Reklama

Bartosz Żukowski: Rodzina najważniejsza!

Utalentowany aktor, który zagrał w wielu filmach i serialach. Jednak prawdziwy rozgłos przyniósł mu "Świat według Kiepskich".

Cały czas przyjmuje nowe aktorskie zadania, bo nie lubi stać w miejscu. Nie może pozwolić sobie na to, by włożono go do jednej szuflady. Jest ciekawy życia. Fascynuje go mnóstwo różnych rzeczy, na które zawsze znajduje czas. Bartosz Żukowski (37 l.) jest również wspaniałym mężem oraz ojcem. Kocha i czuje się kochany. Jest szczęśliwy i nie pozwoli na to, aby mogło być inaczej...

Wydaje mi się, że nie przepada pan za udzielaniem wywiadów...

Bartosz Żukowski: - A niby skąd takie przypuszczenia?

Rozmów z panem jest po prostu niewiele. Poza tym wydaje mi się, że zalicza się pan do tych niedostępnych gwiazd, które z reguły nie wpuszczają mediów do swojego życia...

Reklama

- Po prostu staram się nie łączyć życia prywatnego z zawodowym. I to pewnie dlatego odnosi pani takie wrażenie.

A jeżeli miałby pan wybrać: kariera czy rodzina?

- Nie zawahałbym się nawet przez chwilę i oczywiście wybrałbym rodzinę. Ona jest dla mnie najważniejsza! Zawsze więc mam na względzie jej dobro i nie robię niczego jej kosztem.

Ale z drugiej strony jest pan przecież głową rodziny. Ciąży na panu spora odpowiedzialność. Nie może pan sobie pozwolić na nicnierobienie.

- Oczywiście, że nie. Mówiąc tak miałem jednak na myśli całkowite zachwianie lub odwrócenie właściwych proporcji. Z tego też względu nigdy nie biorę dwóch równoległych premier. Wiem, że psychicznie nie poradziłbym sobie z tym.

Chodzi o stres związany z pańskim zawodem? O tę zżerającą tremę?

- Pomijam już nawet aspekt tremy. Mam raczej na myśli moje ojcowskie obowiązki. Gdybym latał z próby na próbę i widział tylko swoje śpiące dziecko, nie byłbym w stanie egzystować. Taki układ byłby dla mnie wręcz nie do zaakceptowania. Nie potrafiłbym tak żyć. Byłbym zestresowany faktem, że moja rodzina na tym cierpi. A ja tak nie chcę. Po próbie muszę przyjść do domu i mieć tę świadomość, że wszystko jest w jak najlepszym w porządku. Inaczej nie jestem w stanie pracować.

Po prostu jest pan tatą na medal!

- Rzeczywiście tak mówią.

To co ten "supertata" chciałby przekazać swojemu dziecku?

- Podstawowe zasady, które są jednak w naszym życiu najważniejsze. Postępuj wobec innych tak, jakbyś chciał, żeby inni postępowali wobec ciebie. To jest właśnie ta szeroko pojęta uczciwość.

Jaki jest Bartosz Żukowski, gdy już gasną światła kamer i reflektorów?

- Przede wszystkim jestem ciekawy świata. Interesuje mnie naprawdę masa różnych rzeczy. I to takich, które nie są ze sobą związane. Uwielbiam historię, prawo, a za chwilę będę robił licencję pilota. Mam wiele ścieżek, którymi podążam sobie w różnym tempie.

Musi być pan dobrze zorganizowany, aby znaleźć na to wszystko czas!

- Generalnie tak jest. Chociaż zdarzają się tzw. okresy niemocy. Czasami po prostu nic mi się nie chce robić. Ale jak już się w sobie zbiorę, to w krótkim czasie potrafię zrobić szalenie dużo fajnych rzeczy. A zdarzają się też takie sytuacje, w których zastanawiam się, w jaki sposób udało mi się to wszystko zorganizować.

Proszę mi teraz zdradzić, jak sprawdza się pan w roli męża? Lubi pan tę rolę?

- Jestem facetem, który żadnej pracy się nie boi. Sprzątam, robię zakupy i piorę.

W takim razie pańska żona to prawdziwa szczęściara!

- Ona uważa, że jestem mrukiem. Chociaż i tak stale powtarzam jej pani wersję. Mówię jej, że wygrała los na loterii.

Uważa pana za mruka? Jak to możliwe?

- To pewnie dlatego, że bardzo dużo czytam. Jak nasze dziecko zasypia, to kładę się obok niego i czytam. Odpływam. Potrafię zniknąć na kilka godzin. A wtedy dom wydaje się taki pusty.

W jakim momencie życia znajduje się pan teraz?

- Teraz w moim życiu jest naprawdę spokojnie. Nie jestem na żadnym niebezpiecznym zakręcie. Wszystko jest w miarę stabilne i poukładane. Wiem z grubsza co i jak.

A zazwyczaj planuje pan swoje życie, czy raczej działa spontanicznie?

- Niestety w tym zawodzie nie da się zbyt wielu rzeczy zaplanować. Tutaj wszystko zmienia się z minuty na minutę. Z własnego doświadczenia wiem, że jak zaplanuję sobie wakacje, to akurat wtedy będę musiał być na planie. Dlatego staram się podchodzić do takich sytuacji spontanicznie. Ale oczywiście zdarzają się wyjątki. I są pewne rzeczy, które idą swoim zaplanowanym, ugruntowanym torem. Są one po prostu nie do ruszenia.

Jest pan teraz w życiu szczęśliwy?

- Wydaje mi się, że tak.

A dlaczego tylko wydaje się? Mam wrażenie, że powiedział pan to jakoś tak bez przekonania...

- To nie jest tak. Szczęście jest przecież wypadkową tego wszystkiego, co człowiek w swoim życiu przeżył i posiadał. Jestem szczęśliwy, gdy w moim domu wszyscy są zdrowi. Mam w sobie wyjątkowo dużo empatii. I większość stresów związana jest z moim życiem rodzinnym. Kiedy coś złego dzieje się u mojej siostry czy u rodziców, to mnie to zawsze stresuje. Wtedy dokładam wszelkich starań, aby rozwiązać dany problem.

Jest pan z siebie i swoich osiągnięć zadowolony?

- Z tym bywa różnie. Z reguły staram się być pozytywnie nastawiony do siebie i do świata.

Jak na aktora komediowego przystało!

- Pewnie to panią zdziwi, ale... czuję się aktorem dramatycznym, a nie komediowym. Wydaje mi się, że nie posiadam zdolności parodystycznych. Po prostu nie mam takiego talentu.

A gdyby miał pan zagrać samego siebie, czy taka kreacja byłaby dla widzów ciekawa?

- Obawiam się, że byłaby ona dla nich nie do udźwignięcia. (śmiech)

Rozmawiała Alicja Dopierała

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Bartosz Żukowski | Świat według Kiepskich
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy