Reklama

Jest jurorem doskonałym

Krystyna Prońko występuje od lat. "Jesteś lekiem na całe zło", "Małe tęsknoty" - kto z nas nie zna tych piosenek? Nic dziwnego, że młodzi uczestnicy konkursu "Śpiewaj i walcz" z uwagą wsłuchują się w jej opinie i rady.

Panuje przekonanie, że to właśnie Prońko jest szefową jury.

- Nie mam pojęcia dlaczego? Nie ustalaliśmy z obydwoma Markami - Kościkiewiczem i Tysperem żadnego podziału ról. Mamy jednakowe prawa i razem oceniamy wykonawców rzetelnie, sprawiedliwie - tłumaczy.

Wokalistka nie chce zdradzić, czy ma swoich faworytów w programie.

- Tak naprawdę głosy jurorów nie mają tu większego wpływu na to, kto ten program wygra. Decyduje o tym publiczność, której gusty bardzo rzadko pokrywają się z naszymi - twierdzi artystka.

Piosenkarka raczej nie zdecydowałaby się sama poddać takiej weryfikacji.

Reklama

- Z moim charakterem?! Pewnie daleko bym nie zaszła, bo zawsze byłam indywidualistką. A przy tym wolałabym, żeby mnie oceniali wyłącznie fachowcy, a nie przypadkowi ludzie - wyznaje.

Laureaci "Śpiewaj i walcz" wystąpią w Opolu. Prońko z przyjemnością wspomina tamtejsze festiwale piosenki.

- Przez pierwsze lata mojego zawodowego śpiewania bywałam tam co roku. I niekoniecznie w konkursie. Festiwal opolski nie miał wtedy tak atrakcyjnej oprawy jak dziś, ale był bardzo promowany. Pisały o nim wszystkie gazety i dużo pokazywała telewizja. Z sentymentem wspominam tamte czasy. Dużo się zmieniło, ale słowo 'festiwal' nadal działa magicznie - opowiada artystka.

Fascynacja muzyką u wokalistki zaczęła się już w dzieciństwie.

- Razem z braćmi chodziłam do szkoły muzycznej. Rodzice postawili nam jednak warunek. Musieliśmy mieć jakiś konkretny zawód! Dlatego maturę zdawałam z chemii. Potem wybrałam już studia muzyczne, bo muzyka zawsze była u mnie na pierwszym miejscu - przekonuje.

W dzieciństwie piosenkarka zawsze wracała ze szkoły ze śpiewem na ustach.

- Mieszkaliśmy w Gorzowie. Moi rodzice osiedlili się po wojnie w starej, poniemieckiej kamienicy, z przestronną klatką schodową wykonaną z lastriko. Odkąd odkryłam, jak niesamowicie roznosi się tam dźwięk, nigdy nie mogłam się oprzeć pokusie zaśpiewania sobie czegoś w tym miejscu. Ta kamienica stoi do dziś i nadal ma wspaniały pogłos. Ja już tam nie śpiewam, bo wydoroślałam. Choć czasem mnie korci - podsumowuje jurorka w muzycznym show telewizyjnej Jedynki.

Z Krystyną Prońko rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj.

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: juror
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama