Reklama

Mateusz Damięcki błądzi po omacku

We wrześniu Mateusza Damięckiego zobaczymy w "Czarnej komedii", nowym spektaklu Teatru Kamienica. Aktor będzie musiał grać w ciemnościach i poruszać się po omacku.

We wrześniu Mateusza Damięckiego zobaczymy w "Czarnej komedii", nowym spektaklu Teatru Kamienica. Aktor będzie musiał grać w ciemnościach i poruszać się po omacku.
Tak Mateusz Damięcki prezentuje się w "Czarnej komedii" /Tomasz Urbanek /East News

"Czarna komedia" Petera Shaffera jest jedną z najpopularniejszych sztuk na świecie. Spektakl, który niebawem będzie można zobaczyć na deskach Teatru Kamienica zaplanowano dokładnie 50 lat od polskiej pierwszej prapremiery. Niegdyś obsadę spektaklu stanowili Jan Nowicki, Anna Seniuk czy Zdzisław Maklakiewicz, dziś na scenie zobaczymy Mateusza Damięckiego, Jana Wieczorkowskiego i Marietę Żukowską. Za reżyserię odpowiada Tomasz Sapryk. Premiera 17 września.

Oryginalność tego przedstawienia polega przede wszystkim na odwróconej logice. Gdy na scenie gaśnie światło, aktorzy poruszają się swobodnie, jakby w ich świecie panowała jasność. Kiedy jednak na scenie zapalają się reflektory, wszyscy bohaterowie "wpadają w ciemność" i poruszają się po omacku.

Reklama

Jak mówi PAP Life Damięcki: "To bardzo ciekawe wyzwanie. Nie tylko musimy grać, mówić teksty i wchodzić w interakcję z innymi bohaterami, ale dodatkowo jeszcze musimy sprawiać wrażenie jakbyśmy kompletnie nic nie widzieli, mimo że mamy otwarte oczy i nie mamy żadnych przepasek na tych oczach. Aby się dobrze przygotować, mieliśmy parę prób, które polegały na tym, że zakrywaliśmy sobie oczy, jak każdy potrafił i graliśmy na scenie całkowicie w ciemnościach".

Damięcki kreuje główną rolę w spektaklu. Wciela się w rzeźbiarza Brindsleya Millera, któremu wizytę w mieszkaniu ma złożyć bogaty kolekcjoner.

Ponieważ na scenie jest ciemno, zachodzi komedia pomyłek. "Często mówimy do kogoś innego niż nam się wydaje. Zamiast mówić patrząc się komuś w twarz, patrzymy się na inne części ciała. Co zabawne, kiedy nagle światło się wyłącza, dziwnym trafem wszyscy zaczynamy mówić dużo głośniej. I jest to bardzo dobre dla tej sztuki, ponieważ nawet najbardziej wybredny widz, nawet ten niedosłyszący, myślę, że będzie mógł usłyszeć każdy, nawet najdrobniejszy, dialog płynący ze sceny" - opowiada Damięcki.

Dla tego aktora spektakl wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym. "Mam tutaj dużo ciekawych rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim po ciemku przenoszę wszystkie meble z jednego pomieszczenia do drugiego, uważając, żeby nikt tego nie zauważył" - opisuje.

Ponieważ spektakl rozgrywa się w połowie lat 60., aktor nosi stylizację utrzymaną w duchu tamtych czasów. Ma buty na wysokim obcasie, nosi szeroki krawat i spodnie dzwony, a jego twarz zdobią baczki.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Mateusz Damięcki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy