Reklama

Grzegorz Wilk: Jego twarz brzmi znajomo

Zdobył się na wyznanie tajemnicy.

Dla niektórych telewidzów zaistniał dopiero w momencie, gdy pojawił się w show "Twoja twarz brzmi znajomo". Oczywiście nie jest to debiut Grzegorza Wilka. Od lat słyszymy jego głos w programie "Jaka to melodia?". Śpiewał też w "Szymon Majewski Show".


Choć wygląda jak nastolatek, pan Grzegorz ma 41 lat, i za sobą długą drogę artystyczną. W 1998 r. był laureatem "Szansy na sukces", a 4 lata później - "Drogi do gwiazd". Dwa lata występował też we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol.

Jego charakterystyczny głos słyszeliśmy też w oratoriach Piotra Rubika. W dorobku fonograficznym, związanym z Rubikiem, ma płyty: "Habitat", "Santo Subito", 5-płytowy album "The Best Of Piotr Rubik" i "Opisanie świata".

Reklama

Gdy dziś oglądamy Grzegorza Wilka w show, a naprawdę potrafi porwać słuchaczy, trudno uwierzyć, że jako chłopak nie wybrał szkoły muzycznej. Z wykształcenia jest bowiem nauczycielem techniki i informatyki oraz socjologiem. Również technikiem dentystycznym. Ale to nie wszystko. Piosenkarz z powodzeniem może też uczyć języka polskiego i francuskiego, a i dziennikarstwo radiowe nie jest mu obce.

Wróćmy jednak do show "Twoja twarz brzmi znajomo", bowiem za sprawą Grzegorza Wilka wydarzyła się rzecz bez precedensu. Otóż podczas zwycięskiego dla niego odcinka pan Grzegorz łamiącym się głosem oznajmił, że musi podzielić się z widzami pewną tajemnicą. Nigdy wcześniej o dręczącej go sprawie nie mówił, bo nie był na to gotowy. Teraz dojrzał do wyznania.

Otóż - co wydaje się zgoła nieprawdopodobne - wokalista ma bardzo poważne problemy ze słuchem. - Nie słyszę połowy z tego, co śpiewam - wyznał oniemiałym widzom. Po czym wyjął z kieszeni aparat słuchowy. Założył go i zwrócił się do młodych ludzi mających podobne kłopoty zdrowotne. - Nie rezygnujcie z marzeń. Jestem najlepszym dowodem na to, że wszystko jest możliwe, jeśli się w siebie wierzy - dodał.


Dlaczego dotychczas milczał? Bo obawiał się, że będzie inaczej traktowany, a nie chciał taryfy ulgowej. Pierwsze problemy zauważył 15 lat temu. Zdarzało się, że "gubił" dźwięk. Na moment przestawał słyszeć. Okazało się, że ma obustronną wrodzoną wadę ucha wewnętrznego.

- Problem polega na tym, że niedosłyszę pasma ludzkiej mowy, więc po części tego, co sam śpiewam. To nie jest jednak tak, że jestem niesłyszący, ale by słyszeć wyraźnie, noszę aparat i czasem muszę patrzeć ludziom na usta - wyznał.

Nagrodę za wygrany odcinek pan Grzegorz, co oczywiste, przekazał dzieciom, które mają problemy ze słuchem. Czek powędrował do Specjalistycznego Ośrodka Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży z Wadą Słuchu w Opolu.

ZM

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy