Reklama

Kuba Wojewódzki przesadził? Łukasz Simlat chciał wyjść z programu

Łukasz Simlat był ostatnio gościem Kuby Wojewódzkiego. Aktor, który od lat pilnie strzeże swojego prywatnego życia i stroni od publicznych wystąpień - poza tymi związanymi z zawodowymi obowiązkami, zdecydował się na udział we wtorkowym show. Opowiedział o swoich ostatnich osiągnięciach, jak np. pracy przy filmach "(Nie)znajomi" czy "Boże Ciało". Jednak w pewnym momencie zrobiło się dość niezręcznie, po kolejnym żarcie prowadzącego Simlat wstał i ruszył w stronę wyjścia.

Łukasz Simlat był ostatnio gościem Kuby Wojewódzkiego. Aktor, który od lat pilnie strzeże swojego prywatnego życia i stroni od publicznych wystąpień - poza tymi związanymi z zawodowymi obowiązkami, zdecydował się na udział we wtorkowym show. Opowiedział o swoich ostatnich osiągnięciach, jak np. pracy przy filmach "(Nie)znajomi" czy "Boże Ciało". Jednak w pewnym momencie zrobiło się dość niezręcznie, po kolejnym żarcie prowadzącego Simlat wstał i ruszył w stronę wyjścia.
Łukasz Simlat już zbierał się do wyjścia... Kadr z programu "Kuba Wojewódzki" /materiały prasowe

W ostatnim programie Kuby Wojewódzkiego jego gośćmi byli - promujący swoją nową książkę, lider Kabaretu Moralnego Niepokoju i serialowy Prezes - Robert Górski, oraz wzięty aktor - Łukasz Simlat. Było miło i zabawnie do pewnego momentu... Początkowo prowadzący komplementował talent aktorski tego ostatniego, dopytywał o sposoby na sławę i tak efektowne występy. Simlat w ciekawy sposób opowiedział o swoim zawodzie i wielokrotnie ignorował wątpliwe dowcipy Wojewódzkiego. W jednej chwili nie wytrzymał jednak i wstał.

"Godność godnością, ale ty jesteś z Sosnowca" - kpił Wojewódzki. Aktor zareagował błyskawicznie mówiąc: "O Jezu. Cześć, na razie" - powiedział i ruszył w stronę wyjścia.

Reklama

Czy to była już przesada, czy reakcja aktora wpisała się w konwencję programu? Widać było momentami, że Wojewódzki próbuje na siłę rozbawić towarzystwo - w końcu jego show powinno być rozrywkowe. Trzeba jednak przyznać, że tym razem trafił na mocnych rozmówców, którzy zdecydowanie dystansowali się od jego dowcipów.

Wojewódzki szybko zrozumiał, że to czas na zaprzestanie żartów i poprosił aktora, by został. Simlat wrócił na miejsce i kontynuował rozmowę. W filmiku z przygotowań do nagrania z satyrykiem i aktorem, prowadzący show przyznał, że bardzo szanuje swoich rozmówców i zaznaczył nawet, że czuje się przy nich jak "skamielina humorystyczna". Dodał też za kulisami: "Jeśli miałbym być aktorem, to chciałbym mieć taki warsztat umiejętności jak Łukasz Simlat, a jeśli miałbym być satyrykiem, to chciałbym być jak Robert Górski".

Łukasz Simlat przyznał w rozmowie z Wojewódzkim, że każda rola jest dla niego wyzwaniem i cieszy się, że nie został zaszufladkowany. Dodał również, że mimo popularności nadal przyjmuje role, które są mu proponowane. Przyznał również, że sam nie chce chodzić do reżyserów czy producentów, by "prosić się" o angaż.

"Nie lubię zamieszania wokół siebie" - dodał. Co ciekawe, powiedział również, że nie lubi oglądać siebie ani na dużym, ani też na małym ekranie.

Kuba Wojewódzki postanowił również zapytać aktora o pochodzenie jego nazwiska. Zauważył, że jest niecodzienne i próbował dopytać o jego historie. Pytanie o ojca okazało się nietrafione i dość niezręczne. Okazało się, że aktor nie wychowywał się z tatą.

Artysta przyznał jedynie: "Nie znam ojca. Nigdy go nie poznałem. Ojciec miał na nazwisko Simlat, tylko tam była taka sztuczna zamiana powojenna, wymuszona koniecznością zmiany. Koniecznością ucieczki, ukrycia się".


RMF
Dowiedz się więcej na temat: Łukasz Simlat | Kuba Wojewódzki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy