Reklama

Popłakała się przed kamerami

Podróże i ludzkie historie są pasją Martyny Wojciechowskiej. Ważniejsza jest dla niej jednak córeczka. Jak wyznaje: "Cudownie jest wrócić do domu i przytulić kochanego szkraba".

Kobieta kowboj, która kastruje byki, zapaśniczka i miłośniczka słoni, to tylko niektóre z bohaterek programu "Kobieta na krańcu świata".

"Nikt nie powinien się nudzić" - zapewnia Wojciechowska.

I dodaje: "Przy okazji realizacji mojego najnowszego programu przekonałam się, że krańcem świata może być miejsce niekoniecznie bardzo odległe, ale za to szalenie inne od tego, które tworzy naszą rzeczywistość".

Jej nowy program to cykl paradokumentalnych reportaży opowiadających o różnych zakątkach świata.

"Uprawiam tzw. obserwację uczestniczącą. Jestem dla widza kimś w rodzaju łącznika, który relacjonuje to, co widzi i czuje. Ważne jest także, że przy tym wszystkim ja i cała nasza ekipa telewizyjna świetnie się bawimy. Przykładem mogą być kobiety z namibijskiego plemienia Himba, które postanowiły mnie przerobić na jedna z nich. Od stóp do głowy wysmarowały mnie mieszanką rozpuszczonego masła zmieszanego z ochrą, która ma kolor bordowo-czerwony. Dały mi tylko kawałek koziej skóry, żebym przykryła pupę. Tak przebrana tańczyłam na weselu" - wspomina dziennikarka.

Reklama

Każdy odcinek jej programu ma inną bohaterkę. Prezentowane kobiety bardzo różnią się między sobą.

"Raz to jest starsza pani, która poświęciła całe życie ratowaniu słoni w Kenii, innym razem oddział kobiet saperów w Kambodży, który rozminowuje pola minowe albo mieszkanki Wenezueli, które poddają się operacjom plastycznym, żeby w przyszłości zostać miss lub kobieta kowboj, która pędzi bydło, kastruje byki. To program dla wszystkich, którzy są ciekawi świata" - zachęca do oglądania "Kobiety..." podróżniczka.

Losy bohaterek, o których opowiada, poruszyły też samą Wojciechowską. Dziennikarka wspomina m.in. boliwijską zapaśniczkę, która kultywuje lokalne tradycje.

"Ubiera się w falbaniastą spódnicę i melonik. W tym stroju wychodzi na ring i walczy za równowartość 10 dolarów z kobietami lub z wiele od niej silniejszymi mężczyznami. Kiedy obserwowałam, jak jest katowana przez swojego przeciwnika, jak wybijają jej ząb i jak ona dzielnie to znosi, po raz pierwszy zdarzyło mi się, że popłakałam się przed kamerami" - przyznaje uczestniczka rajdu Paryż-Dakar.

Wojciechowska ma opinię odważnej kobiety, która nie boi się żadnych wyzwań.

"Nie nazwałabym tego odwagą, ale ciekawością świata. Jestem ciekawa nie tylko tego, co słychać na krańcu świata, ale nawet, co słychać za rogiem mojej ulicy! Interesują mnie ludzie, jestem ciekawa ich historii. I muszę przyznać, że z wiekiem coraz bardziej" - kończy podróżniczka.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy