Reklama

Marcin Wójcik: Lubię odgrywać "trochę głupszego"

Telewizja tak spopularyzowała jego duet z Robertem Górskim, że bardziej kojarzymy obu panów razem niż osobno. Teraz oglądamy w Dwójce ich kolejny wspólny program, do którego zapraszają ciekawych ludzi. Choć sami są jeszcze ciekawsi.

Skąd się wziął pseudonim Jabbar?

Marcin Wójcik: - Od amerykańskiego koszykarza Kareema Abdula-Jabbara. Kiedyś grałem w piłkę nożną i byłem najlepszym zawodnikiem w naszej drużynie. W koszykówkę nie grałem nigdy, więc koledzy ochrzcili mnie właśnie tym pseudonimem i on się ciągnie za mną praktycznie już od początków liceum. Nawet córka i dzieci znajomych mówią do mnie czasami "Wujek Jabbar". Już tak zostanę do końca.

Tyle lat jesteście duetem z Robertem. Nie nudzi wam się jeszcze?

- Nie, i nie chcemy nic zmieniać, bo, wbrew pozorom, rzadko występujemy razem. Bywa, że mamy niedosyt. Tak naprawdę większość czasu spędzamy w swoich kabaretach, a programy telewizyjne, które prowadzimy, zdarzają się raz na jakiś czas. I to nam daje możliwość odpoczynku, a nawet wzajemnej tęsknoty i wtedy wracamy do siebie z przyjemnością. Zmęczenie czy nuda nie wchodzą w grę.

Reklama

Czy któryś z was jest dominującą osobowością?

- Jeśli chodzi o dowcip, inteligencję i błyskotliwość, to "Góral", bez dwóch zdań. Natomiast ja mu jestem potrzebny do tego, żeby trzymać wszystko w ryzach, wprowadzać pewien spokój i żeby czasem mu te piłki wystawiać nad siatkę, do których on skacze i ścina.

- Zapadła mi w pamięć "Kabaretowa noc listopadowa", którą prowadził sam. Wyraźnie czułem, że brakuje mu tej drugiej osoby, czyli mnie. I faktycznie, kiedy się skończyło, podszedł do mnie i powiedział, przepraszam za słowo: "Nigdy, k...., więcej sam!" (śmiech). A ja lubię czasami wystąpić w takiej roli niby trochę głupszego, ale potrafię też z tej pozycji zaatakować. Kilkanaście razy udało mi się tak zaskoczyć "Górala", że nie wiedział, co powiedzieć. I to też jest bardzo fajne.

Wystąpicie kiedyś w "Tylko dla dorosłych"?

- Rok temu wystąpiłem i Kacper Ruciński powiedział, że jestem świetnym kawalarzem (śmiech). Miło to wspominam, bo można popuścić wodze fantazji i zwolnić hamulce.

A nie jest tak, że prowadzenie programu przypomina stand-up?

- Oczywiście, może nie tyle stand-up, co improwizację. Bo w sumie to nie mamy jakichś ról, tylko jesteśmy po prostu Marcinem i Robertem, tak sobie rozmawiamy. I nie ma znaczenia, czy któryś z nas się przejęzyczy czy zasepleni, zawsze wolę, by przy montażu to zostało. Walczę o taką prawdę, odkąd prowadzimy te programy.

Scenariusz piszecie we dwóch?

- Za to generalnie odpowiada Beata Harasimowicz, ale robi to z naszą pomocą. Wszystko z nią konsultujemy i staramy się, żeby program był jak najbardziej atrakcyjny. Ale to zależy też w dużej mierze od tego, jakich mamy gości. I podkreślam, że nie muszą utrzymywać piorunującego tempa.

- Kilkukrotnie gościliśmy Andrzeja Poniedzielskiego, niedługo będzie Artur Andrus, a oni niekoniecznie są gejzerami humoru. Podają żarty w sposób inteligentny i te programy mają wielką wartość. Jeżeli chodzi o Kluby Dwójki, to pracujemy w tandemie. W tym sezonie i tak mamy komfortową sytuację, bo nie musimy śpiewać prologów. A o ile ja coś tam jeszcze zaśpiewam, to Robert nie. Podobnie jest z tańcem.

Plany Ani Mru-Mru?

- Jesteśmy świeżo po premierze nowego programu, więc przed nami ten najmilszy czas, kiedy skecze już są, a teraz można je tylko doskonalić, dopieszczać. W kwietniu będę jurorem na PaCe, potem maj, czerwiec i wakacje.

Plany na Wielkanoc?

- Naszą rodzinną tradycją są wielkanocne wyjazdy. O ile Boże Narodzenie spędzamy w domu, to na Wielkanoc jednak gdzieś jedziemy. Czasem za granicę, czasem w Polsce. Teraz padło na Bieszczady.

Tradycje wielkanocne kultywowane w domu?

- Obowiązkowo śmigus-dyngus. Z córką mamy klasyczną wojnę, kto wcześniej wstanie, to leje. Ostatnio ona wygrywa. Ma 11 lat, ale od trzech potrafi wstać tak wcześnie, że podejrzewam, że niedługo będę o pierwszej w nocy dostawać szklanką wody w twarz. Ale nie jestem w stanie się na nią zdenerwować.

Rozmawiała Katarzyna Sobkowicz.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy