Reklama

"Czas honoru": Nowe postacie, nowi aktorzy

Do połowy sierpnia trwać będą zdjęcia do siódmej części "Czasu honoru". "Staraliśmy się przede wszystkim opowiadać o emocjach" - mówi w RMF FM Jarosław Sokół, autor książek "Czas honoru", "Czas honoru. Przed burzą" i "Czas honoru. Pożegnanie z Warszawą".

Akcja specjalnej serii "Czas honoru - Powstanie" zacznie się pod koniec lipca 1944 roku, czyli w chronologii całego serialu stanowi powrót do wydarzeń wcześniejszych. To będzie opowieść o powstańczym szlaku bojowym jednego oddziału, złożonego nie tylko z bohaterów poprzednich sezonów, ale też z nowych postaci, młodych ludzi z rozmaitych warszawskich środowisk.

Autorami scenariusza są Ewa Wencel i Jarosław Sokół.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: W siódmej serii cofamy się do czasów Powstania Warszawskiego.

Jarosław Sokół: - Ta seria jest rzeczywiście taką bonusową. Ponieważ serial, w sensie chronologicznym się zakończył, ale wymyśliłem tak zwany midquel. Midquel to jest rozwiązanie, które stosują czasem nasi amerykańscy koledzy. Jeżeli serial odnosi sukces, a nie ma możliwości kontynuowania go w czasie chronologicznym, to wraca się do środka wydarzeń. W znanym serialu "24 godziny", był taki przypadek, zrobiono midquel w postaci półtoragodzinnego filmu kinowego.

Reklama

- W naszym przypadku to nie jest film kinowy, tylko to jest serial, o który wielokrotnie upominali się widzowie. Wskazywali nam, że jest to pewna luka w wydarzeniach, czyli Powstanie Warszawskie. Do tej pory to nie było możliwe, ze względów budżetowych. Ale szczęśliwie ułożyły się okoliczności. Nasz producent, Michał Kwieciński, w międzyczasie stał się również producentem filmu "Miasto 44", który wejdzie na ekrany tej jesieni. I część środków z tego filmu, czyli mundury, lokalizacje i inne rzeczy, był w stanie przesunąć z tego filmu do serialu. Dzięki temu będzie ta bonusowa seria powstańcza.

Kiedy zaczyna się akcja?

- Kilka dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego, czyli jest 1944 rok, koniec lipca.

Pokazują państwo losy prawdziwych powstańców.

- To są losy prawdziwych powstańców, oczywiście. No, bo jest to prawdziwe powstanie i nie sposób uciec od prawdziwych losów powstańczych. Korzystaliśmy z bardzo wielu źródeł pamiętnikarskich. Uważam, że dla scenarzysty jest to podstawowe źródło, czyli relacje z pierwszej ręki. Relacje ludzi, którzy przeżyli i później o tym opowiadają. Oczywiście z punktu widzenia historycznego one mogą nie być akuratne, mogą mijać się czasem z faktami, bo pamięć ludzka jest zawodna. Ale w serialu, czy w tej twórczości telewizyjnej, najważniejszy jest, według mnie, pewien poziom emocji, jaki te opowieści za sobą niosą. I na to właściwie cały czas kładliśmy nacisk z Ewą Wencel. Żeby to była historia czytelna i uniwersalna na poziomie emocjonalnym. Myślę, że to się jakoś udało, bo serial został sprzedany do paru krajów europejskich. Staraliśmy się przede wszystkim opowiadać o emocjach, jakie towarzyszą tym wydarzeniom, a nie o kulisach tej wielkiej polityki.

Wspomniał pan o emocjach, tu będzie mnóstwo skrajnych emocji, od miłości do nienawiści. W wymiarze wojennym, ale też takim prywatnym, między postaciami.

- Nowością w tej serii jest to, że będą nowe postacie, nowi aktorzy. To było nasze wspólne założenie, żeby przesunąć nieco akcent z tych głównych bohaterów, których znamy i do których przyzwyczailiśmy się już przez tyle lat. Teraz oni mają swoich ludzi, mają swoich żołnierzy i w zasadzie punkt ciężkości spoczywa na nich. To jest cała masa nowych postaci i co za tym idzie, nowych aktorów. I dużo ludności cywilnej. Myślę, że ta seria będzie, jak to mówi młodzież, "wypasiona".

Kiedy rozmawiam z młodymi ludźmi, którzy bardzo lubią ten serial, to dla nich najważniejsze jest to, że mogą przejrzeć się - jak w lustrze w postaciach, które żyły te siedemdziesiąt czy sześćdziesiąt kilka lat temu. To jest chyba ogromny komplement dla kogoś, kto powołał do życia takie postaci.

- Naturalnie, że tak. Bardzo jest mi miło i dziękuję też w imieniu mojej współscenarzystki Ewy. Takie było nasze założenie od początku. Chociaż były rozmaite naciski, żeby iść w stronę pewnego weryzmu historycznego, czyli opowiadać o tych Cichociemnych, jako o ludziach ze spiżu, komandosach i tak dalej. Ale bardzo szybko doszedłem do wniosku, że ten mit niewiele ma wspólnego z prawdą. Większość tych ludzi, których później określano jako komandosi, to byli ludzie przeszkoleni w ciągu kilku miesięcy. Także to byli przede wszystkim ludzie zmotywowani, bardzo patriotycznie nastawieni. Bardzo wielu było wśród nich oficerów rezerwy, czyli zwyczajnych ludzi, którzy stali się wojskowymi na skutek wojny. I poszliśmy w tę stronę, żeby wydobyć tych zwyczajnych ludzi, tych którzy są bardziej zbliżeni do widza jakiego znamy, czyli do nas samych.

Mnóstwo ludzi pyta mnie, czy wiem, jakie będą losy bohaterów tej siódmej serii "Powstanie"?

- Logika podpowiada jedną rzecz. Jeśli to jest midquel, czyli część umieszczona między jedną serią, a inną serią, a obie te części znamy - to znaczy, że punkt dojścia nie może być inny z punktem wyjścia następnej serii.

Będzie miłość?

- Naturalnie, że tak. Ale też wiele wydarzeń dotyczy bohaterów młodych, czyli podkomendnych naszej głównej czwórki. Oni się znajdują w rozmaitych sytuacjach, w różnych dzielnicach Warszawy i tam walczą ze swoimi oddziałami tych młodych ludzi. I to właśnie ich dotyczy większość tych tragicznych zdarzeń. Z głównych bohaterów nikt nie zginie, bo nie może zginąć, ponieważ pojawia się w następnej serii. Wyciągają jednak bardzo poważne nauki życiowe w trakcie tych tragicznych wydarzeń.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM

Czytaj również:
"Czasu honoru" to nasz "Helikopter w ogniu"
Jakub Wesołowski o nowej części "Czasu honoru"

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Sokół | Czas honoru
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy