Reklama

Byłem naiwnym kretynem

Kiedy Jarosław Kuźniar, popularny dziennikarz telewizyjny i radiowy, zgodził się na prowadzenie muzycznego programu "X Factor", nawet nie przypuszczał jak bardzo wpłynie to na jego życie, nie tylko zawodowe. Czy teraz żałuje swej decyzji? Jak ma zamiar pogodzić dwie role - dziennikarza informacyjnego i showmana?

RMF FM, Marta Grzywacz: Bałeś się występów na żywo przed otwartą publicznością?

Jarosław Kuźniar: - Trochę tak. Niby w studio też jestem na żywo, ale obserwują mnie tylko kamery. Wystarczy, że wiem do której się odwrócić i już. A tu jest tak, że dostajesz mikrofon do ręki, wychodzisz przez przeogromne drzwi, przed tobą na sali tysiąc osób, a ty się zastanawiasz czy za chwilę nie rzucą w ciebie skórką od banana! A mimo to musisz stać prosto, wciągnąć brzuch i robić coś fajnego.

Jak zamierzasz pogodzić dwie role - dziennikarza informacyjnego i showmana w programach rozrywkowych?

Reklama

- Posłuchaj, przychodzi do ciebie twój szef i mówi, że możesz poprowadzić najpopularniejszy program na świecie. Chcesz to zrobić? Tylko kretyn powie, że nie. Nie dostałem przecież propozycji z gatunku "Big Brother", gdzie musiałem podglądać, jak ludzie uprawiają seks w jacuzzi. To by mnie kompletnie nie interesowało. Dostałem propozycję, która była wyzwaniem. Nigdy przecież nie stałem na scenie przed ludźmi! Chciałem wiedzieć, jak to jest. A może mi to pomoże w robocie, którą wykonuję? Jeszcze na studiach moja profesor powiedziała mi, a pracowałem już wtedy w radiu: "Ty się naucz 150% tego, co możesz dać swoim głosem, sobą, wszystkim, co w tobie jest. Któregoś dnia możesz trafić na szefa, który powie: Daj nam tylko 5% swoich umiejętności, ale kiedyś znajdzie się taki, które powie: Pokaż mi wszystko co masz".

Czyli sprawia ci frajdę ta robota?

- Tak. Oni oczekują ode mnie rzeczy, których nigdy nie robiłem. Muszę się na nie otworzyć. Mogę oczywiście siedzieć w studiu TVN24, pożartować mniej lub bardziej - ale powiedzmy szczerze - to jest już rutyna. Chciałbym od tego uciec. Wyszedłem na scenę w "X Factor", żeby spróbować czy się nadaję do czegoś innego, czy już zawsze będę panem z poranka.

Twój szef składając ci propozycję udziału w programie "X Factor" dał ci gwarancję, że pozostaniesz dziennikarzem informacyjnym, czy w pewnym momencie będziesz musiał wybierać?

- Okazuję się teraz, że mam 2 szefów. Pierwszego, który dał mi pracę w TVN24 i drugiego z "X Factor". Oni ze sobą pogadali i po obejrzeniu pierwszego odcinka Adam [Pieczyński, szef TVN24 - red.] powiedział, że nie sądzi, żeby szkodziło to mojemu wizerunkowi. Ja tam nie jestem tylko od tego, żeby ludzi przytulać i wyciągać chusteczki do ocierania łez. Lubię gadać z uczestnikami. W studiu TVN24 nie mam dostępu do takiego świata. Siedzę w tym Smoleńsku, w tym OFE, a tu przychodzą entuzjaści i mówią: a ja fajnie śpiewam! Dorośli faceci się wzruszają i nikt się tego nie wstydzi. Widzę jak cudownie otworzył się Gienek Loska. Sam fakt, że zaczął mówić do mnie po imieniu to cud! Na początku trudno było wydobyć z niego jedno pełne zdanie. A ostatnio mi opowiadał, jak zadzwonił do żony po występie, około 2:00 w nocy, a ona mu powiedziała: "Gienek, ty już wygrałeś. Trzy blachy tiramisu czekają na ciebie w domu". Ten facet na początku programu nie był w stanie mówić o sobie nic innego, jak tylko to, że śpiewa, żeby zarabiać pieniądze.

I po tym wszystkim będziesz chciał wrócić do informacji?

- Na udział w "X Factor" zdecydowałem się tylko dlatego, że moi szefowie pozwalają mi to łączyć. Bo z drugiej strony nie wyobrażam sobie, ze miałbym tylko wyskakiwać na imprezy i otwierać supermarkety, albo zachwalać jakieś produkty. To mnie zupełnie nie kręci.

Twój szef, jak wspomniałeś wcześniej, powiedział, że obecność w "X Factorze" nie zaszkodzi twojemu wizerunkowi, ale ty podczas programu "X Factor" znacznie zmieniłeś swój wizerunek, bo schudłeś.

- To pewnie z powodu pracy. Trochę jej było przy tym programie. Poza tym po pracy też się męczę - maluję mieszkanie, gram w tenisa. Sam za to płacę, nie płaci za to firma, od razu dementuję te kretyńskie teksty, które się pojawiły.

Sam postanowiłeś schudnąć, czy ci kazali?

- Nie, nikt mi nie kazał. Zobaczyłem, że wyglądam jak mały tłuścioszek, więc zacząłem się ruszać. Nikt nie powiedział: "Ja pierniczę, wzięliśmy sobie prowadzącego, który wygląda jak mała świnka, zróbmy coś z tym". Do tego programu zacząłem się trochę inaczej ubierać. Dla stylistów to było trudne, bo wszyscy przez 5 lat oglądali mnie w garniturze, a tu nagle trzeba było wymyślić coś innego. Coś, co nie będzie różowym fatałaszkiem, a jednak na ludzie. Więc różnie kombinowaliśmy i czasem mój brzuch było widać bardziej, czasem mniej. Ale to nie jest mój problem tylko ludzi, którzy piszą do mnie maile: "Ooo, jaki ty masz brzuch? Ja mam taki sam." No i co z tego?.

Widzę, że jesteś trochę rozgoryczony?

- Troszeczkę. Przychodzę rano do TVN 24 i widzę, że wiele osób całą noc nie spało, bo mam mnóstwo maili, w których zdążyli wylać już swój jad. Przychodzi 100 maili na temat: "Po coś ty tam w ogóle poszedł?", "Po co ci ten zarost?" ,"Stary, ty wyglądasz jak brudas, ogól się!". Czy to jest ważne? Przecież to nie o to chodzi?!

Ty nic dobrego od ludzi nie słyszysz? Zaczynam ci współczuć...

- Słyszę. Ktoś napisał, że ostatni odcinek "X Factora" był najlepszy, i że dopiero na ten można było popatrzeć. To znaczy, że do tej pory zrobiliśmy tylko takie, które były do wyrzucenia?

Pomówmy o czym innym. Masz dziewczynę?

- Żaden zdrowy facet nie jest sam.

Podobno nawet się żenisz.

- Nie plotkujmy. Plotki o moim życiu to coś, czego nie przewidziałem. Nie przewidziałem tego, że banda skretyniałych paparazzi będzie za mną jeździła. Że będą mi robić zdjęcia, jak stoję z siatkami w sklepie. Że facet zaparkuje samochód pod moim domem i jak złodziej będzie mi robił zdjęcia z ukrycia. Ja wtedy czuję, jakby ktoś wszedł mi do sypialni i mówił: "Jezus, Maria! Jak on wygląda goły". Tak, mnie szlag trafia jak sobie o tym pomyślę. To jest po prostu świństwo.

Jak mogłeś tego nie przewidzieć?

- Nie wiem. Byłem naiwnym kretynem, po prostu.

Masz jakiś plan żeby się przed tym uchronić?

- Nie mam, bo w Polsce nie ma prawa, które cię przed tym chroni. W końcu przecież nie podali dokładnego adresu, a to że każdy może z łatwością znaleźć to miejsce, przyjść i rzucić farbą, albo napisać: "Ty fiucie jeden", to już na to rady nie ma. Mogę wozić ze sobą kij baseballowy i tyle. Kiedy ostatnio gonił mnie facet samochodem, to zatrzymałem się na światłach i powiedziałem, że ja wykonuję swoją robotę jak należy, a on zachowuje się jak prostytutka. Ale gonił mnie dalej. W którymś momencie dopiero udało mi się uciec przed wariatem. Ryzykowałem, że samochód wjedzie w drzwi od strony pasażera i uderzy w moją narzeczoną, ale udało mi się zjechać pod wiadukt i tak go zgubiłem. To wszystko jest chore.

Na portalach plotkarskich nie nikną także echa twojego konfliktu z Kingą Rusin.

- Powiedziałem to, co powiedziałem. Nie wstydzę się tego, bo nienawidzę grafomaństwa i tyle. Takie są reguły programu na żywo. Czasem ktoś mi podsyła linka i mówi: "Zobacz, odbiła sobie". A w gruncie rzeczy to przecież dorosła kobieta. Jeśli coś ją ubodło, to niech zadzwoni, pogada. A ona robi ustawkę z dziennikarzem z "Super Expressu", daje mu wywiad, w którym on pyta: "Jak to jest być tak cudowną na ekranie, jak pani?", a ona odpowiada: "To coś, co się ma, ale są tacy, którzy tylko udają inteligentnych" i niby przez przypadek ten dziennikarz mówi: "Aha, to dlatego Jarosław Kuźniar nie wypływa na szerokie wody", a na to ona: " A kto to jest?" No to już jest dziecinada. Ja do tego poziomu nie schodzę.

Czyli nie rozmawiacie ze sobą na korytarzu?

- Miałem niesamowitą nieprzyjemność być u niej w programie kiedy rozmawialiśmy o "X Factor" i to jest właściwie wszystko.

To po co tam poszedłeś?

- Takie są wymogi promocji programu, jeżeli idzie reżyser, idzie Maja i prowadzący, no to rozmawiamy. Tylko albo potrafimy się wybić ponad własne urazy i wykonujemy swoją robotę albo dajmy spokój. Co widzów obchodzą nasze spory?

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Nie przegap hitów pokazywanych w polskiej telewizji. Wszystkie znajdziesz w naszym programie!

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kuźniar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy