Reklama

Michel Moran: Znaleźć kulinarny diament

Michel Moran, juror polskiej edycji programu "MasterChef", opowiada o ocenianiu kulinarnych talentów Polaków.

Dlaczego warto oglądać polską edycję "MasterChefa"?

Michel Moran: - Mamy tutaj ludzi, którzy w swoich kuchniach potrafili wyczarować smaczne dania, bez odwiedzania wykwintnych restauracji, bez wyjeżdżania za granicę. Drugim powodem jest obserwowanie, jak amator, który miał tylko pasję i chęć do poszerzania wiedzy rozwija się, robi coraz bardziej wymyślne dania.

- Warto też oglądać 'MasterChefa' dla gości - ekspertów kulinarnych światowej sławy (Rick Stein, Joe Bastianich - przyp. red.), którzy bardzo dobrze oceniali potrawy przygotowywane przez naszych uczestników. Kiedy rozmawiałem z nimi za kulisami naprawdę pozytywnie wypowiadali się o nich.

Reklama

Jak wspomina pan pracę na planie programu "MasterChef"?

- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że praca jurora nie jest łatwa, ale jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Poziom wśród uczestników rósł z odcinka na odcinek, a my widzieliśmy, jak oni żyją tym programem dzień i noc.

Czy wśród finalistów są osoby, które od samego początku dobrze rokowały?

- U niektórych talent kulinarny było widać już na początku. Mieliśmy też bardzo dużo niespodzianek tzn. zdarzyły się osoby, które w trakcie castingów dostały od nas duży kredyt zaufania i potrafiły go wykorzystać. Ale o to właśnie chodzi w 'MasterChefie', aby znaleźć ten 'diament', nawet jeśli na pierwszy rzut oka go nie widać.

Co decyduje o tym, że ktoś zostaje "mistrzem kuchni"?

- Oczywiście talent do gotowania, ale poza tym ogromna odporność na stres, kreatywność oraz umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach. Uczestnicy mieli do wykonania bardzo różne zadania. Nie wszyscy poradzili sobie z nimi tak, jak tego oczekiwaliśmy, niektórzy odpadli z powodu drobnych błędów. Talent kulinarny, smak, umiejętność pracy pod presją czasu, trochę cech przywódczych - takiego MasterChefa ja szukałem.

Emocje na planie są zapewnione - atmosfera rywalizacji, kamery, srodzy jurorzy...

- Na pewno atmosfera jaka jest na planie programu odbiega od tej w kuchni. Patrzyliśmy na to jak na kolejny test, ale co zadziwiające, dość szybko wszyscy przywykli do tej sytuacji. Kamery, operatorzy, dźwiękowcy, cała ekipa w pewnym momencie przestawała już istnieć dla gotujących amatorów. I to też dla nas był znak, że dobrze wybraliśmy finalistów. Stres, który panował wśród uczestników był dla nich mobilizujący. Było to zdenerwowanie wywołane wysokimi oczekiwaniami wobec siebie, żeby przygotować jak najlepszą potrawę.

Jak się współpracowało z pozostałymi jurorami, często sprzeczaliście się o werdykt?

- Świetnie się nam współpracowało. Co prawda z Magdą nie zawsze się zgadzaliśmy, ale tak powinno być, ponieważ chcieliśmy znaleźć najlepszego kucharza. Ania, choć jest młodą osobą, świetnie wie, o co chodzi w gotowaniu, ma smak i naprawdę zna się na kuchni.

Wspomniał pan o zmianach, jakie zaszły w uczestnikach programu. Zmieniają się chyba także gusta kulinarne Polaków...

- Zmiany, które widziałem u uczestników w programie, doświadczam także na co dzień. Od 12 lat jestem w Polsce i gotuje przede wszystkim dla Polaków. Przez ten czas nastąpiła ogromna zmiana i to w każdym aspekcie życia restauracyjnego Polaków. Od zachowania przy stole, rodzaju zamawianych produktów, wiedzy przekazywanej przez gości. Nawet jeśli poziom nie jest jeszcze światowy to na pewno niedługo będzie. Widać też coraz więcej dobrych restauracji w Polsce i to nie tylko w dużych miastach. Gołym okiem widać, że w Polsce następuje ogromny progres w tej kwestii.

- Myślę, że dzięki programowi 'MasterChef; nastąpi też zmiana w polskich domach. Ludzie odważą się eksperymentować. Zobaczą, że warto coś fajnego gotować, że dostępne są różnorodne produkty, a wiedzę na temat przyrządzania potraw nie tak trudno zdobywać w dzisiejszych czasach.

Czy w ciągu nagrań była potrawa, której smak został z panem do dziś?

- Tak, jadłem wspaniałego królika. Więcej nie zdradzę, widzowie sami zobaczą, o którą potrawę mi chodzi.

Czy jest danie, z którego nigdy by pan nie zrezygnował?

- Na pewno dobra ryba. Dzika, niehodowana, która byłaby przygotowana jak najprościej - z grilla, z dobrą oliwą i solą. Najważniejsze, aby produkt był świeży oraz wysokiej jakości.

W naszym kraju mamy wiele smacznych ryb, oraz tych mniej smakowitych jak na przykład karpie. Ma pan jakiś sposób na tą rybę?

- W Polsce jest ogromna tradycja podawania karpia, ja tę tradycję szanuję, ale muszę przyznać, że dla mnie jako kucharza jest to bardzo trudna ryba do przyrządzenia. Ma specyficzny smak, jest rybą słodkowodną więc trochę mdłą, z dużą ilością ości. Nie mam nic przeciwko jej serwowaniu, ale jeśli mogę uniknąć jej podawania to będę unikał.

A są w polskiej kuchni jakieś rzeczy, których inni mogą nam pozazdrościć?

- Najlepsza jest polska kuchnia zimowa. Na pewno zupy. Polacy są mistrzami w ich przyrządzaniu, czy to tradycyjne zupy, czy na zimno czy zupy-krem. Dania mięsne takie jak polędwiczki, kaczki, zrazy. No i oczywiście kasza - bardzo zdrowa, pomijana już w kuchni zachodniej. Kuchnia polska szczególnie ta domowa, serwowana zimą jest ciężka, ale wynika to z klimatu, tradycji i innych czynników, ale nie zmienia to faktu, że jest smaczna.

Program "MasterChef" emitowany jest w każdą niedzielę o godzinie 20:00 na antenie telewizji TVN.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: juror
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy