Reklama

Okiełznać temperament

Francesca, którą gra w serialu "Ranczo", to typowa Włoszka - pełna temperamentu i bezkompromisowa. Ma jednak dziewczęcy urok i niewinność, które sprawiają, że może oczarować.

"Tele Tydzień": Lubi pani swoją bohaterkę?

Anna Iberszer: - Tak. Gram tę postać z olbrzymią przyjemnością! Jej żywiołowe, czasem przesadne zachowania są niepokojąco bliskie mojemu temperamentowi, który w życiu prywatnym staram się jednak nieco okiełznać (śmiech).

- Można jej pozazdrościć pozytywnego podejścia do trudnych sytuacji. Decyzja o zmianie miejsca zamieszkania, zwłaszcza, jeśli jest to przeprowadzka Calabria - Wilkowyje, nie jest łatwa, a życie na obczyźnie bez znajomości języka jest naprawdę ciężkie. Wiem o tym co nieco od mojej babci...

Reklama

Pani babcia jest Włoszką. Czy w jakiś sposób okazało się to pomocne na planie "Rancza"?

- Jak najbardziej! Dzięki włoskim korzeniom poznałam wiele tamtejszych obyczajów, południową mentalność, charakterystyczne gesty i oczywiście język, co ułatwiło mi pracę nad rolą.

Czy na planie serialu były jakieś szczególnie dla pani trudne sceny?

- Scenę tanga z 6. serii będę chyba pamiętać do końca życia... Nie mieliśmy z Jackiem Kawalcem zbyt wielu prób na jej przygotowanie, a warunki na planie okazały się mało sprzyjające. Przede wszystkim była to już późna jesień i było bardzo zimno.

- Próbowałam opanować dygotanie i rozgrzać mięśnie, bo przy tak niskiej temperaturze bardzo łatwo o kontuzję. Do tego doszła niezbyt równa podłoga z desek oraz mundur, który nijak nie chciał mi pomóc w wykonywaniu obrotów i szpagatów (śmiech). Koniec końców dostałam takiej gorączki, że nie wiedziałam już ani co robię, ani co do mnie mówią. I byłam naprawdę zdziwiona, kiedy okazało się, że efekt końcowy okazał się tak spektakularny!

Nim trafiła pani na "Ranczo", często obsadzano panią w rolach kobiet fatalnych. Łatwo było się odnaleźć w komedii?

- To prawda, mam na koncie postacie diablic, ladacznic, Meksykanek, Cyganek. Aż pewnego dnia obsadzono mnie w roli komediowej i okazało się, że to zdecydowanie mój żywioł.

Aktorstwo nie jest pani jedynym zajęciem.

- Jestem również choreografem. Komponuję układy taneczne do spektakli teatralnych. Tłumaczę teksty sztuk i piosenek z hiszpańskiego na polski. I tańczę! Tango argentyńskie i flamenco od 13 lat. Każda z tych rzeczy sprawia mi taką radość, że zastanawiam się, czy mogę nazwać to pracą. (śmiech).

Z Anną Iberszer rozmawiał Artur Krasicki.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy