Reklama

Emil Biliński: Fotograf puszystych modelek

Wśród czwórki jurorów programu "Supermodelka Plus Size", którego uczestniczki - piękności o krągłych kształtach - marzą o karierze na wybiegu, znalazł się fotograf Emil Biliński.

Wśród czwórki jurorów programu "Supermodelka Plus Size", którego uczestniczki - piękności o krągłych kształtach - marzą o karierze na wybiegu, znalazł się fotograf Emil Biliński.
Emil Biliński może wkrótce stać w Polsce fotografem mody równie rozpoznawalnym co Marcin Tyszka /Gałązka /AKPA

Emil Biliński to nietuzinkowy fotograf. "Kiedy miałem dwa lata, moi rodzice wyjechali do Austrii. Za granicą mieszkałem 30 lat" - opowiada PAP Life. Wychował się w Wiedniu. Pierwsze doświadczenie zawodowe zdobył jako asystent mistrza fotografii Andreasa Bitesnicha. Współpracował też m.in. z Annie Leibovitz i Davidem LaChapellem.

W 2009 roku zamieszkał na stałe w Polsce. Publikował swoje zdjęcia w takich tytułach jak "Harper's Bazaar", "ELLE", "Cosmopolitan", "Playboy" czy "Sunday Times". Pracował dla największych marek, wśród których wymienić można L'Oreal, Schwarzkopf, Google, Samsung, Hermes, Avon, Orange i T-Mobile.

Wkrótce może stać w Polsce fotografem mody równie rozpoznawalnym co Marcin Tyszka. W zdobyciu popularności pomóc mu może program "Supermodelka Plus Size". Show o puszystych modelkach zadebiutuje na antenie Polsatu we wrześniu. 52 dziewczyny wyłonione w precastingu stanęły przed jury, w skład którego wchodzą projektantka mody Ewa Minge, były Mister Polski Rafał Maślak, gwiazda modelingu plus size Ewa Zakrzewska i, rzecz jasna, Emil Biliński.

Reklama

Jak mówi fotograf: "Przyjąłem propozycję udziału w programie z tego powodu, że jego temat jest mi bliski - bardzo dużo pracuję z modelkami plus size. Zarówno komercyjnie, jak i artystycznie. Obecnie zajmuje mnie mój projekt wystawowo-albumowy: postrzeganie naturalnego piękna kobiet. Spektrum piękna, które chcę pokazać, jest bardzo szerokie. Interesują mnie kobiety o różnych rozmiarach, w różnym wieku. Chcę pokazać je w bardzo naturalny sposób, bez retuszu".

Biliński we współpracy z puszystymi modelkami ceni sobie to, że może pomóc im w budowaniu pewności siebie, odnajdywaniu drzemiącego w nich piękna. Jego znakiem charakterystycznym, poza tym, że mówi z obcobrzmiącym akcentem, są tatuaże. Ręce artysty zdobi gęsta mozaika rysunków.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Supermodelka Plus Size
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy