Reklama

Kasia Cichopek: Nie będzie ślubu!

Jeszcze rok temu była jedną z najbardziej zapracowanych aktorek w Polsce. Biegała z planu na plan - rozwijała się jej rola w popularnym serialu "M jak miłość", prowadziła program "jak Oni śpiewają", w dodatku nadchodziły kolejne propozycje - serial "Tancerze", program "Gra wstępna". Jednak kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, musiała przystopować.

Dziś jej synek Adaś ma trzy miesiące. Katarzyna Cichopek powoli wraca do pracy, ale przyznaje, że jej świat zupełnie się zmienił.

"Odkąd jestem mamą, zmieniło się moje podejście. Zmieniło się wszystko" - wyznaje.

Trzeba przyznać, że artystka dość szybko wróciła do pracy po urodzeniu synka.

"Wydaje mi się, że wybrałam po prostu odpowiedni moment i bardzo powoli wracam do życia zawodowego. Mam to szczęście, że mogę je sobie dawkować:. jak Oni śpiewają zabiera mi jeden dzień w tygodniu i mam dorywczo zdjęcia do M jak miłość. Cieszę się też, że dziecko może być ze mną. Nie zostawiam Adasia w domu, tylko zabieram go ze sobą na plan. W studiu jak Oni śpiewają jest przy mnie podczas prób i jedynie na sam program, który jest na żywo i podczas którego nie mogłabym się nim zająć, mój mąż zabiera go do domu i mają swój męski wieczór" - opowiada.

Reklama

Gwiazda przyznaje, że miała tremę przed powrotem do pracy.

"Miałam poczucie, że całkiem wypadłam z rytmu. Chociaż można powiedzieć, że to były tylko takie trochę dłuższe wakacje, to jednak głowę miałam tak zajętą zupełnie innymi sprawami. W pierwszych odcinkach jak Oni śpiewają trudno było mi od razu wpaść w tempo produkcji programu. Zawsze świetnie pracowało mi się z Krzysiem Ibiszem, a po powrocie wyjątkowo czuję jego wsparcie i opiekę" - przekonuje Cichopek.

Aktorka bardzo chętnie opowiada o zakulisowej atmosferze show "jak Oni śpiewają".

"Jeśli chodzi uczestników, to widzę ich tylko na próbach oraz podczas programu i wydaje mi się, że podeszli do tej edycji bardziej na luzie. Laury zebrali już w poprzednich programach, teraz są tu dla frajdy. Oczywiście, są ambitni i każdy chce wypaść jak najlepiej, dlatego ciężko pracują, co nieraz owocuje przetrenowaniem i zapaleniem gardła" - twierdzi.

Gwiazda wyznaje, że prowadzony przez siebie program najbardziej lubi za jego spontaniczność, tempo i dynamizm.

"Wszystko jest na żywo. Jest zabawnie, dużo się śmiejemy. Na próbach nie zadajemy uczestnikom dokładnie takich pytań, jakie chcemy zadać wieczorem, by ich odpowiedzi były spontaniczne. Markujemy więc jakiekolwiek teksty i wychodzą z tego tak zabawne sytuacje, że trudno nie wybuchnąć śmiechem. Jakby ktoś nagrał odcinek specjalny z prób, to pobiłby wszelkie rekordy oglądalności! Poza tym to, co się dzieje w tym programie, nieraz jest dla nas wielkim zaskoczeniem" - śmieje się Cichopek.

Artystka twierdzi, że uwielbia prowadzenie tego typu programów rozrywkowych,ale to aktorstwo zawsze było dla niej na pierwszym miejscu.

"To moja największa pasja, marzenie i cel zawodowy. Ale lubię także to szaleństwo i spontaniczność, oraz adrenalinę, jakie towarzyszą programowi nadawanemu na żywo. Cieszę się, że mogę więc być i w serialu, i w programie rozrywkowym" - mówi z zadowoleniem.

Gwiazda po dłuższej nieobecności wróciła także na plan "M jak miłość".

"Czas rozłąki z ekipą minął mi tak szybko, że miałam wrażenie, że widzieliśmy się wszyscy wczoraj. Tymczasem im czas płynął nieco wolniej i na mój widok wyraźnie się rozczulili: Kasia, jak fajnie, że już jesteś! Bardzo serdecznie mnie przyjęli i czułam, jakbym wróciła do rodziny. Tu również wszyscy ze zrozumieniem podchodzą do tego, że jestem matką karmiącą i nie ma problemu, żebym zrobiła przerwę, by zająć się dzieckiem. Z kolei Adaś stał się taką- maskotką. Dziewczyny zaraz chcą się nim zajmować, ma więc dużo cioć na planie!" - opowiada aktorka.

Po powrocie wiele wydarzy się w życiu jej bohaterki Kingi Zduńskiej? Wróci znad morza i będzie niezwykle ... zazdrosna.

"Jej szefowa Mirka (Andżelika Piechowiak - przyp. red.), znów miesza. Kinga musi załatwić swoje zaległe sprawy jak chociażby obrona pracy magisterskiej. No i będzie się szykować do ślubu kościelnego z Piotrkiem. Poza tym Kinga od dziewięciu lat ma ten sam kłopot - uważa, że jest za gruba i musi schudnąć. No i zmaga się jeszcze z takimi problemami, jakie ja sama do niedawna jeszcze przechodziłam - siedzi w domu z dzieckiem i ma wrażenie, że cały świat dookoła gdzieś pędzi, a ją to omija. Chciałaby jak najszybciej wrócić do pracy. Mam nadzieję, że mojej bohaterce uda się to pogodzić, tak jak mnie się udało" - twierdzi Cichopek.

Widzowie liczą, że zobaczą w końcu od tak dawna zapowiadany ślub Kingi i Piotrka

"Na razie Kinga nie może dopiąć się w sukience ślubnej, więc nic z tego!" - kończy gwiazda.

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy