Reklama

Danny Masterson odpowie za gwałt? Mocne zaznania skrzywdzonej kobiety

Aktor, któremu sławę przyniósł serial "Różowe lata siedemdziesiąte", ma odpowiedzieć przed sądem za trzy gwałty, których jakoby dopuścił się w latach 2001 i 2003. Zarzuty pojawiły się w ubiegłym roku, ale Danny Masterson nigdy nie przyznał się do winy.

Aktor, któremu sławę przyniósł serial "Różowe lata siedemdziesiąte", ma odpowiedzieć przed sądem za trzy gwałty, których jakoby dopuścił się w latach 2001 i 2003. Zarzuty pojawiły się w ubiegłym roku, ale Danny Masterson nigdy nie przyznał się do winy.
Danny Masterson na premierze serialu Netflixa "The Ranch" (2017) /Anna Webber /Getty Images

W Sądzie Najwyższym w Los Angeles toczy się rozprawa wstępna, podczas której sędzia rozstrzygnie, czy proces w ogóle się odbędzie.

Według agencji "Associated Press", we wtorek, 18 maja, doszło do przesłuchania kobiety, przedstawionej jako Jen B, która oświadczyła, że w domu Mastersona najpierw straciła przytomność, a gdy się ocknęła, on już "był na niej". Zareagowała, szarpiąc go za włosy i odpychając poduszką. Wtedy aktor miał sięgnąć po broń i zagrozić jej śmiercią.

Jen B zeznała też, że ona i Masterson znali się, należeli bowiem do tej samej grupy przyjaciół, związanej z Kościołem Scjentologicznym.

Reklama

25 kwietnia 2003 roku udała się do domu aktora, aby odebrać komplet kluczy i - jak stwierdziła - w tym domu "utknęła". Poprosiła gospodarza o drinka "z wódką". Gdy go wypiła, zasłabła. Czuła się "rozmyta" i doskwierały jej mdłości. Wówczas - jak zeznała - Masterson wrzucił ją do jacuzzi, a ona nie miał siły by się oprzeć. Była tak osłabiona, że nie mogła nawet siedzieć.

Próbował jej pomóc inny wspólny znajomy, Luke Watson. "Nie mogłam chodzić ani stać, więc położył mnie na kaflach podłogowych. Nie mogłam nawet otworzyć powiek. Czułam się naprawdę bardzo chora" - zeznała Jen B. Następnie dodała, że Masterson zaniósł ją na piętro, gdzie zwymiotowała. Wtedy on miał ułożyć ją pod prysznicem. Nagle zaczęła tracić przytomność. Gdy się ocknęła zobaczyła, że Masterson namydla jej nagie piersi.

Z tego, co wydarzyło się później, kobieta ma jedynie przebłyski wspomnień. Po raz kolejny ocknęła się na łóżku aktora, a ten już na niej leżał. Wtedy doszło do szarpaniny, podczas której - jak zeznała - chwyciła go za włosy oraz próbowała odepchnąć poduszką. On wtedy miał sięgnąć do nocnej szafki i wyjąć z niej broń. Potem ją zgwałcił.

Jen B powiedziała też przed sądem, że w następnych dniach na jej nadgarstkach i szyi pojawiły się siniaki i że czuła ogromny ból w genitaliach. Dlaczego od razu nie złożyła zawiadomienia o przestępstwie? Kobieta twierdzi, że odwodzili ją od tego liderzy Kościoła Scjentologicznego, którego członkami byli jej rodzice i wszyscy przyjaciele.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy