Reklama

Ewa Wachowicz dobrą wróżką

W ferworze przygotowań do drugiej serii programu Ewa Wachowicz ujawnia profil wymarzonego kandydata na Top Chefa oraz zdradza, co dyskredytuje idealnego kucharza.

Nowa edycja programu "Top Chef" będzie trudniejsza od poprzedniej?

Ewa Wachowicz: - Na pewno program będzie się różnił od pierwszego sezonu. Wielu kucharzy przyszło, by walczyć o zwycięstwo. Mają wolę walki i są świadomi talentu.

Są lepsi od uczestników pierwszego sezonu?

- Nie chcę tego tak wartościować. Jestem pewna, że program będzie pełen emocji - zwłaszcza, gdy będziemy zbliżać się do finału. Na razie zawodnicy nie wyciągnęli jeszcze wszystkich asów. Czekają na odpowiedni moment.

Czy to znaczy, że kucharzy czekają dużo trudniejsze zadania?

Reklama

- Oczekiwania jury są większe. W pierwszej edycji na pewne niedociągnięcia patrzyliśmy przez palce. Wszyscy uczyliśmy się tego formatu i wzajemnych relacji. Teraz ci, którzy przyszli, wiedzą, o co chodzi. Jest to show kulinarne, presja czasu, kamer i nas, ale pobłażliwość się skończyła. Żadnej taryfy ulgowej.

Jakie cechy, według pani, powinien mieć Top Chef?

- Nie może być to kucharz-rzemieślnik, musi mieć duszę artysty, a także charyzmę, kreatywność, umiejętność panowania nad stresem i dobrą organizację. Powinien być błyskotliwy i konsekwentny w realizacji swoich pomysłów.

A czego mieć nie powinien?

- Najbardziej przeszkadza zbytnia pewność siebie połączona z pychą. Taki koktajl daje nikły efekt. Klasyczny przerost formy nad treścią. Oczywiście ważne jest to, jak prezentuje się potrawa, ale ostatecznie, na końcu liczy się harmonia smaku, struktury i koloru.

Jury "Top Chefa" zgadza się ze sobą? Dobrze się państwu współpracuje?

- Można nas porównać do tego, co powinniśmy otrzymać na talerzu. Coś chrupiącego, aksamitnego i ostrego - to sekret dobrego dania. Maciek, nawet jak kogoś krytykuje, robi to z nieprawdopodobną gracją. Józek czasem powie jedno słowo, ale trafia w punkt. Wojtek jest absolutnym perfekcjonistą, który wie wszystko i wyłapie, zanim jeszcze spróbujemy potrawy.

A pani jaką jest jurorką?

- Ostatnio usłyszałam od Maćka, że jestem dobrą wróżką (śmiech). Staram się równoważyć męskie energie, wszystkich łagodzić. Ale dogadujemy się. Zdarzają się wprawdzie decyzje niejednomyślne, ale wydając werdykt podpisujemy się pod nim wszyscy czworo bez najmniejszych wątpliwości.

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: dobro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy