Reklama

Kamil Durczok nie trafi do aresztu

Nie będzie aresztu dla znanego dziennikarza Kamila Durczoka, podejrzanego m.in. o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości - zdecydował w poniedziałek, 29 lipca, piotrkowski sąd.

Nie będzie aresztu dla znanego dziennikarza Kamila Durczoka, podejrzanego m.in. o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości - zdecydował w poniedziałek, 29 lipca, piotrkowski sąd.
Kamil Durczok przeprosił wszystkich tych, którzy w niego wierzyli i ufali mu /Grzegorz Michałowski /PAP

Wniosek o areszt skierowała Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim, która w tej sprawie prowadzi śledztwo. Mężczyzna podejrzany jest również o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości.

Po wyjściu z sali dziennikarz wydał krótkie oświadczenie. "To są dla mnie bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość tego, że to, co się wydarzyło jest karygodne. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziła w tej sprawie policja i prokuratura" - powiedział. Durczok przeprosił wszystkich tych, którzy - jak mówił - w niego wierzyli i ufali mu - zarówno najbliższych, bo zostali narażeni na cierpienia, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli, jak również jego widzów, internautów i czytelników.

Reklama

Pytany przez media jak ma być przedstawiany odpowiedział, że nazywa się Kamil Durczok.

Obrońcy podejrzanego, adwokaci Michał Zacharski i Łukasz Isenko przyznali, iż są zadowoleni z decyzji sądu. Jak podkreślali, co innego jest prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, a co innego sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

"Według sądu nie ma dużego prawdopodobieństwa popełnienia tego cięższego przestępstwa. I to jest to, na co obrona wskazywała od samego początku. W związku z tym to jest dzień wielkiego triumfu sprawiedliwości nad tym - co można nazwać - pastwieniem się nad naszym klientem przez media w ostatnich dobach" - mówili.

Zwrócili uwagę, że sąd - wydając w tej sprawie postanowienie - podzielił argumenty obrony, natomiast nie podzielił argumentów prokuratury. Jak podkreślili sąd uznał, że nie ma najmniejszych dowodów sprawstwa, co do pierwszego zarzutu. Natomiast sprawą bezdyskusyjną jest prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.

Obrona poinformowała również, że nie jest wykluczone, iż podejrzany podda się dobrowolnie karze, jeżeli będzie porozumienie z przedstawicielem prokuratury. "My taką wolę wyrażamy" - dodała obrona. "Takie oświadczenie zostało przez pana Durczoka złożone kilkakrotnie. Przyznaje się do czynu, który popełnił, natomiast został 'uszyty na miarę' wniosek o tymczasowe aresztowanie" - powiedział jeden z adwokatów.

Dodał, że śledztwo w tej sprawie ma być prowadzone dalej. Na chwilę obecną toczy się pod kierunkiem dwóch zarzutów. Natomiast - jego zdaniem - na dzień dzisiejszy nie ma dowodów, aby mówić o sprawstwie w zakresie dwóch czynów.

W miniony piątek na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim, 51-letni Kamil Durczok wziął udział w kolizji. Do zdarzenia doszło ok. godz. 12.50 na remontowanym odcinku drogi. Kierując samochodem BMW w kierunku Katowic, najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Następnie jeden z pachołków uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Nikt z uczestników kolizji nie ucierpiał.

Okazało się, że dziennikarz miał 2,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

Mężczyzna trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu w niedzielę został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury rejonowej, gdzie zostały mu przedstawione zarzuty. Śledczy również skierowali do sądu wniosek o zastosowanie aresztu wobec Durczoka. W poniedziałek sąd nie przychylił się do ich wniosku.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Durczok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy