Reklama

Rafał Masny: Odwrotne przedszkole

Rafał Masny przyznaje, że podczas wyprawy do Azji w show "Lepiej późno niż wcale" wiele rzeczy przerosło jego wyobrażenia. Choć od początku nastawiony był na ekstremalne przeżycia, to czasem trudno mu było się odnaleźć w nadmiarze zaskakujących sytuacji i nietypowych zadań. Jak podkreśla, dużym wyzwaniem było również zapanowanie nad uczestnikami programu - czterema dojrzałymi, pełnymi humoru i wigoru oraz ciekawymi świata mężczyznami, którzy razem tworzą niepowtarzalny kwartet, wprost stworzony do wspólnej wyprawy w nieznane.

Rafał Masny przyznaje, że podczas wyprawy do Azji w show "Lepiej późno niż wcale" wiele rzeczy przerosło jego wyobrażenia. Choć od początku nastawiony był na ekstremalne przeżycia, to czasem trudno mu było się odnaleźć w nadmiarze zaskakujących sytuacji i nietypowych zadań. Jak podkreśla, dużym wyzwaniem było również zapanowanie nad uczestnikami programu - czterema dojrzałymi, pełnymi humoru i wigoru oraz ciekawymi świata mężczyznami, którzy razem tworzą niepowtarzalny kwartet, wprost stworzony do wspólnej wyprawy w nieznane.
Rafał Masny przyznaje, że bez wahania zgodził się na udział w programie "Lepiej późno niż wcale" /Gałązka /AKPA

Formuła programu "Lepiej późno niż wcale" to zupełna nowość. Uczestnicy będą mieli do wykonania wiele zadań, jednak żaden z nich nie odpadnie. Podróżnicze reality show nastawione jest bowiem na pokazanie męskiej solidarności.

- Nie chcę psuć niespodzianki, którą na pewno ten program będzie dawał, ale spaliśmy w bardzo dziwnych miejscach, jedliśmy nietypowe rzeczy. Muszę powiedzieć, że dla nas każdy dzień był na zasadzie: miejmy nadzieję, że będzie fajnie, bo nie mieliśmy pojęcia, co nas będzie czekać. Wiele rzeczy na tej wycieczce, mimo że nawet czasami wiedziałem, co może się wydarzyć, bardzo mnie zaskoczyło. Zaplanować jedną rzecz, a potem ją przeżyć, to zupełnie co innego - mówi agencji Newseria Rafał Masny, youtuber.

Reklama

Masny przyznaje, że podczas nagrywania programu czekało na nich dużo wyzwań i ekstremalnych przygód, a egzotyczna wyprawa co rusz zaskakiwała. - Faktycznie może czasami byłem trochę niezorganizowany, może czasami nie mogłem się odnaleźć, ale myślę, że to jest też piękno tego programu, że większość rzeczy nie jest zaplanowana, my byliśmy w dużym szoku, jak wiele rzeczy się działo - wspomina Masny.

Nowy program Polsatu pokaże, na ile przedstawiciel millenialsów i znawca nowoczesnych technologii znalazł wspólny język z aktorami Piotrem Polkiem i Karolem Strasburgerem, kabareciarzem Krzysztofem Hanke i sportowcem Władysławem Kozakiewiczem. - Faktycznie byłem trochę przewodnikiem, ale trudno jest przewodzić takiej grupie. Miałem takie odwrotne przedszkole, w życiu nie powiem, że panowałem nad grupą panów, bo tutaj nawet nie miałem takich aspiracji. Myślę, że od razu lepiej było stać się drużyną, niż udawać, że gdzieś tam będę władał wszystkim i mógł sterować nimi. Bez szans - opowiada Masny.

Choć Rafała Masnego od pozostałych uczestników "Lepiej późno niż wcale" dzieli duża różnica wieku, to youtuber przyznaje, że bez wahania zgodził się na udział w programie. Już po nagraniach może powiedzie, że jest to reality show o wyprawie życia i męskiej przyjaźni - fajna, ale momentami bardzo refleksyjna przygoda.

- Panowie może mają swoje lata, ale są o wiele młodsi duchem - twierdzi Masny. - To, co odczułem, jeżeli chodzi o naszą różnicę wieku, to było to, że uznając się za osobę w miarę inteligentną, może dowcipną, po dwóch dniach nie miałem, o czym gadać. Skończyły mi się wszystkie żarty, anegdoty, a panowie - 50 lat doświadczenia często zawodowego to jest tyle sytuacji, tyle śmiesznych anegdot do opowiedzenia, tyle żartów, tyle historii, że stwierdziłem: dobra, wycofuje się, będę się bardzo dobrze bawił, słuchając was. To mnie trochę nauczyło pokory i było dla mnie ciekawym osobistym doświadczeniem.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Lepiej późno niż wcale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy