Reklama

Koroniewska gotowa na wszystko

Od ponad roku Joanna Koroniewska udowadnia, że istnieje życie po "M jak miłość". Radzi sobie całkiem dobrze i nie ogranicza się tylko do grania.

Nie denerwują cię plotki o tym, że sobie nie radzisz i żałujesz odejścia z "M jak miłość"?

Joanna Koroniewska: - Nie, bo są wyssane z palca. Niczego w życiu nie żałuję, a decyzje podejmuję świadomie, nie pod wpływem impulsu. Chciałam się rozwijać, a gdybym nadal grała Małgosię, rozleniwiłabym się. Wiem, bo znam siebie. Gdybym chociaż ją lubiła... Ale ona była wyjątkowo niedojrzała i mnie denerwowała.

Ludzie myślą, że jak jakiegoś aktora nie ma w telewizji, to pewnie głoduje...

- A tymczasem, odkąd odeszłam z serialu, prawie cały czas pracuję. Nagrałam kilka audiobooków, ostatni to "Zabić drozda", a najnowszy projekt to słuchowisko radiowe "Gotowa na wszystko". Przygotowuję się też do dużej premiery teatralnej z plejadą aktorów, ale o tym na razie nie mogę mówić. Za to mogę powiedzieć, że w maju pojawi się kolejny sezon "Pogotowia rachunkowego".

Reklama

Jest coś, czego cię ten program nauczył?

- Nie wszyscy wiedzą, ale chodziłam do liceum o profilu menedżerskim, a po szkole aktorskiej skończyłam jeszcze szkołę reklamy. Więc nieprzypadkowo prowadzę ten program. Poza tym przedsiębiorczość mam we krwi - od dziecka potrafiłam na siebie zarobić. Od wielu lat sama radzę sobie w życiu. A dzięki programowi sporo się też nauczyłam o ekonomii, z czego korzystam ja i moi znajomi, którym doradzam.

Lubisz to robić - zostałaś ambasadorką zdrowego odżywiania.

- Tak, ja w ogóle jestem taką "Ciocią Dobrą Radą". Lubię pomagać innym, mam namiary na lekarzy, fachowców, sklepy, apteki, którymi chętnie się dzielę. A z tym odżywianiem to jest tak, że jestem ambasadorką pięciu porcji zdrowia - namawiam, by jeść często, najlepiej pięć razy dziennie i do każdego posiłku dodawać porcję warzyw i owoców. A jeśli brakuje nam czasu, to sok może zastąpić nam jedną porcję pożywienia. Przyznaję, że taki sposób odżywiania odmienił moje życie.

Czy to oznacza, że nadchodząca Wielkanoc też będzie zdrowa?

- Absolutnie nie! Od czasu do czasu można zjeść schabowego czy inne, mniej zdrowe rzeczy. Nie sfiksowałam jednak i nie jestem kozą, która je tylko warzywa i owoce. Uwielbiam mięso i z niego nie zrezygnuję. Mam problem z ciastami, bo tak naprawdę lubię tylko te z czekoladą. Zauważyłam też, że lubię jeść różne rzeczy osobno - nie jabłecznik, ale np. ciastko i jabłko, ale w surowej formie. Przejęłam to od mojego dziecka.

Sama przygotowujesz świąteczne potrawy?

- Zdarza się, ale w tym roku nie będę miała na to czasu, bo szykuję się do premiery. Na szczęście wiem, gdzie można kupić dobre i zdrowe gotowe jedzenie.

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Dowiedz się więcej na temat: M jak miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy