Reklama

​Odtwórca roli kapitana Kirka nigdy nie oglądał "Star Treka"

Gdyby spojrzeć wstecz na karierę Williama Shatnera, to bez cienia przesady można byłoby stwierdzić, że widzowie kojarzą go przede wszystkim z rolą kapitana Jamesa T. Kirka w serialu i filmach z serii "Star Trek". Nie będzie też przesadą stwierdzenie, że to właśnie ta kreacja aktorska sprawiła, że Shatner przeszedł do historii telewizji i kina. Tym bardziej zaskakujące jest wyznanie aktora, który ujawnił, że nie widział ani jednego swojego występu w serialu. A filmów z serii "Star Trek" też unikał.

Gdyby spojrzeć wstecz na karierę Williama Shatnera, to bez cienia przesady można byłoby stwierdzić, że widzowie kojarzą go przede wszystkim z rolą kapitana Jamesa T. Kirka w serialu i filmach z serii "Star Trek". Nie będzie też przesadą stwierdzenie, że to właśnie ta kreacja aktorska sprawiła, że Shatner przeszedł do historii telewizji i kina. Tym bardziej zaskakujące jest wyznanie aktora, który ujawnił, że nie widział ani jednego swojego występu w serialu. A filmów z serii "Star Trek" też unikał.
Nigdy nie oglądałem "Star Treka" - przekonuje William Shatner /AF Archive/Mary Evans Picture Library /East News

"Nigdy nie oglądałem 'Star Treka'. Jest wiele odcinków, których nie znam. Jest kilka filmów, których nie znam. Jest to dla mnie zbyt bolesne. Nie podoba mi się, co robię. Nie podoba mi się, jak wyglądam" - wyznał 90-letni aktor w wywiadzie dla magazynu "People". Jest jednak jeden film z kultowej serii, który William Shatner obejrzał. To "Star Trek V: Ostateczna granica", którego był reżyserem. "Reżyserowałem ten film, więc musiałem go obejrzeć" - powiedział.

W tym samym wywiadzie William Shatner odniósł się do popularności cyklu "Star Trek" i tego, dlaczego seria wciąż ma wiernych fanów, którzy oglądają kolejne produkcje z tej serii. W ubiegłym roku swoją premierę miał następny "startrekowy" serial: "Star Trek: Picard". Zdaniem aktora widzowie szukają w "Star Treku" pocieszenia.

Reklama

"Jesteśmy na skraju wyginięcia. Sami się zatruwamy. Ziemia przetrwa, a ten niewielki nowotwór, ludzkość, która na niej żyje, zginie w ten sam sposób, jak giną zarazki za sprawą gorączki. Matka Ziemia się nas pozbędzie, bo jesteśmy zarazą. A wcale nie musimy nią być. Spokojnie możemy połączyć się z resztą życia, które dotarło tu do Ziemi" - stwierdził filozoficznie aktor.

Zdaniem Shatnera "Star Trek" daje odbiorcom odrobinę nadziei w tym zepsutym świecie. "Fakt, że akcja 'Star Treka' umiejscowiona jest 400 lat od teraz, to pewnego rodzaju obietnica, że jeśli będziemy trzymać się pewnych reguł, to nasze prawnuki będą mogły cieszyć się w miarę porządnymi warunkami. Skoro za 400 lat ludzkość wciąż żyje, to jest dla nas nadzieja. I właśnie to otrzymują widzowie: nadzieję. Takie przesłanie niesie za sobą 'Star Trek' i właśnie dlatego jest tak popularny" - kończy Shatner.

Williama Shatnera w roli kapitana Jamesa T. Kirka po raz ostatni można było zobaczyć w 1994 roku w filmie "Star Trek: Pokolenia". Aktor należał do pierwotnej obsady serialu "Star Trek" nadawanego od 1966 roku. Do dziś kolejne produkcje z tego cyklu cieszą się powodzeniem nie tylko w telewizji, ale też w kinie. Na dużym ekranie bohaterów sagi można było zobaczyć w filmie "Star Trek: W nieznane" z 2016 roku. Kolejna część filmu jest w przygotowaniu, choć za kulisami wciąż pojawiają się nowe nazwiska twórców, którzy mieliby przejąć ten cykl.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: William Shatner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy