Reklama

Metamorfoza Małgorzaty Ohme w "Aplauz, aplauz!"

Małgorzata Ohme na co dzień nie przywiązuje szczególnej wagi do swoich stylizacji. Chce być typową dziewczyną z sąsiedztwa, taką, która nie wyróżnia się na ulicy swoim wyglądem. Telewizja rządzi się jednak swoimi prawami i będąc jurorką w programie "Aplauz, aplauz!", psycholog musiała przejść swoistą metamorfozę.

Małgorzata Ohme na co dzień nie przywiązuje szczególnej wagi do swoich stylizacji. Chce być typową dziewczyną z sąsiedztwa, taką, która nie wyróżnia się na ulicy swoim wyglądem. Telewizja rządzi się jednak swoimi prawami i będąc jurorką w programie "Aplauz, aplauz!", psycholog musiała przejść swoistą metamorfozę.
Małgorzata Ohme już nie boi się ubierać jaskrawych kolorów /Podlewski /AKPA

- Dla mnie to jest trudne doświadczenie. Nagle jesteś w bardzo dużej produkcji, robią ci zdjęcia, jesteś na plakatach, w takiej bardzo eksponowanej roli. I to jest świat, w którym oprócz tego, co masz w głowie, ważne jest to, jak wyglądasz. A mi cały czas zależy na tym, żeby nie być przebraną za kogoś innego, chcę być po prostu Małgosią Ohme, którą znam i którą widzę w lustrze każdego dnia, jak się budzę - mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Małgorzata Ohme, psycholog.

Jurorka podkreśla, że oceniając uczestników programu "Aplauz, aplauz!", niejednokrotnie podejmowała bardzo trudne decyzje. Równie stresujące były dla niej kwestie stylizacji - na potrzeby show psycholog musiała zakładać bardziej jaskrawe ubrania i robić mocniejszy makijaż.

Reklama

- Wbrew pozorom największy kłopot jest z tym, jak mnie ubrać, bo nie we wszystkim uważam, że dobrze wyglądam, mam mnóstwo obiekcji i wątpliwości. Nie lubię też być glamour, bo chcę być blisko ludzi. I mam wrażenie, że te kilometry makijażu i to takie wyśrubowanie estetyczne powoduje, że z przeciętnym człowiekiem jestem w ogóle za szybą. Więc trochę to nie jest tak do końca dla mnie, choć uważam, że to jest bardzo dobra lekcja kobiecości - mówi Małgorzata Ohme.

Ohme przyznaje, że styliści mieli wyjątkowo trudne zadanie i długo musieli ją przekonywać do zmiany wizerunku. - Dopiero chyba w piątym odcinku odważyłam się inaczej niż prosto uczesać włosy, założyć sukienkę, która biła turkusem z daleka i wszyscy nagle mówili: Boże, jak ty pięknie wyglądasz. Bo wcześniej te próby były, ale niestety ze mną się nie udawały. Mam nadzieję, że to jest taka ewolucja, bo każdej kobiecie się przydaje taka lekcja miłości do siebie i skupienia na sobie, nawet jeżeli chodzi tylko o ciało - tłumaczy Małgorzata Ohme.

Psycholog podkreśla, że wizerunkowa metamorfoza, jaką przeszła w programie, pozytywnie wpłynęła na jej samopoczucie. Poznała walory swojej sylwetki i atuty urody. - Poddałam się, bo ileż można walczyć o to, czy mam mieć duży lok czy mały, czy rzęsy takie czy owakie. Zwłaszcza kiedy później widzę to w kamerze i mówię: "Kurczę, to wcale nie wygląda jakbyś była przerysowana, jest dobrze". A potem mam do siebie pretensje, że się wcześniej tak upierałam, żeby się nie domalować i w sumie wyglądam trochę blado. Po prostu zaczęłam ufać ludziom, którzy na telewizji znają się lepiej ode mnie - dodaje Małgorzata Ohme.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Ohme | Aplauz Aplauz!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy