Reklama

Pospieszalski wspiera PiS?

Sporo kontrowersji wywołał wyemitowany przez telewizyjną Jedynkę film dokumentalny Jana Pospieszalskiego - "Solidarni 2010". Produkcja pokazywała Polskę w żałobie - z poważnymi oskarżeniami, bez wyjaśnień. Co ciekawe, film ukazał się niespodziewanie w dniu, gdy PiS ogłosiło swojego kandydata na prezydenta.

W poniedziałek, 26 kwietnia, telewizyjna Jedynka pokazała dwugodzinny film dokumentalny "Solidarni 2010". Produkcja została poświęcona żałobie narodowej po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

"Pokazuje zjawisko jednoczenia się Polaków i czuwanie pod Pałacem Prezydenckim w tych trudnych dla narodu chwilach" - napisano w opisie produkcji.

Emisja filmu wzbudziła sporo kontrowersji w mediach oraz w internecie. Główny zarzut to brak obiektywizmu i pokazanie jednej strony, wygodniej dla autorów.

Przy okazji fali krytyki pojawiły się głosy, że telewizyjna Jedynka zaczęła kampanię wyborczą dla Jarosława Kaczyńskiego. Co ciekawe, film ukazał się niespodziewanie w dniu, gdy PiS ogłosiło swojego kandydata na prezydenta. Od dawna dziennikarze zwracają uwagę, że antena TVP1 ma sprzyjać PiS-owi.

Reklama

Problem filmu polega na tym, że bez słowa komentarza emituje swobodne wypowiedzi ludzi ulicy. Padają kontrowersyjne opinie, które sugerują, że katastrofa to był zamach wymierzony w elitę kraju, że media zaszczuły Lecha Kaczyńskiego, a władza została przekazana mafijnym układom medialno-biznesowym.

Nie brakuje także ataków na media, typu "Gazeta Wyborcza okłamuje naród". Wybrane opinie mają przekonać widza, że zły wizerunek Lecha Kaczyńskiego to propaganda wrogich mediów oraz "obcych sił". Pod adresem Lecha Kaczyńskiego padają jedynie dobre słowa typu "kocham pana prezydenta".

Dziennikarz "Rzeczpospolitej" w rozmowie na antenie TOK FM zdradził, że film wywołał duże dyskusje w kierownictwie TVP. Do końca nie było wiadomo, czy zostanie wyemitowany.

Z kolei medioznawca Wiesław Godzic zwraca uwagę, że emisja filmu nie przypadkowo zbiegła się z ogłoszeniem kandydatury PiS. Według niego kontrowersję wzbudza nieobiektywizm autorów filmu: "To była suma monologów. Tam nie było próby zdialogizowania tej dyskusji" - mówi i dodaje, że w filmie nie było raczej dyskusji o żałobie, padały z kolei poważne oskarżenia pod adresem Rosjan czy mediów.

Media2.pl
Dowiedz się więcej na temat: film dokumentalny | film | Prawo i Sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy