Reklama

George R.R. Martin ujawnił, że zagrał epizod w "Grze o tron"

George R.R. Martin, autor „Pieśni lodu i ognia”, na podstawie której powstał serial „Gra o tron”, podzielił się na swoim blogu zdjęciem z niewyemitowanego pilota serialu HBO. A we wpisie pod tą fotografią opisał kulisy powstawania pierwszego odcinka kultowej dziś produkcji, który nigdy nie ujrzał światła dziennego w pierwotnej postaci.

George R.R. Martin, autor „Pieśni lodu i ognia”, na podstawie której powstał serial „Gra o tron”, podzielił się na swoim blogu zdjęciem z niewyemitowanego pilota serialu HBO. A we wpisie pod tą fotografią opisał kulisy powstawania pierwszego odcinka kultowej dziś produkcji, który nigdy nie ujrzał światła dziennego w pierwotnej postaci.
George R.R. Martin /NINA PROMMER /PAP/EPA

Inspiracją do wspomnień był wyemitowany w niedzielę odcinek serialu "Westworld", w którym w krótkim epizodzie pojawili się twórcy "Gry o tron" - David Benioff i Dan Weiss oraz smok Drogon. Pisarz przypomniał o swoich epizodach, tzw. cameo, w innych produkcjach z ostatnich lat, m.in. filmie "Sharknado 3". Jak również epizodzie z pierwszego pilota "Gry o tron".

"Byłem jednym z gości na weselu Dany i Khala Drogo. Dali mi ogromny kapelusz i naprawdę wielkie kulki" - pisze Martin, a na dołączonym zdjęciu wygląda niczym postać z "Korony królów".

"W tej wersji pilota rolę Dany grała Tamzin Merchant. Później zrobiliśmy nowy casting, scena wesela musiała zostać nakręcona raz jeszcze, a mój epizod wylądował na podłodze montażowni" - wspomina Martin, opowiadając o swoich pomysłach na inne epizody w popularnym serialu.

Reklama

"Chciałem być jedną z odciętych głów na murach Czerwonej Twierdzy tuż obok głowy Neda Starka (i najlepiej obok głów Davida i Dana). Jednak w pierwszym sezonie nie mieliśmy za dużego budżetu, a takie głowy były cholernie drogie. Optowałem też, bym zginął okropną śmiercią podczas Krwawych Godów, co byłoby sprawiedliwe, biorąc pod uwagę, że ja je stworzyłem. Słusznie obawiano się jednak, że moja obecność w tej potężnej i krwawej scenie odwróci uwagę widzów" - pisze Martin.

Pisarz nie żałuje, że ostatecznie nie pojawił się w "Grze o tron" ani razu. "Jestem pisarzem, a nie aktorem czy choćby statystą. Czekanie całymi godzinami w pełnym kostiumie podczas filmowania w Maroku sceny ślubu Dany i Droga przyniosło mi okropny ból pleców. (Ian McNeice, nasz pierwotny Illyrio Mopatis, dał mi wtedy świetną radę: kiedy kręcisz długą scenę uczty albo wesela, zadbaj o to, żebyś miał ze sobą wygodne miejsce do siedzenia)" - wspomina Martin.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: George R.R. Martin | Gra o tron
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy