Reklama

Beata Tadla na właściwym miejscu

Od ponad roku jest twarzą "Wiadomości" i sprawdza się w tej roli znakomicie. - Nakręca mnie poczucie odpowiedzialności za słowo i radość, że pierwsza przekazuję informację, na którą czekają widzowie - mówi Beata Tadla.

Choć dziś trudno w to uwierzyć, Beata Tadla marzyła o aktorstwie. Jednak wszystko zmieniła rozgłośnia radiowa w rodzinnej Legnicy. - Chciałam zdawać do akademii teatralnej, ale w drugiej klasie ogólniaka znalazłam ogłoszenie w lokalnej gazecie o powstającym radiu i postanowiłam się zgłosić na casting - wspomina dziennikarka. - I połknęłam bakcyla. Radio było dla mnie jak narkotyk.

Młoda dziennikarka dość szybko została zauważona i zdecydowała się poszukać szczęścia w stolicy. - Zawsze marzyłam o tym, żeby pracować w Warszawie i móc rozmawiać z politykami, uczestniczyć w konferencjach prasowych, ważnych procesach, posiedzeniach Sejmu, Rządu. Pracowała w stołecznych rozgłośniach, ale poważnie myślała o telewizji.

Reklama

- Już jako mała dziewczynka stawałam przed ogromnym lustrem w kuchni, i udawałam, że jestem Krystyną Loską. Potem wyobrażałam sobie, że prowadzę "Teleexpress" - przyznaje z uśmiechem.

"Teleexpresu" wprawdzie nie poprowadziła, ale za to znalazła się w TVN24. - Zaczynałam od stażu, ale kiedy szefowie zorientowali się, że mam kilkunastoletnie doświadczenie w pracy z mikrofonem, trafiłam na wizję. W stacji pracowała 7 lat.

W listopadzie 2012 roku po raz pierwszy poprowadziła główne wydanie "Wiadomości". - To była decyzja wywołana potrzebą zmiany. Poza tym kocham wyzwania! - tłumaczyła wówczas powody swojego odejścia.

- Nigdy nie straciłam entuzjazmu do swojej pracy. Nie mogłabym robić nic innego, ja kocham informować. Traktuję to jako rodzaj misji. Dlatego postanowiłam przyjąć propozycję TVP. Prowadzenie programu, który jest podsumowaniem dnia, jest mniej spalające emocjonalnie, bo do wszystkich wydarzeń możemy już podejść z dystansem - przekonywała.

Właśnie ten dystans, ciepły głos i uśmiechnięte oczy dziennikarki z miejsca pokochali widzowie. - Dziennikarz musi być empatyczny - podkreśla Beata Tadla. - Zdaję sobie sprawę, że świat nie jest różowy. Nie każdego dnia mogę informować o tym, że od jutra nie będą musieli płacić podatków, czy też mniej zapłacą za benzynę, jednak chciałabym, aby przekaz medialny był formą otuchy dla widza. Aby dawał im nadzieję i uspokajał, nie powodował agresji oraz zamętu w ich życiu.

Choć plotkarskie portale z pasją komentują jej życie prywatne, sama stara się je chronić. - Nie rozmawiam o sprawach osobistych. A i tak z gazet i internetu dowiaduję się, co u mnie słychać - przyznaje z ironią.

- Jestem kobietą doświadczoną, z bagażem, z którego wyciągam wnioski. I nie jestem idealna. Sporo wymagam. Od siebie też. Ale chcę żyć tak, by pod koniec nie żałować, że robiłam w życiu to, czego chcieli inni, a nie ja sama - podsumowuje.

JBJ

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy