Reklama

​Maja Bohosiewicz zmienia podejście do macierzyństwa

Otwarcie przyznawała się do tego, że często brakuje jej cierpliwości do dzieci i bardzo szybko się na nie irytuje. Jednak teraz postanowiła z tym skończyć. Dlatego podjęła postanowienie, że domowe kryzysy będzie rozwiązywała bez podnoszenia głosu. "Od dzisiaj mniej spinania pośladów macierzyńskich" - zapowiada Maja Bohosiewicz.

Otwarcie przyznawała się do tego, że często brakuje jej cierpliwości do dzieci i bardzo szybko się na nie irytuje. Jednak teraz postanowiła z tym skończyć. Dlatego podjęła postanowienie, że domowe kryzysy będzie rozwiązywała bez podnoszenia głosu. "Od dzisiaj mniej spinania pośladów macierzyńskich" - zapowiada Maja Bohosiewicz.
Od dzisiaj mniej spinania pośladów macierzyńskich - zapowiada Maja Bohosiewicz /Tomasz Urbanek/Dzień Dobry TVN/ /East News

Kilka miesięcy spędzonych na Teneryfie, plaża, morze, słońce, a w Warszawie praca, która jest jej pasją, elegancki apartament, gdzie razem z kochającym mężem wychowuje dwójkę pięknych dzieci - taki obrazek się wyłania, gdy przegląda się zdjęcia Mai Bohosiewicz na Instagramie. Sielanka? Ideał? W ostatnim poście Bohosiewicz wyjawia, jak tak naprawdę wygląda jej życie. Może i klimat na hiszpańskiej wyspie był bardziej przyjazny niż w Polsce, a jej warszawskie mieszkanie na większości robi wrażenie, to jednak aktorka ma problemy takie same, jakie się pojawiają we wszystkich rodzinach wychowujących małe dzieci.

Reklama

"Zapracowana mama dwójki dzieci rok po roku. Tak bym napisała, gdybym nie przeczytała książki 'Jak nie ranić własnego dziecka', a musicie wiedzieć, że jeszcze mi się nie zdążyło, żeby polecać książkę, której nie czytałam. (...) Bardzo się tą rolą przejęłam, a moje doświadczenia z niekoniecznie najłatwiejszym egzemplarzami dawały mi często poczucie, że jako matka daję ciała. Uwierzcie mi bądź nie, ale ja serio mam teorię w małym palcu. A praktyka uważności i empatii kończy się u mnie właśnie po powrocie do domu z pracy, kiedy jestem sama z dziećmi, wiem, że 20 minut temu miałam oddzwonić do księgowej i właśnie rozpętała się awantura, kto komu zabrał nożyczki w oczywiście kompletnym bałaganie mojego mieszkania" - opowiada aktorka o sytuacjach, w których zdarzyło się jej stracić cierpliwość i podnieść głos na dzieci.

"Po raz pierwszy ktoś w naukowy sposób wytłumaczył mi, że nie jestem chorą psycholką, która wydziera się na dzieci. Znalazł na to wytłumaczenie. Które uwaga!! Absolutnie nie zwalnia mnie z odpowiedzialności i nie zmniejsza mojego karygodnego zachowania. Ale daje kilka prostych rozwiązań. Banalnych wręcz, jak nie zakryć się własnymi nogami, wychowując dzieci, pracując zawodowo, będąc kucharką, sprzątaczką, żoną i kurierem swoich dzieci" - żali się aktorka. Na koniec zdradza jednak, że od teraz będzie inaczej postępować w relacjach ze swoimi dziećmi."Najważniejsze zadanie to dać dzieciom dobrą przestrzeń do zabawy i poznania świata. Od dzisiaj mniej spinania pośladów macierzyńskich. A więcej wolnej nieskrępowanej zabawy" - napisała.

Bohosiewicz zapytała też fanki, czy im również zdarzają się macierzyńskie wpadki. W komentarzach zaroiło się od zabawnych historii. Jedna z internautek pomyliła córkę z psem i zaczęła na nią gwizdać na spacerze. Inna zapomniała odebrać córkę z przedszkola, zaaferowana urządzaniem przyjęcia dla starszego syna. Kolejna w czasie zakupów w supermarkecie odruchowo zaczęła jeździć w przód i w tył sklepowym wózkiem i nucić "Aaa, kotki dwa".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Maja Bohosiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy