Ewa Drzyzga: Jak ona to robi?

Ewa Drzyzga może spokojnie powiedzieć: "Rozmowy w toku" to ja! /AKPA

Mówi, że tylko raz w życiu zdarzyło jej się "zapomnieć języka w gębie".

Najwierniejsi fani "Rozmów w toku" pamiętają, że w pierwszym sezonie talk-show w 2000 roku prowadząca zmieniła się aż dwa razy. Najpierw była nią Anna Maruszeczko, później Ewa Bakalarska. Ale dopiero Ewa Drzyzga (47 l.) sprawiła, że program zyskał popularność. W ciągu 15 lat gościło w nim 20 tysięcy osób, a Ewie wciąż nie kończą się tematy ciekawych i kontrowersyjnych rozmów. Jak ona to robi?

Zastanawiała się nad tym już wiele razy, ale nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. "Jak ja to robię?" to też tytuł jej nowej książki: wywiadu-rzeki, którego udzieliła z okazji 15-lecia "Rozmów w toku" Beacie Nowickiej. W rozmowie Ewa chyba po raz pierwszy zdradza tak wiele szczegółów ze swojego życia.

Reklama

Wciąż pamięta wszystkie historie, imiona bohaterów, zabawne sytuacje nawet z pierwszych odcinków. Sama nieraz płakała ze wzruszenia, ale mówi, że raz zdarzyło jej się "zapomnieć języka w gębie". Było to podczas wizyty niepełnosprawnego małżeństwa Ewy i Eugeniusza z ich córką u Ojca Świętego w Watykanie. Ewa Drzyzga towarzyszyła im z kamerą. Gdy stanęli przed Janem Pawłem II i ojciec Konrad Hejmo (opiekun pielgrzymów) poprosił ją, by opowiedziała papieżowi historię rodziny, z emocji nie wiedziała, od czego zacząć, nie mogła nawet przypomnieć sobie imion swoich bohaterów...

Gdy po takich pełnych emocji momentach wraca do swojego domu w Krakowie, gdzie czekają na nią mąż, dziennikarz Marcin Borowski, i dwaj synowie: Stanisław (10 l.) i Ignacy (8 l.), z trudem udaje jej się zapomnieć o pracy. Rzadko wraca przed godziną 18, częściej o 21. "Czasami jest to pora kolacji, którą mąż przygotowuje dla dzieci, czasami chłopcy wybiegają z łazienki po kąpieli albo wyskakują z łóżka, gdzie tata czyta im już bajki na dobranoc" - zdradza w wywiadzie Ewa Drzyzga.

Właśnie to, że tak mało czasu ma dla swoich dzieci, jest dla niej najtrudniejsze. "To bywa męczące" - przyznaje dziennikarka. "Szybkie wspólne śniadanie i dziesięć minut przytulania przed snem to trochę za mało. Nie ma czasu na nic więcej niż podstawowa komunikacja: odwiozłeś dzieci, pamiętaj o wizy u dentysty, odróbcie lekcje, dziś ja zrobię zakupy, ale wrócę późno" - wylicza. "Zauważyłam, że potem trudno jest odrobić każdy taki dzień".

Na szczęście zawsze może liczyć na męża, który dba o to, by dzieci mimo nieobecności mamy miały normalny dom. Poznali się, gdy oboje pracowali w radiu RMF FM. Ona w Krakowie, on w Warszawie. Najpierw znali się ze słyszenia. Dopiero po pewnym czasie spotkali się. "Ślub wzięliśmy w wakacje, bo była chwila wolnego" - mówi Ewa Drzyzga.

Początkowo nie wyobrażali sobie, jak przy tak pracowitym trybie życia znajdą czas na rodzicielstwo. Ewa prowadziła już "Rozmowy w toku", Marek został producentem "Superwizjera". W końcu jednak dziennikarka doszła do przekonania, że nie da rady dłużej wszystkiego robić sama w programie. Zamiast pracować 7 dni w tygodniu, podzieliła obowiązki w zespole i zyskała więcej swobody.

Gdy dzieci były małe, pomagały jej babcie i dziadek. Teraz obaj synowie chodzą już do szkoły. Ewa i jej mąż bardzo chronią ich prywatności, ale też swojej. Nie ma ich na branżowych imprezach, nigdy nie byli bohaterami żadnych skandali. "Ja po prostu jestem taką samą kobietą jak każda inna" - mówi Drzyzga, która zupełnie nie uważa się za gwiazdę. Może w tym właśnie tkwi tajemnica jej sukcesu?

KB


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Drzyzga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy