Reklama

Mam szczęście do ludzi

- Dzielimy się wiadomościami, przeżyciami. Wiem, kto zmienił stan cywilny, komu się urodziło dziecko - mówi Maria Pakulnis o planie serialu "Pierwsza miłość".

Powróciły demony przeszłości. Rajmund Schmidt daje się we znaki Anecie...

- Niebezpieczny człowiek. Bez skrupułów realizuje swój cel. Kiedy chce kogoś zniszczyć, posuwa się do najohydniejszych metod, włącznie z pozbawieniem życia. Aneta ma tego świadomość.

Chcąc chronić osoby bliskie jej sercu, czyli Marysię i Julkę, które - jak się okazuje, są na jego celowniku, zrobi wszystko, by udaremnić jego plany.

Podobno przyłoży się do tego dawno niewidziany syn. Sporo ryzykuje, pomagając matce.

- Kto jak kto, ale właśnie on powinien stać u boku matki, która też wielokrotnie ryzykowała, żeby ratować go z różnych tarapatów. Syna Anety gra Kuba Kamieński. Ciepły, odpowiedzialny człowiek. Lubię z nim pracować.

Reklama

A jak układają się relacje między Anetą i Markiem? Ich gesty i słowa, jakimi się obdarzają, świadczą o tym, że zależy im na sobie?

- Oboje wiele przeszli. Szanują się, rozumieją i troszczą o siebie. Dlatego Aneta nie chce mieszać Marka w sprawy związane z Rajmundem. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i będą mogli pomyśleć o wspólnej przyszłości.

Od pojawienia się Pani na planie "Pierwszej miłości" minęło osiem lat. Jak Pani wspomina ten czas?

- Wspaniale! Z przyjemnością wracam do Wrocławia. Piękne miasto, otwarci i serdeczni ludzie. Już kiedy jestem na lotnisku, czuję dobrą energię. Na planie spotykam osoby, z którymi jestem bardzo zżyta. Mam szczęście do ludzi, z którymi gram. Dobrze pracuje mi się z Maćkiem Tomaszewskim, Zbyszkiem Suszyńskim, Michałem Czarneckim i innymi osobami. Silną więź - nie tylko w przypadku zdjęć do serialu, ale również poza planem, odczuwam w kontakcie z Anetą Zając. Przemiła, dzielna dziewczyna z dużą klasą.

Niedługo przerwa wakacyjna, ale Pani będzie pracować. W lipcu wchodzicie na plan "Pierwszej miłości".

- Cały czas pracuję. Myślę też powoli o monodramie i recitalu. Na razie można mnie zobaczyć w Teatrze Komedia w spektaklu "Premiera" w reżyserii Tomasza Dutkiewicza. Gram ze znakomitymi koleżankami i kolegami. Moim scenicznym mężem jest Wojciech Wysocki, którego znam od lat. Graliśmy w Teatrze Współczesnym w Warszawie, teraz spotykamy się po trzydziestu paru latach... Przyjaźnimy się też prywatnie.

Rozmawiała Maria Ostrowska

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Maria | Barwy szczęścia | seriale | aktorka | serial
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy