Reklama

Anna Starmach lubi karmić ludzi

Nigdy nie myślała, że będzie w życiu aż tak zajętą osobą. Ale nie narzeka - robi to, co kocha i ma plany na przyszłość.

Kończy się druga edycja "MasterChefa". Nie żal pani?

Anna Starmach: - Uwielbiam pracę na planie tego programu! Świetnie współpracuje mi się z Magdą Gessler i Michelem Moranem, wielką frajdę sprawia mi poznawanie uczestników - utalentowanych kucharzy - oraz gości specjalnych naszego show (w tym roku był to Marco Pierre White - przyp. red.), ale wszystko kiedyś się kończy... Koniec programu nie oznacza jednak, że moje życie zwolniło. Teraz pracuję nad drugą częścią mojej książki kucharskiej 'Pyszne 25', prowadzę warsztaty kulinarne, no i gotuję w 'Dzień dobry TVN'.

Reklama

I to tak dobrze, że jakiś operator mocno przytył na pani wikcie!

- Podczas przygotowań i nagrania programu obowiązuje zakaz jedzenia. Ale 'Dzień Dobry TVN' kończy się o 11:00, a o 11:01 przy stole z daniami kłębią się już tłumy ludzi. Często dostaję karteczki lub SMS-y, żebym komuś odłożyła kawałeczek czegoś, bo mu zjedzą...

A jak się pani udaje nie być okrągłą?

- Ci, którzy oglądają 'MasterChefa', mówią, że jestem za gruba. A ja nie mogę mieć innego rozmiaru, bo moja praca polega też na próbowaniu dań. Nie ukrywam, że pochodzę z rodziny, gdzie kilku grubasków by się znalazło, więc dbam o formę, ćwiczę na siłowni i biegam. Dzięki temu mogę jeść w miarę bezkarnie.

Nie ma pani czasem dosyć tego gotowania?

- Bardzo, bardzo rzadko. Odpoczywam, wyjeżdżając gdzieś daleko z plecakiem i wtedy jadam w różnych miejscach. Zwykle po paru dniach odkrywam, że czuję się nieswojo, choć nie wiem, czemu. I nagle do mnie dociera: Aha, przecież ja dawno nie gotowałam!

Czy jest coś, co wciąż się pani nie udaje?

- Cały czas uważam, że moja babcia była mistrzynią w przygotowaniu ciasta drożdżowego. Mam ten sam przepis, wydaje mi się, że wszystko robię jak trzeba, a jednak ten smak jest inny. Ale jestem osobą bardzo upartą w kuchni, więc będę piekła do skutku.

Czy pani goście zawsze oczekują od pani jakichś specjałów?

- No, to jest oczywiste! Nie wyobrażam sobie, żebym kogoś poczęstowała samą herbatą czy kawą! Poza tym ja bardzo lubię karmić ludzi.

Dlatego chce pani otworzyć restaurację w Krakowie?

- Marzę o restauracji, ale zdaję sobie sprawę, że jeśli chcę ją tak prowadzić, jak zamierzam, to musiałabym w niej być siedem dni w tygodniu. Na razie nie mam na to czasu. Czekam, aż moje życie nieco się uspokoi. Jestem bardzo szczęśliwą młodą kobietą, która robi to, co kocha, w tym się spełnia, cały czas się uczy i rozwija. Moje życie pewnie nigdy nie będzie spokojne, tylko będzie się zmieniać. Może za rok będzie jeszcze szybsze...

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Kocha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy