Reklama

Liszowska: Kobieta-wulkan

Joanna Liszowska jesienią pojawi się w trzech produkcjach telewizji Polsat m.in. w nowym serialu "Przyjaciółki". Aktorka zagra w nim jedną z głównych ról - Patrycję, kobietę-wulkan.

W "Przyjaciółkach" gra pani jedną z tytułowych bohaterek. Jaka jest pani postać?

Joanna Liszowska: - Patrycja, jest trochę do mnie podobna. Jest uczuciowa, emocjonalna, temperamentna i energiczna, ale przy tym szalenie impulsywna. Kieruje się emocjami i przede wszystkim słucha głosu serca. Życie zmusza ją do tego, żeby stąpała twardo po ziemi, ale wielokrotnie unosi się ponad nią. Na pewno jest motorem, który napędza do działania resztę dziewczyn.

Co zadecydowało o tym, że przyjęła pani rolę w "Przyjaciółkach"?

Reklama

- Świetnie napisany scenariusz, ekipa, z którą dane jest mi pracować i moja postać. Ta rola jest dla mnie wyzwaniem, bo dotychczas grałam w serialach przeważnie epizody. Po raz pierwszy od samego początku wcielam się w jednego z głównych bohaterów.

Podobnie jak bohaterki serialu pani również ceni sobie przyjaźń?

- Przyjaźń i relacje między ludźmi mają dla mnie ogromne znaczenie. Człowiek mimo wszystko jest stworzony do życia 'w stadzie'. Nawet jeżeli czasami potrzebujemy chwil samotności, to niezwykle ważne jest to, by otaczały nas bliskie osoby. Mam na myśli nie tylko rodzinę, która jest dla mnie rzeczą najbardziej naturalną i oczywistą, ale też właśnie przyjaciół, znajomych...

Przychodzą chwile, że ma pani jednak ochotę spędzić trochę czasu sam na sam ze sobą?

- Takie momenty pojawiają się chyba w życiu każdego człowieka. Samotność również jest potrzebna, kiedy chcemy się na chwilę odłączyć i znaleźć swoją przestrzeń. To jednak jest dobre do czasu. Cudownie jest jeśli mamy do kogo wracać, przyjaciół, którym możemy ufać i którzy są przy nas mimo wszystko.

Na planie serialu, w którym gra również Małgorzata Socha, Anita Sokołowska i Magdalena Stużyńska, spędzają panie ze sobą dużo czasu. Nawiązała się między wami nić przyjaźni?

- Przyjaźń to dla mnie duże słowo i wydaje mi się, że można kogoś nazwać przyjacielem dopiero po wielu latach. Natomiast jest między nami fajna energia, chemia, mamy podobne poczucie humoru. Pracuje się nam razem doskonale, a na planie jest wesoło. Dlatego zawsze bardzo się cieszę i czekam na sceny, w których gramy wszystkie cztery.


Gra pani w serialu, już drugi sezon zasiada na fotelu jurora show "Got to Dance. Tylko taniec", pracuje przy własnym programie w Polsat Cafe "Sposób na faceta", a jednocześnie jest pani mamą na pełen etat.

- Do tego szczęśliwą mamą, szczęśliwego dziecka. Nie zrezygnowałam z pracy, ale najważniejsza jest dla mnie córeczka. Póki, co udaje mi się łączyć obie te rzeczy. Zobaczymy, co będzie dalej, kiedy Emma podrośnie. Najważniejsze, żeby praca nie powodowała uszczerbku na kontakcie z dzieckiem, ale przebywanie z nim 24 godzin na dobę również nie jest zdrowe.

Macierzyństwo panią zmieniło?

- To, że zostałam matką nie sprawiło, że stałam się kompletnie inną osobą. Nie straciłam ani temperamentu ani poczucia, że mam jeszcze coś w życiu do zrobienia. Rodzice powinni być z dziećmi, a nie jedynie dla dzieci. Oczywiście, jeżeli musiałabym kiedyś wybierać pomiędzy pracą a domem to dziecko i rodzina będą dla mnie zawsze na pierwszym miejscu.

Z Joanną Liszowską rozmawiała Emilia Klepacka (PAP Life).

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy