Reklama

Co wydaje się być jej wadą, jest zaletą

- Coś, co wydaje się być jej wadą, okazuje się zaletą, a w innym momencie życia jest zupełnie odwrotnie - mówi Anita Sokołowska o granej przez siebie postaci w nowym serialu "Przyjaciółki". Nam opowiedziała także o sile i specyfice relacji, jakie łączą wszystkie bohaterki tej produkcji.

Aktorka ostatnio nie narzeka na nudę. Poza "Przyjaciółkami" zobaczymy ją też w "Misji Afganistan" i Teatrze Studio. Nadal występuje w serialu "Na dobre i na złe".

Łatwo dała się pani namówić na rolę Zuzy w "Przyjaciółkach"?

- Na etapie czytania scenariusza przychodzi moment, kiedy albo się uwierzy i wejdzie w historię, albo nie. Ja zdecydowałam się na udział w tym projekcie.

W tym akurat przypadku nie powinno być chyba problemu?

- Patrząc na seriale, w których gram, Zuza to pierwsza tak mocno zarysowana rola. Cały smak i pomysł na tę postać polega na tym, że coś, co wydaje się być jej wadą, jest zaletą, a w innym momencie życia jest zupełnie odwrotnie. Siła Zuzy potrafi być więc jej największą słabością.

Reklama

Jest bizneswoman, która próbuje rządzić nie tylko w pracy, ale w życiu prywatnym. W stosunku do Ingi, Anki i Patrycji również jest taka?

- Dziewczyny trzymają się bardzo blisko. Choć, jak to w przyjaźni bywa, pojawiają się spięcia i różnice zdań, to jednak wzmacniają one ich wzajemne relacje. Ale najintensywniejsze emocje łączą ją chyba z Patrycją, którą gra Aśka Liszowska. To bardzo nietypowa jak na kobiecą przyjaźń relacja. Mam wrażenie, że one cały czas się sprzeczają, a jednocześnie robią z siebie tak zwane "jaja"...

Zuza bardzo różni się od doktor Starskiej z "Na dobre i na złe"?

- To kobiety, które inaczej organizują swoją codzienność. Zuza jest totalnym przeciwieństwem Leny, zaczynając od ubierania się, a kończąc na emocjach, działaniu i myśleniu o świecie. Poza tym Zuza jest postacią komediową i mam nadzieję, że widzowie niejednokrotnie uśmiechną się słuchając jej tekstów. Lena z kolei to postać zbudowana z napięć bliższych mojej osobowości, co jest oczywiste, skoro gram ją do kilku lat. Cenne dla aktorki jest samo zadanie bycia wiarygodną w różnych stanach emocjonalnych i wcieleniach. Dla mnie jest to niebywale fascynujące móc komponować tak różnorodne i przeciwstawne osobowości.

Przygotowuje się pani też do kolejnej, dość oryginalnej roli.

- To prawda. W październiku w warszawskim Teatrze Studio odbędzie się premiera "Komornicka. Biografia pozorna". To spektakl o życiu młodopolskiej poetki, która spaliła wszystkie swoje kobiece stroje oznajmiając światu, że jest mężczyzną. Fascynująca postać i niezwykła pisarka!

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy