Reklama

Jak debiutant spisuje się w roli jurora?

O emocjach towarzyszących show "Tylko muzyka. Must be the music" mówi debiutujący w roli jurora Wojciech Łozowski.

To & Owo: Jak to się stało, że został pan jurorem "Tylko muzyka. Must be the music"?

Wojciech Łozowski: - Dostałem propozycję z Polsatu, przemyślałem jej wszystkie plusy i minusy, czy jest to czas dla mnie, żeby zostać jurorem w takim programie, i zdecydowałem się.

Co czuje juror-debiutant zasiadając co tydzień obok kolegów bardziej doświadczonych w łowieniu muzycznych talentów?

- Na początku byłem trochę stremowany. Pozostali członkowie jury okazali się jednak bardzo otwarci i dość szybko złapaliśmy wspólny język. Fajnie jest usiąść zwłaszcza obok Eli Zapendowskiej, która jakieś pięć lat temu oceniała mnie w 'Idolu'. Daje mi to poczucie, że mnie się udało.

Reklama

- Poza tym bardzo lubię odkrywać nowe talenty. Tak po prostu, dla siebie. Jeśli w dodatku mam okazję robić to w takim programie, tym lepiej. Zawsze słuchałem wielu gatunków muzyki, więc myślę, że jestem przygotowany do takiej roli.

Oceny wydaje pan zdecydowanie i bez zmrużenia oka, czy może czasem pojawiają się wątpliwości?

- Najłatwiej jest, gdy na sto procent wiem, czy mi się czyjś występ podoba czy nie. Wtedy mogę zdecydowanie powiedzieć, jestem na 'tak' lub na 'nie'. Jednak najgorsze sytuacje są wtedy, kiedy nie mam pewności. Jury musi ocenić kogoś po dwóch, trzech minutach występu. Po tak krótkim czasie nie zawsze jestem pewien swoich odczuć wobec tego, co zaprezentował wykonawca. Takie momenty są trudne. Przez nieodpowiedzialną ocenę można przecież wyrządzić komuś krzywdę.

Do tej pory o awansie lub odpadnięciu uczestnika programu decydowało jury. Od rundy półfinałowej sytuacja się zmieni i o losach zawodników będą decydowali widzowie w sms-owych głosowaniach. Jako juror będzie się pan czuł bezrobotny?

- Zdecydowanie nie. Po każdym występie będziemy mieli przecież okazję wypowiedzieć swoje zdanie, więc będzie szansa, żeby przekonać widzów do naszej opinii i mam nadzieję trafnej oceny wykonawcy. Bardzo jestem ciekaw, co zaprezentują półfinaliści.

Pojawiły się w show osoby, które, w sensie pozytywnym, "wbiły pana w fotel"?

- Ponieważ jest to pierwsza edycja, wielu utalentowanych ludzi często w takiej sytuacji boi się zaryzykować, bo nie wiedzą, jak dokładnie program będzie wyglądał. Boją się komercji. Mimo tego bardzo liczyłem, że zgłoszą się nietuzinkowi artyści. Na szczęście zjawiło się parę perełek, które z pewnością mogą powojować na naszej scenie, a może nawet i poza Polską. Śmiem twierdzić, że mamy w półfinałach przynajmniej jedną artystkę, która może ruszyć w świat i kto wie, czy świat jej nie przyjmie. Moim zdaniem to, co tworzy i jak to 'sprzedaje' na scenie jest na światowym poziomie.

Jest pan muzykiem, prezenterem telewizyjnym, a występując z Blanką Winiarską w siódmej edycji "Tańca z gwiazdami" wywalczyliście szóste miejsce. Atakuje pan scenę na różnych polach. Wyobraża pan sobie życie bez show-biznesu? Mógłby pan robić coś innego?

- Chyba nie. Uwielbiam scenę i wszystko, co się dzieje na niej i wokół niej. To jest moje życie.

Małgorzata Jankowska

Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!

To i Owo
Dowiedz się więcej na temat: role | juror | Must be the Music
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy