Reklama

Monika Richardson prosi fanów. Nie nazywajcie Zamachowskiego "spoconym wieprzem"

"Proszę, nie nazywajcie go ziemniakiem, kurduplem, konusem, czy jak wam się zdarzało, spoconym wieprzem". Taką prośbę do swoich fanów na Instagramie wystosowała Monika Richardson, przerażona hejtem pod adresem jej byłego partnera, Zbigniewa Zamachowskiego.

"Proszę, nie nazywajcie go ziemniakiem, kurduplem, konusem, czy jak wam się zdarzało, spoconym wieprzem". Taką prośbę do swoich fanów na Instagramie wystosowała Monika Richardson, przerażona hejtem pod adresem jej byłego partnera, Zbigniewa Zamachowskiego.
Monika Richardson z wkrótce byłym już mężem, Zbigniewem Zamachowskim /Baranowski /AKPA

Znana dziennikarka telewizyjna Monika Richardson i jeden z czołowych polskich aktorów Zbigniew Zamachowski byli parą przez ostatnie dziesieć lat, a w 2014 r. wzięli ślub. W kwietniu 2021 r. Richardson potwierdziła krążące od pewnego czasu plotki o tym, że się rozstali. Przyznała, że to nie ona podjęła decyzję o końcu ich relacji. Do rozpadu ich małżeństwa miała się przyczynić m.in. zdrada Zamachowskiego.

Monika Richardson w obronie Zamachowskiego

Te doniesienia sprawiły, że internauci, komentując w ostatnich miesiącach kolejne doniesienie wokół aktora i dziennikarki, byli znacznie surowsi dla Zamachowskiego. W końcu Richardson postanowiła podjąć jakieś działanie, by ukrócić hejt, którego ofiarą stał się jej były partner.

Reklama

"Dzisiaj bardzo 'business', bo mam prośbę i chciałabym, żebyście potraktowali ją poważnie. Wiem, że mój wkrótce już były mąż nie ma ostatnio najlepszej prasy. Mówiąc delikatnie. Jego nieszczęsny romans z koleżanką aktorką też nie jest przez was najlepiej odbierany. Trudno, jak sobie pościelił, tak się wyśpi" - napisała na wstępie swojego najnowszego postu na Instagramie. Wspominając o "koleżance aktorce" ma zapewne na myśli Gabrielę Muskałę, bo to z nią według plotek związany jest teraz Zamachowski. Ani on, ani Muskała nigdy jednak nie potwierdzili, że są parą.

W dalszej części wpisu Richardson poprosiła o to, by internauci - oceniając poczynania jej męża - unikali obelg. "(...) należy do niego 10 lat mojego życia, a przez 6 lat nosiłam jego nazwisko. Dlatego proszę, nie nazywajcie go ziemniakiem, kurduplem, konusem, czy jak Wam się zdarzało, spoconym wieprzem. Niech sobie żyje szczęśliwie z pianinem, obrazem księcia Bulby i regałami z Ikei. Przepracowałam już jego podziękowania za nasze 10 lat ('Monika tak bardzo chce pomóc, że aż przeszkadza')" - napisała dziennikarka. Wspomniany przez nią cytat pochodzi z książki "Zbyszek przez przypadki" i jest częścią fragmentu, w którym aktor zarzucił Richardson nadopiekuńczość. Publikacja miała premierę 1 września.

"Dopóki nie będzie chciał zabrać moim dzieciom i mnie mieszkania, w którym żyjemy, nie mam już do niego nic. Niech każdy żyje tak, jak umie i tak, jak chce. Peace & love" - kończy swój post Richardson. Para mieszkała w przedwojennej kamienicy na warszawskim Żoliborzu. Według doniesień mediów, kupili to lokum wspólnie. Po rozstaniu Zamachowski się stamtąd wyprowadził.

W komentarzach obserwatorzy pogratulowali Richardson wpisu, przyznając, że pokazała w nim wielką klasę. W nabraniu dystansu do byłego partnera dziennikarce pomogło zapewne to, że znalazła już nową miłość - związała się z biznesmenem Konradem Wojterkowskim.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Monika Richardson | Zamachowski Zbigniew
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy