Reklama

Helena Englert: Tylko przygoda

Córka Beaty Ścibakówny i Jana Englerta jeszcze nie wie, czy pójdzie w ślady rodziców. Być może w podjęciu decyzji pomoże jej praca na planie serialu "Barwy szczęścia".

Córka Beaty Ścibakówny i Jana Englerta jeszcze nie wie, czy pójdzie w ślady rodziców. Być może w podjęciu decyzji pomoże jej praca na planie serialu "Barwy szczęścia".
Helena Englert /AKPA

Grasz kontrowersyjną Angelę, która zamieni w koszmar życie Kajtka (Jakub Dmochowski) i jego dziewczyny. Powiedziałaś o swojej bohaterce, że to zła prowokatorka, a według mnie to wrażliwa dziewczyna.

Helena Englert: - Ona zawsze miała w sobie nutkę ekstrawagancji, która nie do końca wpisuje się w szablon wrażliwej nastolatki po przejściach. Jest wyrazista i ma swój styl, a przeżycia związane ze śmiercią mamy i dziadków podburzyły tę część jej osobowości. Niby jest silna i twarda, ale pod tą maską skrywa wrażliwość, co widzowie zobaczą w scenach z Kajtkiem.

Co w najbliższych odcinkach wydarzy się w życiu twojej bohaterki?

- W głowie Angeli będą kłębiły się złe myśli, będzie w fatalnym stanie psychicznym. Zacznie uciekać do swojego świata, podejmie próby samookaleczenia się.

Czy komuś uda się do niej zbliżyć?

- Początkowo nie pozwoli na to nikomu. Z czasem znajdzie nić porozumienia z Anną, która będzie jej nauczycielką i zarazem przewodniczką po nowej rzeczywistości. Dzięki niej zacznie się odnajdować i w jakimś stopniu ustabilizuje się psychicznie.

Reklama

Masz więc do grania wiele trudnych scen. Która z nich była największym wyzwaniem?

- W przypadku tej postaci nie do końca wiadomo, czy ona mówi coś na poważnie, czy żartuje albo ironizuje. Najbardziej w pamięć zapadła mi jedna z pierwszych, które nagrywałam. Krótka, bez słów, w której Angela okaleczała się żyletką w swoim pokoju. To było dla mnie wymagające pod względem psychicznym i technicznym. Bardzo dużo działo się w mojej głowie. Wyzwaniem była dla mnie sekwencja scen z dwoma mężczyznami, którzy próbowali upić i wykorzystać moją bohaterkę. Trudno było mi to sobie wyobrazić, bo - na szczęście - nie mam do czynienia z takimi ekstremalnymi zdarzeniami.

Prosisz czasami o rady zawodowe aktorów, z którymi grasz?

- Pytam, ale nie robię tego często. Lubię przygotować się sama. Myślę o mojej postaci i zastanawiam się, jak mogą wyglądać kolejne sceny. Przychodzę na plan z pomysłem. Czasami spodoba się reżyserowi, czasami nie, pojawiają się wskazówki, do których staram się dostosować.

Z kim na planie nawiązałaś najlepszy kontakt?

- Z moimi rówieśnikami - Wiktorią Gąsiewską (Oliwką) i Kubą Dmochowskim (Kajtkiem). Mieliśmy latem dużo wspólnych scen. Dobrze to wspominam.

Zamierzasz w przyszłości zostać aktorką?

- Trzeba mierzyć siły na zamiary. Na razie jestem na etapie bardzo przyjemnej, inspirującej przygody. Zobaczymy, czy sobie poradzę i czy mi się to spodoba w dłuższej perspektywie. Jeśli wyjdzie w miarę w porządku, zacznę myśleć o kolejnych krokach w kierunku aktorstwa. Nie chcę deklarować, że na pewno wybiorę taką drogę, bo w moim życiu wszystko szybko się zmienia. Mam tyle pomysłów...

Kuba Zajkowski

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Helena Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy