Reklama

Michał Piróg: Jestem farciarzem

​Michał Piróg nie uważa się za człowieka sukcesu. Twierdzi, że jest tylko farciarzem, który może robić w życiu to, co jest jego największą pasją. Przyznaje też, że jego marzeniem jest statuetka Grammy Music Award, choć ze względu na brak muzycznego talentu, nie ma szans na jej zdobycie.

​Michał Piróg nie uważa się za człowieka sukcesu. Twierdzi, że jest tylko farciarzem, który może robić w życiu to, co jest jego największą pasją. Przyznaje też, że jego marzeniem jest statuetka Grammy Music Award, choć ze względu na brak muzycznego talentu, nie ma szans na jej zdobycie.
Michał Piróg twierdzi, że miał w życiu dużo szczęścia /Jordan Krzemiński /AKPA

Michał Piróg jako tancerz zadebiutował w 1998 roku w wieku 19 lat. Dokonał tego mimo ciężkiej choroby w okresie dziecięcym, w wyniku której miał nigdy nie chodzić. Jako tancerz współpracował z teatrami w Polsce i za granicą: we Francji, Belgii i Szwajcarii. Jest autorem choreografii do teledysków znanych polskich artystów, m.in. Piaska. Piróg szybko rozpoczął także karierę w telewizji - był m.in. prowadzącym program "W rytmie MTV", jurorem w "You Can Dance - Po prostu tańcz!" oraz gospodarzem formatu "Top Model. Zostań modelką". Mimo to twierdzi, że nie czuje się człowiekiem sukcesu.

- Nie jestem dzieciakiem z Rwandy, któremu nikt nie dawał jednego procentu szans na to, że się wybije, nie wynalazłem szczepionki na nieuleczalną chorobę i nie zarobiłem na tym milionów - żadnej z tych rzeczy nie zrobiłem. Ja się nazywam farciarzem, a nie człowiekiem sukcesu - mówi Michał Piróg agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

Tancerz twierdzi, że miał w życiu dużo szczęścia, może bowiem zajmować się zawodowo czymś, co jest jego największą pasją. Jego zdaniem życie składa się z małych sukcesów, niekoniecznie związanych z pracą zawodową - on sam napotkał w swoim życiu prywatnym wiele problemów, z którymi musiał się zmierzyć. Za takie zwycięstwa nikt nie przyznaje nagród, często nie mówi się o nich w mediach, nagrodą jest sam fakt, że zrobiło się coś dobrze.

- To jest twój mały sukces, z którym zasypiasz sobie jak z najbardziej drogocenną nagrodą na świecie, bo wiesz, że ona trwa i wiesz, że rano się obudzisz i to miało sens. I to są takie nagrody, które są ważne - przekonuje Piróg.

Gwiazdor "You Can Dance" twierdzi jednak, że jest jedna całkiem realna nagroda, o zdobyciu której marzy, mimo że nie ma na to najmniejszych szans. Chciałby zostać laureatem Grammy Music Award. - Nigdy jej nie dostanę, bo jestem tak wielkim beztalenciem muzycznym, że to jest niemożliwe. Ale właśnie po to o niej marzę, żeby marzyć o czymś, co nie jest w zasięgu ręki - przyznaje Piróg.

Tancerz nie wie, co chciałby powiedzieć w momencie odbierania nagrody. Laureaci mają na to bardzo mało czasu, więc spełnieniem marzeń dla Piroga byłoby zwykłe dziękuję. W kwietniu Michał Piróg otrzymał na gali Osobowości i Sukcesy nagrodę w kategorii sukces.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michał Piróg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy