Reklama

"M jak miłość": Sekrety Marii Rybarczyk

Maria Rybarczyk namiętnie czyta książki, uwielbia masaż shiatsu i jest otwarta na to, co przynosi los. Aktorka, która występuje w "M jak miłość", zdradza, że lubi swoją postać i czeka na rozwój jej relacji z serialowym Jerzym.

Na co dzień Maria Rybarczyk prowadzi zajęcia z wiersza, monologu klasycznego i dykcji w poznańskim Studiu Aktorskim STA.

Z przyjemnością patrzy się na Wandę oraz Jerzego (Artur Barciś) i uczucie, które rodzi się między nimi. To piękny dowód, że można zakochać się na każdym etapie życia.

- Człowiek ma wiele twarzy. W zależności od okoliczności, sytuacji, w jakich się znajdzie, ludzi, których spotyka, buduje siebie. Mam wrażenie, że dopóki żyjemy, możliwe jest naprawdę wszystko. Poznajemy się w każdym działaniu, spotkaniu z drugim człowiekiem. Bardzo często zdarzają się rzeczy, o jakie nie podejrzewamy siebie i innych, życie nas zaskakuje. Przekona się o tym Wanda, dla której znajomość z Jerzym może okazać się punktem zwrotnym.

Reklama

Czy Wanda i Jerzy zwiążą się ze sobą?

- Ona od początku patrzy na niego z życzliwością. Ta znajomość zmierza w stronę związku, pozostaje pytanie, czy partnerskiego, czy przyjacielskiego. Ja tego nie wiem, bo serial ma to do siebie, że sytuacja może zmienić się z odcinka na odcinek. Wiemy już, że Wanda niedawno pojechała do Jerzego i zerwała z nim znajomość. Wcześniej powiedziała jednak, że to świetny facet, najlepszy człowiek, jakiego w życiu poznała. Jeżeli takie opinie wyraża doświadczona, świadoma kobieta, musi być coś na rzeczy. Lubię Wandę, to ciekawa, inteligenta osoba, która dużo widziała. Nie ma ograniczeń, jest otwarta na ludzi, wrażliwa i wyrozumiała, dzięki czemu w jej życiu może się jeszcze dużo wydarzyć.

Zdjęcia na planie "M jak miłość" to dla pani odskocznia. Większość czasu spędza pani w rodzinnym Poznaniu. Czym się pani tam zajmuje?

- Pracuję z młodymi ludźmi w Studiu Aktorskim STA, jestem tam wykładowcą. Od jedenastu lat spotykam się również raz w tygodniu z podopiecznymi środowiskowego domu samopomocy. To placówka Stowarzyszenia Osób i Rodzin na Rzecz Zdrowia Psychicznego "Zrozumieć i Pomóc" oparta na modelu "Fountain House". Przychodzą tam ludzie z problemami psychicznymi, którzy nie wymagają hospitalizacji. Mają różne zajęcia, gotują obiady. Cieszę się, że mogę się z nimi widywać. Jest jeszcze poznański Teatr Nowy imienia Tadeusza Łomnickiego, gdzie gram od wielu lat. W marcu odbyła się premiera spektaklu "Dziady", w którym biorę udział, a teraz intensywnie pracuję z Radosławem Eliasem nad bardzo ciekawą dwuosobową sztuką dla dzieci "Olbrzymek" w reżyserii Jerzego Moszkowicza. To produkcja mojego macierzystego teatru we współpracy z Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.

Ma pani wiele pasji, ciągle poszukuje nowych doznań. Czym się pani interesuje obecnie?

- Metodą dwupunktową - bardzo ciekawym rodzajem uzdrawiania związanym z fizyką kwantową. Fantastyczna rzecz, polecam. Jestem zafascynowana również masażem shiatsu, który uruchamia i odblokowuje energię w ciele za pośrednictwem punktów akupunkturowych. Uwielbiam je i chodzę regularnie, nie wyobrażam sobie tygodnia bez masażu. Co jeszcze? Namiętnie czytam skandynawskie kryminały, bo to pomaga mi się zrelaksować.

Rozmawiał Kuba Zajkowski

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy