Reklama

Gok Wan: Psycholog w szkole życia

Projektant Gok Wan dokonuje rewolucji w szafach kobiet i uczy je, jak dobrze wyglądać w ubraniu oraz... bez niego. W Polsce "Stylowe rewolucje Goka" nastąpią nie tylko w garderobach. Powód? Słynny stylista przemieni się w swata...

Szkoła stylu i flirtu - to dwie lekcje jakich udzielisz Polkom w programie "Stylowe rewolucje Goka". Czego powinnyśmy się z nich nauczyć?

Gok Wan: - Mam wrażenie, że Polki są za bardzo nieśmiałe. Nie jest to kwestia pewności siebie a raczej samoświadomości. Sądzę jednak, że to będzie się bardzo szybko zmieniało. Co do flirtu, myślę, że Polki powinny nabrać więcej odwagi i podjąć ryzyko przejmowania inicjatywy. Co do stylu uważam, że go mają; w końcu dysponujecie takim samym dostępem do informacji, ubrań, trendów, należy je tylko właściwie spożytkować.

Reklama

- Jednak ten program nie tylko traktuje o modzie i flirtowaniu. W tych rewolucjach chodzi o coś więcej, na oczach widzów dokonują się transformacje kobiet. Poza zmianą wizerunku, ważniejsze jest to, jakie zmiany zachodzą w ich głowach i sposobie patrzenia na siebie. Ubrania w tym wypadku są jedynie dopełnieniem, kropką nad "i".

Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce. Ale mam wrażenie, że moda to coś więcej niż ubrania...

- Żyjemy w świecie konsumpcjonizmu, moda nigdy dotąd nie była tak dochodowym przemysłem. Zawsze przywiązywaliśmy wagę do naszego wizerunku, tego jak wyglądamy. Z tą różnicą, że kiedyś ubrania miały bardziej praktyczny wymiar, po prostu służyły człowiekowi. Dziś znaczenie mody jest nieco inne. Przekaz medialny, marketingowy mówi nam, że pewne rzeczy potrzebne nam są do osiągnięcia sukcesu, zbudowania pewności siebie. Uwielbiam drogie torebki i buty, ale za tym wszystkim zawsze stoi człowiek. Dlatego też mówi się o psychologii mody.

- Każdego dnia otwierając szafę, dokonujemy wyboru, jaki komunikat będziemy przekazywać światu. Dlatego mniej lub bardziej świadomie zakładamy taką, a nie inną bluzkę albo spodnie. Moda to swego rodzaju przekaz, nie zdajemy sobie sprawy, ile informacji udzielamy tylko za sprawą wyglądu. Ważne jest to, aby nasza "oprawa" była zgodna z tym, co chcemy przekazać.

Jesteś niekwestionowanym ulubieńcem kobiet, które darzą cię zaufaniem. Czy to zrozumienie dla braku akceptacji samego siebie, bierze się z twoich osobistych doświadczeń, które opisałeś w autobiografii "Lata chude, lata tłuste"?

- Myślę, że jest w tym sporo racji. Wciąż odbywam swoją własną podróż, ciągle się rozwijam, odkrywam to, kim jestem - sądzę, że każdy z nas przechodzi ten proces. Kiedy kobieta mówi mi, że nienawidzi swojego odbicia w lustrze, swojego ciała, nie może na siebie patrzeć, nie czuję się atrakcyjna, wiem co czuje, bo kiedyś sam tak się czułem. Przez wiele lat sam borykałem się ze swoimi demonami, m.in. walką z anoreksją. Własne przeżycia i doświadczenia rodzą zrozumienie i empatię. Podobnie jak fakt bycia gejem i ujawnienie się w bardzo młodym wieku - to bardzo duże i trudne doświadczenie. Masz poczucie, że najpierw musisz wszystkich przeprosić, a potem prosić o akceptację, szczególnie wobec osób najbliższych.

- Suma tych wszystkich doświadczeń bardzo wiele mnie nauczyła. Poszukiwanie akceptacji, chęci zrozumienia, potwierdzenia, że można i trzeba być sobą sprawia, że doskonale rozumiem kobiety, które nie dostrzegają swojej atrakcyjności i potencjału. Każdego dnia pracując z kobietami uczę się na ich temat czegoś nowego. Myślę, że ten umowny tytuł psychologa zdobyłem w szkole życia.

Czy nie masz poczucia, że każdy z nas jest na swój sposób ofiarą mody? I nie mam tu namyśli trendów. Moda jest czymś, co narzuca pewne standardy i kanony piękna, sylwetki, stylu bycia i życia...

- Moda jest traktowana bardzo poważnie - rozumiemy potęgę mody. To o czym mówisz należy rozpatrywać z dwóch perspektyw. Moda daje nam poczucie przynależności. Zwróć uwagę, że to właśnie poprzez strój wyrażają się pewne subkultury, to pewien niepisany komunikat. Co moim zdaniem jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Oczywiście można spojrzeć na to szerzej, niekoniecznie przez pryzmat subkultur, a ogólnego poczucia wpasowywania się w pewien nurt czy trendy. Jednak ta uniformizacja i podporządkowanie pewnym trendom, niesie ze sobą również duże niebezpieczeństwo.

- Wspomniałaś o rozmiarach, które w sposób oczywisty narzucają kanon sylwetki, w który nie każdy się wpisuje. Ale mamy przecież osoby, które z powodów różnych dysfunkcji fizycznych również w ten szablon się nie wpisują. Ta swoista uniformizacja bardzo wyraźnie uwydatnia pewne nierówności.

Rozmawiała Monika Dzwonnik (PAP Life).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama