Reklama

Marcin Mroczek na deskach teatru

Marcin Mroczek wspomina, że zawsze marzył o tym, by stanąć na deskach teatru i zagrać rolę w intrygującym spektaklu. Trzy lata temu zadebiutował w sztuce "Mayday 2", teraz przyszedł czas na kolejne przedstawienie - "Chcesz się bawić? Zadzwoń!", gdzie wraz ze swoim bratem wcielają się w rolę detektywa Blogginsa. Aktor podkreśla, że scena go niezwykle ekscytuje, ale i mobilizuje do ciężkiej pracy, a tylko w ten sposób może doskonalić swój zawodowy warsztat.

Marcin Mroczek wspomina, że zawsze marzył o tym, by stanąć na deskach teatru i zagrać rolę w intrygującym spektaklu. Trzy lata temu zadebiutował w sztuce "Mayday 2", teraz przyszedł czas na kolejne przedstawienie - "Chcesz się bawić? Zadzwoń!", gdzie wraz ze swoim bratem wcielają się w rolę detektywa Blogginsa. Aktor podkreśla, że scena go niezwykle ekscytuje, ale i mobilizuje do ciężkiej pracy, a tylko w ten sposób może doskonalić swój zawodowy warsztat.
Marcin Mroczek doskonale wie, że teatr rządzi się zupełnie innymi prawami niż plan filmowy /Piotr Andrzejczak /MWMedia

W wieku 18 lat Marcin Mroczek wspólnie ze swoim bratem bliźniakiem Rafałem zadebiutowali w "M jak miłość". Serial do dziś bije rekordy popularności, a oni dzięki roli braci Zduńskich stali się gwiazdami. Aktor jest absolwentem Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, ale jak przyznaje, życie samo zweryfikowało jego plany na przyszłość.

- Moje życie potoczyło się tak, że od 18 lat uprawiam zawód aktora. Po serialu przyszedł czas na następne wyzwania. To już będzie druga sztuka, w której gram i mam nadzieję, że będziemy się rozwijać, bo wydaje mi się, że tak jak w każdym zawodzie, tak i w tym trzeba się cały czas rozwijać. I to nam przynosi dużo frajdy i przyjemności, mam nadzieję, że widzom również - mówi agencji Newseria Lifestyle Marcin Mroczek.

Reklama

Aktor doskonale wie, że teatr rządzi się zupełnie innymi prawami niż plan filmowy. Tutaj nie ma miejsca na potknięcia, duble i poprawki. Publiczność szybko bowiem wyczuje fałsz i wszelkie braki. Aktor przyznaje, że trema go mobilizuje i mija po pierwszej minucie spektaklu.

- Lubię tremę, ten dreszczyk emocji tuż przed wyjściem na scenę i muszę powiedzieć, że jak nie czuję, to czegoś mi brakuje. Jako dziecko tańczyłem w zespole tańca nowoczesnego, tam zawsze dawaliśmy mnóstwo występów na żywo, później były występy na żywo w "Tańcu z gwiazdami" i innych programach rozrywkowych, teraz występy na deskach teatru, więc te występy na żywo od dziecka mi towarzyszą - opowiada Mroczek.

Aktor podkreśla, że zawsze uwielbiał ten dreszczyk emocji towarzyszący występom na żywo i bardzo chciał stanąć na deskach teatru. Po latach grania w serialu stwierdził, że przyszedł czas na podjęcie nowych wyzwań. - Na razie zagrałem dwie farsy i dobrze się w nich czuję. Trudno mi się wypowiadać, czy to jest akurat ten rodzaj sztuki i teatru, który mi leży najbardziej, musiałbym spróbować jeszcze czegoś innego, ale to wszystko przede mną - zapowiada Mroczek.

Mroczek zdradza także, że bardzo łatwo można go rozśmieszyć i pamięta wiele sytuacji, gdy zgotował się na scenie i nijak nie mógł powstrzymać śmiechu. - Mam tzw. krótki lont, jestem czajnikiem, mnie bardzo łatwo zgotować, więc koledzy często to wykorzystują. Do tej pory było już mnóstwo takich momentów, ale najbardziej gotuje mnie chyba nasz kolega Bartek Żukowski, bo on też często się gotuje, a wtedy to my się w sumie razem nie potrafimy opanować. Najczęściej dzieje się to podczas sztuki "Mayday 2" - podsumowuje Mroczek.

Spektakl "Chcesz się bawić? Zadzwoń!" można oglądać w warszawskim Teatrze Palladium.


Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Mroczek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy