Reklama

Ewa Kasprzyk: Z mężem na odległość

Wiele razy miała w życiu "pod górkę". Ale nie poddawała się. I... zamieniała to w sukces.

Jest jedną z najpiękniejszych polskich aktorek, ale jej droga do aktorstwa wcale nie była taka łatwa. Ewa Kasprzyk (56 l.) aż cztery razy zdawała do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. W końcu została studentką szkoły w Krakowie. Na roku była najstarsza, ale w niczym jej to nie przeszkadzało. Po ukończeniu szkoły znów musiała walczyć o swoje miejsce w zawodzie.

Dzięki roli w "Dziewczętach z Nowolipek" poczuła magię kina. Później bardzo chciała zagrać w "Bellisimie" Artura Urbańskiego, ale reżyser nie był przekonany. W końcu jednak powiedział: tak. Za tę rolę otrzymała nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Telewizyjnym w Wenecji w 2002 roku.

Reklama

Jednak prawdziwą popularność przyniosła jej rola w serialu "Złotopolscy". Gdy wszedł on do ramówki TVP2, pani Ewa przeniosła się z Pomorza do Warszawy. Zostawiła dom w Gdańsku, z pięknym widokiem na Wzgórza Morenowe. Jeszcze raz zaczęła wszystko od nowa, tym razem w stolicy. Pięć miesięcy po przeprowadzce niewiele się jednak działo. Nie miała tego, na czym zależało jej najbardziej: pracy w teatrze. Pomyślała wtedy nawet, że wróci do domu. Do męża Jerzego Bernatowicza, specjalisty od budowy okrętów, który z powodu pracy został w Gdyni.

- Miałam wrażenie, że Warszawa mnie odpycha. Nie wiedziałam jak trafić do pewnych miejsc, źle się czułam. Pytałam siebie: co ja tutaj robię? - opowiada.

Ale to właśnie trudności życiowe hartują panią Ewę. Nie poddała się wtedy i dzisiaj może powiedzieć, że była to słuszna decyzja. Bo wkrótce zaczęły pojawiać się propozycje pracy. Skutkiem jej wyboru jest jednak to, że do dzisiaj z mężem żyją na odległość. Ale to im wcale nie przeszkadza. Wciąż są sobie bliscy, jak w pierwszych miesiącach ich znajomości.

A poznali się na basenie. Jego zachwyciło to jak klasycznie pływała stylem motylkowym. Natomiast ona zobaczyła w nim mężczyznę, który może dać jej poczucie bezpieczeństwa. Niedługo po ślubie urodziła się im córeczka Małgosia. W tym czasie pan Jerzy wyjeżdżał do Bułgarii do pracy. Pani Ewa pojechała z nim. Zajmowała się dzieckiem i domem. Dzisiaj role się odwróciły.

To ona jest gwiazdą, a mąż godnie stoi u jej boku. Pogodził się z tym, że jest... mężem swojej żony. Cieszy się z jej sukcesów i wspiera ją. A ona nie ukrywa, że panią domu nie jest najlepszą. - Prędzej zapraszam rodzinę na jakiś dobry obiad w restauracji niż sama coś zrobię - opowiada.

Aktorka lubi cieszyć się życiem. Do tego jest kobietą, która zwraca na siebie uwagę. - Byłoby mi przykro, gdyby przestali się już za mną oglądać. Otaczam się ludźmi młodymi, z fajną energią, bo wtedy wydaje mi się, że jeszcze jestem młoda - wyznaje gwiazda.

Od dawna zbiera anioły, które ją strzegą. Ma ich wiele, są różne - małe i duże, bardzo cenne i znalezione na śmieciach, ale wszystkie mają wielką wartość sentymentalną. Ostatnio obdarowuje nimi swoją jedyną córkę. Na szczęście!

Małgorzata Bernatowicz marzy o karierze muzycznej. Znawcy uważają, że ma duży talent wokalny. Właśnie ze swoim zespołem MashMish wydała płytę. Pani Ewa chciałaby, aby jej Małgosia była kobietą szczęśliwą i spełnioną w życiu i w pracy. Nie ukrywa też, że liczy na wnuki. I zapewnia, że będzie fantastyczną babcią.

- Wracając do domu, przywoziłam prezenty, słodycze, by zrekompensować córce nieobecność. Wiem, że trochę robiłam jej tym krzywdę... - opowiada. Zapewnia też, że z wnukami będzie inaczej. - Będę miała dla nich dużo czasu. Będę dla nich i przy nich - zapowiada gwiazda.

KP

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Kasprzyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy