Reklama

Małgorzata Socha: Lubię dobrze wyglądać

Rodowita warszawianka. Szczęśliwa żona i mama niespełna 3-letniej Zosi. Małgorzata Socha od 9 lat gra Zuzę Hoffer w serialu "Na Wspólnej", która wiele już przeszła i znów znalazła się na zakręcie. Jak to w życiu czasami bywa...

Rodowita warszawianka. Szczęśliwa żona i mama niespełna 3-letniej Zosi. Małgorzata Socha od 9 lat gra Zuzę Hoffer w serialu "Na Wspólnej", która wiele już przeszła i znów znalazła się na zakręcie. Jak to w życiu czasami bywa...
Małgorzata Socha w złotej kreacji /AKPA

Nie ma chyba dobrego rozwiązania w sytuacji, w jakiej znaleźli się obecnie serialowi Hofferowie z chwilą pojawienia się biologicznego ojca jednej z ich córek, Tosi (Julia Lewenfisz-Górka)...

- No rzeczywiście, sprawa jest patowa. Kiedy marzenie rodzicielstwa zaczęło się im spełniać, i to podwójnie, gdy dziewczynki, Ula (Ania Niedźwiecka) i Tosia, znalazły wreszcie wspólny język i zrodziła się między nimi naprawdę siostrzana więź - nagle odnalazł się on. Marnotrawny ojciec, Kornacki (Łukasz Matecki), który do tej pory nie interesował się córką. Teraz raptem chce zorganizować jej na nowo świat, dać nową rodzinę, a zabrać z tej, w której się już odnalazła, poczuła bezpiecznie. Dylemat, wobec którego staje dziecko i jego bliscy, jest przeogromny, każdy wybór będzie bolesny.

Reklama

Co na to pani bohaterka Zuza i jej mąż Kamil (Kazimierz Mazur)?

- Czekają na rozwój wydarzeń, rozumieją Tosię i jej potrzebę kontaktu z rodzonym ojcem. To mądrzy, empatyczni rodzice. Zwłaszcza Kamil, często nazywam go sumieniem ich obojga - bo Zuza jest bardziej emocjonalna - jego racjonalizm i opanowanie pomogą im zmierzyć się z tym problemem i wypracować z niego jakieś wyjście, bez większej szkody, zwłaszcza dla ich córek.

Jak wam się pracuje z dziećmi na planie "Na Wspólnej"?

- Wyśmienicie! Z Anią gramy już ponad trzy lata - jest niesamowita, to prawdziwe "zwierzę filmowe" (niedawno wystąpiła zresztą w fabule, u boku Roberta Więckiewicza). Ma dużo dziecięcego wdzięku. Natomiast Julka to już nastolatka, trochę zamknięta w sobie, krępująca się, krygująca, ale w gruncie rzeczy to też jeszcze dziecko, urocze i kochane. Spisuje się tu na medal! Urzekające jest to, że one naprawdę szczerze się polubiły, było im bardzo ciężko grać kłótnie, krzyczeć na siebie przed kamerą, zwłaszcza gdy chwilę przedtem bawiły się razem. Z tego względu pojednanie serialowych sióstr było dla nich wybawieniem.

Jest pani na topie. Mówi się nawet o pani "ikona stylu"!

- O rety! Jak ikona, to nic tylko ją do muzeum i na półkę! (śmiech) Jako kobieta lubię dobrze wyglądać, czerpię z tego satysfakcję, ale nigdy nie było moim zamierzeniem, żeby mnie ktoś tak nazywał. Nawet śmieszy mnie trochę, kiedy to słyszę. Zresztą rozejrzyjmy się - mnóstwo jest wokół pięknych, zadbanych pań, zwłaszcza teraz, gdy przyszła wiosna i możemy zrzucić z siebie "zimową powłokę". Świeci słońce, co natychmiast wywołuje "banana na twarzy" - i już człowiek pięknieje, jaśnieje. Piękno nastraja pozytywnie, oby było go jak najwięcej wśród nas!

Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Malgorzata Socha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy