Reklama

Bogusława Wołoszańskiego powrót po latach

Odkrywa nieznane historyczne fakty i bohaterów, którzy mieli wpływ na najważniejsze światowe wydarzenia. - To, co najciekawsze, często dzieje się na drugim planie - wyjaśnia Bogusław Wołoszański.

Do telewizji wracają uwielbiane przez pokolenia widzów "Sensacje XX wieku". Czy powrót po 10-letniej przerwie to dla pana wyzwanie?

Bogusław Wołoszański: - Przyznaję, to ogromnie trudne. Przede wszystkim muszę odtworzyć zespół, który 10 lat temu w innych warunkach, w inaczej zorganizowanej telewizji funkcjonował nadzwyczaj sprawnie. Na szczęście to mi się udaje (uśmiech).

Pański cykl to - zgodnie z tytułem - sensacyjne, prawdziwe opowieści o historii. Jakich bohaterów i kulisy których zdarzeń ujawni pan w premierowych odcinkach?

Reklama

- Historia ciągle wynosi na powierzchnię prawdę o wydarzeniach, które każą inaczej patrzeć na przeszłość. Na przykład ujawniona notatka brytyjskiego agenta, wysłana 4 godziny po rzekomej samobójczej śmierci Heinricha Himmlera - dowódcy SS: "...Zgodnie z rozkazem zabiłem Himmlera...". Niemożliwe? A jednak... Dokumenty, w tym protokoły sekcji zwłok, zostały utajnione do 2045 roku. Czy Himmler dybał na życie Hitlera? Trudno w to uwierzyć? A jednak są dowody, że to on stał za zamachem na Hitlera przeprowadzonym, w listopadzie 1939 roku. Doskonale wiedział też o przygotowaniach do zamachu w Wilczym Szańcu w lipcu 1944 roku i nic nie zrobił, aby mu zapobiec.

Czym kierował się pan przy doborze tematów?

- Przede wszystkim ich znaczeniem dla zrozumienia historii. Wciąż posługujemy się mitami. Przykładem jest sprawa Andrieja Własowa - generała Armii Czerwonej. Generał był zagorzałym wrogiem Stalina - za co zapłacił męczeńską śmiercią. Propaganda stalinowska mściła się na nim nawet po jego śmierci, głosząc, że własowcy (czyli żołnierze Własowa) pacyfikowali powstanie warszawskie oraz mordowali ludność cywilną. To kłamstwo! Własowców w Warszawie nie było.

Jest pan wytrawnym specjalistą od tajemnic II wojny światowej. Którą z niewyjaśnionych dotychczas spraw z tamtego okresu najbardziej chciałby pan wyjaśnić? Czy jest jakaś zagadka, która nie daje panu spokoju?

- Jest ich ogromnie wiele, w tym dotyczących naszych polskich spraw, jak rzekoma wina dowódcy ORP "Orzeł" komandora Henryka Kłoczkowskiego, oskarżonego i skazanego przez polski sąd w Londynie na 4 lata więzienia za wprowadzenie "Orła" do portu w Tallinie. Są dowody, że to nie on "naraził okręt na stratę" - jak napisano w akcie oskarżenia. Wiele wskazuje na to, że zrobił to Jan Grudziński, który przejął dowództwo nad "Orłem".

Program podczas 30 lat istnienia przechodził wiele metamorfoz - jaka będzie konwencja nowej serii? Czymś nas pan zaskoczy?

- Nie, nie będzie rewolucyjnych zmian w konwencji "Sensacji XX wieku". Widzowie zaakceptowali formułę, wyrażając to rekordową oglądalnością, która skłoniła National Geographic Channel i TVP do koprodukcji programu. Nie mogę zawieść miłośników "Sensacji"... Zostajemy więc przy widowiskach, w których przy udziale aktorów i statystów zrekonstruuję historyczne wydarzenia. Aktorska rekonstrukcja jest szczególnie ważna przy tematach, które nie pozostawiły filmowego śladu.

No właśnie, inscenizacje, w których biorą udział znakomici aktorzy, to jeden ze znaków rozpoznawczych cyklu. Proszę powiedzieć, kogo zobaczymy w nowych odcinkach?

- W widowisku, które teraz realizuję pod tytułem "Strażnicy skarbów", występują Adam Pieczyński i Tomasz Dedek. W poprzednim wspaniale zagrała Natalia Klimas oraz Mikołaj Roznerski. Adam Woronowicz, gdy spotkał mnie na korytarzu w TVP, zapytał: Kiedy zaprosisz mnie do "Sensacji..."? Długo nie czekał - świetnie zagrał generała Reinharda Gehlena, szefa niemieckiego wywiadu wojskowego, a Piotr Głowacki jako zamachowiec na Hitlera jest niesamowity.

Na razie zaplanowanych jest 10 nowych odcinków. Istnieje szansa, że powstaną kolejne?

- O tym zadecydują widzowie.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy, czy poza "Sensacjami XX wieku" pracuje pan nad jakimiś innymi projektami?

- Owszem, niemalże równolegle powstaje seria 10 programów "Przewodnik Historyczny Bogusława Wołoszańskiego", nad którą pracuję z Pawłem Lekkim, dla kanału TVP Historia. Pierwszych 5 programów emitowanych w ubiegłym roku zdobyło bardzo wysokie notowania widzów, więc dyrektor Tadeusz Doroszuk zobowiązał mnie do powtórzenia sukcesu. Może się uda (śmiech). A skoro TVP Historia obchodzi swoje 8-lecie - nie mogę zawieść...

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy