, by wymazać nasze grzechy. Słyszałam kiedyś, że to nie gwoździe podtrzymywały go na krzyżu, leczy czysta miłość. Kochał nas tak bardzo, że oddał za nas życie. Co za emocje! Czułam w trakcie pracy nad nią szczególną więź z aktorami i ekipą.

Macie państwo dalsze plany?

- Szykujemy dla stacji NBC sequel 'AD: Beyond the Bible' (ang. 'Roku Pańskiego: Poza Biblią' - przyp. red.) - o wczesnych latach chrześcijaństwa. Świadomość, że mogę łączyć pracę z wiarą i pasją, to dla mnie najwspanialsza rzecz na świecie. Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić!

Rozmawiali Joseph Quan i Renata Dolińska.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy