Reklama

Przemysław Kossakowski: Tropiciel niezwykłości

Spotyka mędrców, bioenergoterapeutów, wróżki i szarlatanów. - Staram się racjonalnie interpretować rzeczywistość, ale w tym programie wiele razy doświadczyłem zjawisk, które mną wstrząsnęły - przyznaje Przemysław Kossakowski.

Gdy przed laty dostał propozycję realizowania autorskiego programu "Kossakowski. Szósty zmysł" był bezrobotnym artystą grafikiem. Ale przede wszystkim Przemek Kossakowski rzeczowo podchodził do otaczającego nas świata. Zjawiska oraz ludzie, których poznał podczas swoich podróży sprawiły jednak, że zmienił zdanie.

- Program zacząłem robić startując z pozycji zatwardziałego racjonalisty. Ta odporność we mnie została, ale zdarzyło mi się doznać tak intensywnych sygnałów, że nie mogę wykluczyć istnienia poza naszym światem czegoś jeszcze - przyznaje dzisiaj Kossakowski.

Reklama

Zaczął od poszukiwań przedstawicieli magicznego świata na terenie Polski, potem razem z ekipą pojechał na Wschód. - Na Ukrainie rozmawiałem z pewną uzdrowicielką. Po kilku minutach zobaczyłem, że tę kobietę otaczała świetlista obwódka - opowiada autor programu.

- Sądziłem, że to złudzenie optyczne, ale zdecydowałem się jej o tym powiedzieć. Wszystko w porządku, to moja aura - odparła. W takich momentach dociera do mnie, w jak niezwykłym świecie się obracam. Jednak moim obowiązkiem wobec widzów jest nie dawać temu wiary.

W poszukiwaniu znachorów, wróżek oraz szamanów udał się także do Rosji. Przemierzył tysiące kilometrów, spotykając na trasie swojej wędrówki ludzi praktykujących medycynę niekonwencjonalną. Na własnej skórze poddawał się niezwykłym praktykom.

Właśnie w Rosji Kossakowski zdecydował się na... pogrzebanie żywcem w ziemi. To zdaniem zwolenników tego rytuału sposób na oczyszczenie ciała i umysłu. W grobie, oddychając za pomocą maski z rurką, spędził blisko godzinę. - To było najkoszmarniejsze 40 minut mojego życia. Ale kiedy mogłem już wyjść na powierzchnię, moje zmysły działały inaczej. Trawa była bardziej zielona, niebo bardziej błękitne, a biel brzóz, pośród których był grób, wprost fantastyczna, jak z obrazu.

Po magicznej Ukrainie i rozległej Rosji dziennikarz wyruszył na Bałkany. Ekipa programu odwiedziła m.in. Rumunię, Serbię i Macedonię. Przemysław Kossakowski sprawdzał na własnym ciele tamtejsze metody uzdrawiania - rytualne samookaleczenie, starodawne cygańskie obrzędy i podcinanie skóry. - Okazuję entuzjazm w momentach, w których inni okazywaliby obawę albo zakłopotanie - wyjaśnia fenomen swojego programu autor.

- Strach dopada mnie już po wszystkim. "Szósty zmysł" jest dla mnie fascynującą podróżą nie tylko po świecie medycyny, ale i ludzkiej duszy, meandrach umysłu i sposobach myślenia. Przez te dwa lata byłem w wielu krajach, poznałem ludzi, których w innych okolicznościach nigdy bym nie poznał, widziałem miejsca, do których nigdy bym nie dotarł. Uważam się za szczęściarza, bo dzięki temu moje życie się odmieniło.

JBJ

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy