Reklama

Dorota Kolak: Ślubu nie będzie?

Jak sama przyznaje, wyposażyła serialową Irenę w wiele swoich cech charakteru. Prywatnie jest tylko mniej niż ona skłonna do szaleństw. - Zabawy wysokiego ryzyka nie są mi bliskie - wyjaśnia Dorota Kolak.

Co czeka pani bohaterkę w najnowszej i ostatniej serii "Przepisu na życie"?

Dorota Kolak: - Przede wszystkim związek z Michałem (Jan Englert), który będzie związkiem dynamicznym i niecukierkowym. To mnie cieszy, bo wydawać by się mogło, że w pewnym wieku emocje cichną i pozostaje tylko czekać wspólnie przy katafalku (śmiech). U nas tak nie będzie, zwłaszcza że pojawi się nowa postać - córka Michała (Magdalena Schejbal), która wprowadzi do naszego życia dużo zamieszania.

Irena będzie mogła skupić się na sobie, a nie żyć życiem Anki (Magdalena Kumorek)?

Reklama

- Nie do końca. Spróbuje raczej pogodzić to wszystko. Życie Anki istotnie będzie ją nieco mniej zajmowało, ale za to bardzo zbliży się do swojej wnuczki. Będziemy z Manią (Aleksandra Radwańska) rozmawiać jak kobieta z kobietą. To fajny wątek - takie porozumienie babci i wnuczki.

Pani spojrzenie na świat jest zbieżne z poglądami Ireny?

- Myślę, że tak. Zresztą kiedy poznałyśmy się bliżej z Agnieszką Pilaszewską, to ona w jakimś sensie wiele we mnie wyczuła i odczytała. Nie lubię określenia 'moja postać'. Nie moja postać, tylko ja! Ja to biorę w ręce, i ja to lepię, więc Irena ma ze mnie sporo. Nie mam wprawdzie wnuczki, ale mam córkę i to jest dla mnie taki wzorzec, punkt odniesienia. Moje relacje z mężem i z bliskimi są dla mnie inspiracją w budowaniu kontaktów z serialowym Michałem i przyjaciółmi.

Prywatnie też ma pani grupę wiernych kumpli?

- Oczywiście. Moi przyjaciele mają różne temperamenty i poglądy, jednak chwile wspólnego, spontanicznego wariactwa też nam się zdarzają.

Chyba trudno będzie się rozstać z serialem? Sprawiacie państwo wrażenie osób, którym praca na planie sprawia autentyczną przyjemność.

- Ostatnio w naszej ekipie pojawiła się nowa postać, aktorka, i stwierdziła, że po raz pierwszy widzi taką radość w pracy. Więc nie ma co ukrywać - tej pozytywnej energii będzie mi brakować.

Czy Michał i Irena wezmą ślub?

- Pyta mnie pani, czy wystąpię w welonie? (śmiech) Nie. Będzie inny ślub, ale my będziemy zbliżać się do ślubu. Ten znak zapytania jest celowo postawiony, bo nigdy nie wiadomo, jak ludzie po przejściach będą razem funkcjonować. Czy to się uda.

Ma pani inne plany zawodowe?

- Tak, ale lepiej o tym nie mówić, bo coś nie wyjdzie i będzie głupio. Mam plany, ale jeszcze nie do końca sprecyzowane. Cały czas uczę - jestem wykładowcą. Gram stale w Teatrze Wybrzeże. Dostałam w swoim zawodowym życiu trochę bonusów, więc ze spokojem czekam na to, co będzie.

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy