Reklama

Krzysztof Ibisz: Rozbieram kobiety na czynniki pierwsze

Uśmiechnięty, swobodny, przemiły, profesjonalny w każdym calu. Krzysztof Ibisz opowiada, jak w swoim programie rozbiera kobiety... na czynniki pierwsze.

Człowiek, który od 20 lat nieprzerwanie utrzymuje się na szczytach popularności. Choć grywał wcześniej w filmach i spektaklach teatralnych, wielką sławę przyniosło mu w 1993 roku pełne rozmachu widowisko "Czar par". Później przyszły teleturnieje i programy lifestylowe. Od dwóch lat jest gospodarzem talk-show "Zrozumieć kobietę" w Polsat Café.

Polsat Café obchodzi jubileusz. Jesteś w tej stacji od początku?

Krzysztof Ibisz: - Nie. Polsat Café ma 5 lat, ja prowadzę swój program trzeci rok. Nie spodziewałem się, że on aż tyle dobrego zrobi w moim życiu. Mogłem wejść na inne pola, niż te, które dotąd uprawiałem. Co prawda miałem wcześniej na koncie jeden talk-show, ale to była zupełnie inna tematyka. Często prowadziłem duże widowiska telewizyjne i teleturnieje, do których zresztą na pewno wrócę. Ale to były formy niewymagające bliskiego kontaktu z bohaterami programu.

Reklama

Myślisz, że lepiej rozumiesz kobiety niż inni mężczyźni?

- Może lepiej niż niektórzy. Muszę umieć rozwikłać tajniki kobiecej duszy. To jest program o emocjach. Kobiety opowiadają o wyborach, jakich dokonywały w życiu, i czy są z nich zadowolone. Można powiedzieć, że rozbieram kobiety na czynniki pierwsze. Poznaję bardzo różne barwy ich życia emocjonalnego.

Uważasz, że kobiety mają inne dusze niż mężczyźni?

- Na pewno. To jest jak yin i yang, całkowicie różne. Mamy inną wrażliwość, inne rzeczy nas interesują, w innych jesteśmy lepsi. Oczywiście to nie służy żadnej ocenie, kto jest lepszy, a kto gorszy.

Po dwóch małżeństwach i tylu rozmowach w studiu - rozumiesz nas lepiej niż na początku?

- Mam mieszane uczucia na ten temat. Czasem wydaje mi się, że lepiej rozumiem, a innym razem, że cofam się w tej umiejętności. Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć. Czasami są to tak zagmatwane historie - ciężko je zrozumieć. Staram się. Ale to jest bardzo trudne.

Czy znane kobiety chętnie odpowiadają na prywatne pytania?

- Przyznam, że jest różnie. Samo przyjście do mojego programu to już jest akt odwagi. Często bywa tak, że kobieta chce zmienić temat, np. rozmawiać o swojej premierze teatralnej czy filmie, w którym gra. To bardzo interesujące, oczywiście, ale przecież nie o tym jest ten program. Tu chodzi o sprawy prywatne, przeżycia, przemyślenia. W trudnych momentach staram się zbudować most, który nas doprowadzi do spraw z życia prywatnego. Niektóre panie z kolei przychodzą do mnie, bo chcą mówić o swoim życiu, jak Urszula Dudziak. Inne mają nastawienie: "I tak ci nic nie powiem". Zdarza się, że uważają po rozmowie, że powiedziały za dużo, ale najczęściej decydują się niczego nie usuwać. Bardzo zadowolony byłem z rozmowy np. z panią Iloną Łepkowską - to spotkanie okazało się pasjonującym ping-pongiem słowno-emocjonalnym.

Twoja dobra forma i dbałość o siebie są już niemal legendarne...

- Każdemu przypisuje się jakieś łatki, których trudno się potem pozbyć. Gdybym wymienił różne nazwiska z branży, to mogłabyś wymienić, z czym są kojarzone. O mnie się mówi, że dbam o siebie. Robię wszystko w granicach rozsądku. Czasem mam wrażenie, że troska o wygląd i dobrą formę są u nas postrzegane jako coś wstydliwego, niewłaściwego, podejrzanego. Nawet że mogą być przejawem zniewieścienia. A ja po prostu lubię uprawiać sport. To jest moja pasja, nieodłączny punkt każdego dnia, albo co drugiego. Mnie to weszło w krew podobnie jak mycie zębów. Na wykształcenie takiego nawyku nigdy nie jest za późno.

Ale masz zrozumienie dla niedoskonałości innych ludzi?

- Wielkie. W ogóle staram się nie oceniać. I z każdym rokiem staję się coraz ostrożniejszy, coraz bardziej tolerancyjny. Tyle jest zawiłości duszy ludzkiej, nigdy nie mamy przecież wszystkich danych o czyichś zachowaniach, więc naprawdę staram się pochopnie nie wydawać sądów.

Miewasz w ogóle czas na oglądanie telewizji?

- Śledzę programy mojej stacji, nowości na rynku, trendy telewizyjne i co się cieszy największą oglądalnością. Nie zaniedbuję też oglądania konkurencji. A dla przyjemności - amerykańskie programy typu late-night show. Połączenie widowiska, satyry, wizyty różnych gości. Ta forma rozrywki na pewno niedługo przywędruje i do nas.

Rozmawiała Katarzyna Sobkowicz

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Telemax
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Ibisz | Zrozumieć kobietę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy