Reklama

Piotr Kąkolewski: Syn inżyniera Karwowskiego został architektem

Rolą Mareczka w serialu "Czterdziestolatek" podbił serca widzów. Po 40 latach nadal jest rozpoznawalny.

Zanim "został synem" Stefana Karwowskiego - najsłynniejszego inżyniera w Polsce - Piotr Kąkolewski zdążył zagrać w "Przygodach psa cywila" Krzysztofa Szmagiera, "Tajemnicy wielkiego Krzysztofa" Mieczysława Waśkowskiego, w filmie "Zazdrość i medycyna" Janusza Majewskiego. Nie był więc nowicjuszem, gdy pojawił się na planie "40-latka" Jerzego Gruzy.

Od dziecka wiedział, jak wygląda praca aktora, ponieważ jego mama pracowała przy wielu produkcjach filmowych i często zabierała syna na plan. - Nie bałem się kamer. Wiedziałem też, że nie wolno mi stawać na kablach i muszę siedzieć cicho podczas zdjęć - wspominał Piotr Kąkolewski.

Reklama

Nie krępował się też, że gra z wielkimi aktorami, ponieważ od małego znał wielu artystów i reżyserów. Było to dla niego naturalne.

Niewiele brakowało, a nie zobaczylibyśmy go w "40-latku". Bowiem przed pierwszymi zdjęciami zagrał w teatrze telewizji w "Niemcach". Wystąpił w podwójnej roli: żydowskiego chłopca i łudząco do niego podobnego syna niemieckiego oficera. Reżyser postanowił obciąć mu włosy. Nie poinformowano jednak o tym mamy Piotra. W efekcie mama zaniemówiła, widząc ogoloną głowę syna, a reżyser Jerzy Gruza omal nie dostał zawału serca na jego widok. Sytuację uratowała peruka, którą uszyto w ekspresowym tempie Piotrowi-Mareczkowi.

Serialowi rodzice - Anna Seniuk i Andrzej Kopiczyński - byli dla niego tak bliscy i serdeczni jak prawdziwi. Do dziś, choć od tamtych czasów minęło już 40 lat, nadal wspomina serial jak najwspanialszą przygodę życia. Opowiadał, że nie utrudniał życia ekipie. Od początku był zawodowcem. Roli uczył się w taksówce, która wiozła go na zdjęcia. Niemniej za każdym razem mówił własnym tekstem. - Wprowadzałem potoczny język - śmieje się.

Po emisji serialu Piotr stał się prawdziwą gwiazdą. Zdjęcia, wywiady, setki listów (po latach, przejrzał te listy z córką Julią), autografy... Nie dostał zawrotu głowy, nie czuł się kimś innym, lepszym. Z jednej strony był wychwalany pod niebiosa i noszony na rękach, z drugiej, gdy schodził z planu z korepetytorem nadrabiał zaległości, ponieważ w szkole bywał gościem.

Po wielkim sukcesie "40-latka" zagrał jeszcze w filmie "Motylem jestem" i "Z biegiem lat, z biegiem dni" Andrzeja Wajdy. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy w wieku 18 lat zrezygnował z roli w serialu. Postanowił zdawać na architekturę. Żartował, że owszem, wychował się na planach filmowych, ale też na desce kreślarskiej swego ojca. I ostatecznie zwyciężyła miłość do architektury. Po ojcu nie tylko odziedziczył zawód, również charakter. Jak on ma w sobie szelmowski urok, łobuzerski uśmiech poczucie humoru i optymizm. Jeśli ktoś myśli, że za udział w serialu otrzymał milionowe honorarium - myli się. Ale miał satysfakcję, bo za zarobione pieniądze zrealizował wielkie marzenie - kupił sobie motorower. Zresztą do dziś motocykle są jego pasją. Startuje też w rajdach zabytkowych samochodów. Z córką. - Z Julią przebieramy się w kolorowe stroje hipisów - śmieje się.

Co jakiś czas telewizja powtarza "40-latka". Pan Piotr dowiaduje się o tym od znajomych. Rozdzwaniają się wtedy telefony. Siebie w roli Mareczka zobaczył niedawno, przy którejś z kolejnych powtórek. Zaśmiewał się do łez. Od czasu do czasu spotyka się ze swoimi "siostrami" Jagodami, bo wciąż zapraszani są na spotkania do radia i telewizji. Co ciekawe, "siostry" też nie zostały aktorkami. Mirella Olczyk-Kurkowska jest naukowcem, wykłada w Centrum Europejskim UW, ma trójkę dzieci. Pierwsza odtwórczyni Jagody - Grażyna Woźniak - wróciła z Francji i mieszka na warszawskim Mokotowie z mężem i synem Dariuszem.

IJ

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy