Reklama

Ewa Gawryluk: Naiwność ma swoją cenę

W jej życiu co rusz zdarza się zawód miłosny lub inna historia, która każe zaczynać wszystko od nowa - mówi o swojej bohaterce Ewa Gawryluk. Cieszy się, że jej samej udało się zaznać więcej stabilizacji i bezpieczeństwa.

Trudno uwierzyć, a jednak Ewa, którą gra pani w serialu "Na Wspólnej", osoba tak uczciwa, stała się bohaterką afery politycznej z pierwszych stron gazet!

Ewa Gawryluk: - Niestety, zawiniła tu jej łatwowierność i naiwność, zwłaszcza w stosunku do mężczyzn. Nie po raz pierwszy Ewa zawiodła się na kimś, komu podarowała swe serce. Tym razem jednak trafiła na wyjątkowego drania, bo Bednarski (Mariusz Drężek), bazując na jej uczuciach, próbował załatwiać swoje ciemne interesy. Sprawa jest więc podwójnie przykra.

Kobieta ma pecha...

Reklama

- I to od samego początku!

Tym razem nie tylko w sferze prywatnej, ale też zawodowej - wszak rozwścieczony senator Cieślik (Waldemar Błaszczyk) wyrzucił ją z pracy!

- I nie ma się czemu dziwić. W końcu Ewa nadwyrężyła jego dobrą reputację, która winna być atrybutem senatora, toteż musiał się jakoś konkretnie zachować. Przez co teraz trafiła 'na bruk'.

Co ciekawe, w postać tego bezwzględnego przełożonego wciela się pani... osobisty mąż!

- Z jednej strony niewesoła sprawa, bo gramy teraz niejako przeciw sobie, z drugiej zaś fajna, bo po raz pierwszy spotykamy się na planie serialu. Tak więc razem dojeżdżamy do pracy i razem wracamy, co jest miłe.

W przeciwieństwie do swej serialowej bohaterki ma pani bardzo poukładane życie...

- I całe szczęście, że nie jest na odwrót (śmiech).

Żyjecie państwo spokojnie, zgodnie, z dala od medialnego rozgłosu.

- Rzeczywiście, ważniejsza jest dla nas rodzina, niż popularność. Wiadomo, że o tych, co są na świeczniku wiele się mówi i pisze, nie zawsze zgodnie z prawdą. Ja wolę egzystować po swojemu i cieszyć się każdą chwilą w gronie najbliższych. Myślę, że na tym polega życiowy sukces.

Mówią, że "przez żołądek do serca", co pewnie w pani przypadku się sprawdza, jako że ma pani opinię świetnej kucharki.

- Nie wiem, czy aż świetnej, ale nie ma potraw, których przyrządzania bałabym się podjąć. Lubię eksperymentować w kuchni,zdarza mi się przywieźć nowy przepis z podróży. Ale mam też całą gamę swoich popisowych dań, które - zdaniem naszej córki, 13-letniej Marysi - powinnam udostępnić ogółowi w formie książki kucharskiej (uśmiech), do czego mi jednak nieśpieszno.

Z pewnością dobra kuchnia wpływa na dobrą sylwetkę. A może to kwestia genów?

- Podobno od genów zależy to w 30 procentach, reszta wynika właśnie z właściwego odżywiania, higienicznego trybu życia i aktywności fizycznej. Mając to na uwadze i świadoma, że po 40. zmienia się metabolizm, zapisałam się na siłownię. Poza tym intensywnie biegam, co polecam wszystkim, jako że jest to forma ruchu dostępna w każdych warunkach i nic nie kosztuje.

Rozmawiała Jolanta Majewska.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy