Reklama

Będzie strajk w TVP?

Pracownicy TVP zdecydowali w referendum o podjęciu strajku; opowiedziało się za nim 72 proc. oddających głos - poinformował organizator referendum, związek zawodowy "Wizja". To odpowiedź na plany zarządu telewizji dotyczące przeniesienia do firmy zewnętrznej blisko 600 pracowników etatowych.

Przeciwna strajkowi była co dziesiąta osoba biorąca udział w referendum; wstrzymało się od głosu prawie 15 proc. oddających głos - podali w oświadczeniu związkowcy. Jak wynika z informacji związku, w referendum wzięło udział 51,9 proc. uprawnionych do głosowania, co oznacza, że referendum jest ważne. Uprawnionych do wzięcia udział w referendum było 3459 pracowników telewizji.

Strajk zostanie podjęty w proteście przeciwko przeniesieniu do wyłonionej w przetargu firmy zewnętrznej pracowników etatowych zatrudnionych na stanowiskach grafików, charakteryzatorów, montażystów oraz dziennikarzy.

Reklama

W czwartkowym oświadczeniu rzecznik prasowy TVP Jacek Rakowiecki podkreślił, że "jeśli związkowcy, jak deklarują, zwrócą się do prezesa Juliusza Brauna z prośbą o rozmowę, będzie ona oczywiście możliwa, bo i zarząd TVP i prezes zarządu nigdy nie uchylali się od prowadzenia dialogu ze związkami zawodowymi".

Czytamy też, że zarząd "przyjmuje do wiadomości wyniki referendum strajkowego, choć nie zmienia zdania, że sposób jego przeprowadzania (wielokrotne przedłużania terminu, nieuczciwa propaganda referendalna, wywieranie presji na pracowników, by zagłosowali, podawanie cząstkowych wyników w trakcie trwania głosowania itp.) nie licował z powagą tego aktu".

Jak wynika z oświadczenia, zarząd telewizji uważa, że podane wyniki oznaczają, iż prawie dwie trzecie pracowników TVP nie popiera idei załatwiania żądań związkowych w drodze strajku.

We wcześniejszej rozmowie z PAP rzecznik prasowy TVP Jacek Rakowiecki ostrzegał pracowników przed podjęciem strajku. Mówił: "Strajk albo niczego nie zmieni, albo - jeżeli by przybrał szeroką i długotrwałą formę - może być katastrofą ekonomiczną dla telewizji publicznej i zakończyć się dramatem dla pracowników, nie z winy zarządu".

W referendum brali udział pracownicy oddziału głównego w Warszawie oraz 16 ośrodków regionalnych. Referendum strajkowe miało się zakończyć 20 września, ale organizatorzy przedłużyli je o ponad trzy tygodnie - do uzyskania liczby głosów nadających ważność referendum.

Zgodnie z planami zarządu telewizji nie wszyscy dziennikarze zostaną oddelegowani do firmy zewnętrznej. W firmie pozostaną tzw. redaktorzy koordynujący, odpowiedzialni za emisję programów.

Prezes TVP Juliusz Braun zapowiedział, że oddelegowani do firmy zewnętrznej pracownicy będą otrzymywać pensje w niezmienionej wysokości przez pierwszy rok. Według niego dziennikarzy nie będzie obejmować zakaz konkurencji.

W przetargu mającym wyłonić firmę zewnętrzną pozostała jedynie Gi Group. Ostateczna decyzja, czy to właśnie ten wykonawca przejmie pracowników telewizji, ma być podjęta 28 października.

Obok tej firmy oferty w przetargu złożyły: firma Manpower Group oraz dwa konsorcja - firm Wadwicz, The Chimney Pot i Floty Filmowej oraz firm Murator, Time i Medella. Konsorcjum firm Murator, Time i Medella, należące do Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, wycofało się z przetargu na samym początku.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: głos | strajku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama