Reklama

Julia Wróblewska: Jeśli związek, to na stałe

​Moje serce jeszcze przez pewien czas będzie wolne - zapewnia Julia Wróblewska. Aktorka twierdzi, że interesują ją jedynie stałe związki, nie angażuje się więc w przelotne wakacyjne romanse. Nie ma nic przeciwko byciu singielką, a o swoim życiu uczuciowym nie opowiada publicznie. Jej zdaniem media niszczą związki znanych osób.

​Moje serce jeszcze przez pewien czas będzie wolne - zapewnia Julia Wróblewska. Aktorka twierdzi, że interesują ją jedynie stałe związki, nie angażuje się więc w przelotne wakacyjne romanse. Nie ma nic przeciwko byciu singielką, a o swoim życiu uczuciowym nie opowiada publicznie. Jej zdaniem media niszczą związki znanych osób.
Julia Wróblewska twierdzi, że nigdy nie interesowały jej przelotne romanse /Andras Szilagyi /MWMedia

Na urlop Julia Wróblewska wybrała się na początku sierpnia na Maltę. Twierdzi, że czas spędzała mało aktywnie, potrzebowała bowiem przede wszystkim odpoczynku i regeneracji. - Zwiedziłam wyspę Comino, gdzie była kręcona "Troja" i "Piraci z Karaibów", więc świetne miejsce, piękne przede wszystkim, tam właśnie się wylegiwałam - mówi Julia Wróblewska agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Aktorka zapewnia, że z Malty nie przywiozła wspomnień o wakacyjnej miłości. Twierdzi, że nigdy nie interesowały jej tego typu przelotne romanse. - Ja się w takie rzeczy nie bawię. Jeżeli mam kogoś mieć, to raczej na stałe, a nie na wakacje. Ale moje serce jest wolne i myślę, że jeszcze trochę takie pobędzie - przyznaje Wróblewska.

Reklama

Zdaniem gwiazdy życie w pojedynkę nie jest obecnie powodem do wstydu. Wiele osób świadomie decyduje się zostać singlem, nie czują bowiem potrzeby posiadania partnera lub nie są gotowe na nowy związek. Aktorka nie ukrywa, że była w kilku relacjach z chłopakami, nie jest temu przeciwna, natomiast nie lubi rozmawiać publicznie o swoim życiu uczuciowym. Nie pokazuje też swoich partnerów ani przyjaciół w mediach społecznościowych.

- Media niszczą takie relacje, podjudzają, robią zdjęcia na mieście, co naprawdę mi nie jest potrzebne i myślę, że jeżeli miałabym partnera, to jemu też. Z doświadczeń, z tego jak o tym z nimi rozmawiałam, raczej nie chcieli się pokazywać na moich mediach społecznościowych ani nigdzie indziej, właśnie ze strachu przed tym - wspomina Wróblewska.

Zdaniem psychologów media społecznościowe stały się dla współczesnych ludzi okazją do tzw. mikrozdrady. Ma ona charakter wyłącznie emocjonalny, nie fizyczny i przejawia się zazwyczaj w tak drobnych kwestiach jak szukanie kontaktów poza związkiem czy regularne oglądanie profili innych kobiet w mediach społecznościowych. Tego ostatniego zachowania Julia Wróblewska nie rozpatruje w kategoriach zdrady, nawet w wersji mikro. Uważa, że w śledzeniu profili znajomych i lajkowaniu ich zdjęć, nie ma nic złego. Sama chętnie wystawia pozytywne komentarze, chwaląc wygląd swoich kolegów.

- Ludzie są wzrokowcami i wydaje mi się, że mimo wszystko nawet jak z kimś jesteśmy, to zawsze patrzymy na innych i to jest normalne. Będąc w związku, może mi się spodobać inny chłopak z wyglądu, ale nie po to jestem z tą jedną osobą, żeby nagle się rzucić na pierwszą lepszą, która mi się spodoba - wyjaśnia gwiazda.

Aktorka twierdzi, że nie lubi zaborczości u mężczyzn. Sprawdzanie telefonów partnerki, jej komentarzy w mediach społecznościowych oraz kontaktów uważa za zachowanie patologiczne. Będąc w związku, gwiazda wymaga od partnera całkowitego zaufania. - Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie ograniczał, zakazał mi gdzieś wyjechać czy wyjść. Jeżeli mówię, że jestem z kimś tylko w relacjach koleżeńskich, to jestem, więc nie trzeba martwić - podsumowuje Wróblewska.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Julia Wróblewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy