Reklama

Anna Popek: Kończymy, kiedy inni zaczynają

"My kończymy, kiedy inni dopiero zaczynają dzień" – Anna Popek zachwala swój nowy program „Dzień dobry, Polsko!".

"My kończymy, kiedy inni dopiero zaczynają dzień" – Anna Popek zachwala swój nowy program „Dzień dobry, Polsko!".
Anna Popek /AKPA

Pierwsze wrażenia z prowadzenia "Dzień dobry, Polsko!"?

Anna Popek: - Pozytywne. Nowe studio z pięknym widokiem na Warszawę sprawia, że my też czujemy się świeżo i pełni energii. Mimo naturalnych porównań do "Pytania na śniadanie" tutaj jest zupełnie inaczej - więcej lekkich informacji, prognoza pogody nadawana z niebanalnych miejsc i tematy, które interesują nas samych.

Czyli nie wróciły wspomnienia z "Pytania na śniadanie"?

- Zupełnie nie. Może to sprawa miejsca, z którego nadajemy, odmiennej scenografii: wysokiego sufitu, schodów oraz oczywiście nowej ekipy.

Jak się pracuje z Tomaszem Mandesem?

- Na razie możemy chyba powiedzieć, że dobrze. On ma zainteresowania podobne do moich - lubi historię i sprawy społeczne. Ale, jak każdy facet, interesuje się też sportem. Jest inteligentny, miły, ma poczucie humoru i dystans do siebie. Potrafi współpracować w parze. To rzadki zestaw cech w show biznesie.

Czym "Dzień dobry, Polsko!" różni się od innych programów śniadaniowych?


- Przede wszystkim godziną emisji. My kończymy, kiedy pozostali zaczynają dzień. To wymusza pewne rzeczy. Na przykład zapowiadamy, co się dopiero zdarzy. Naszym zadaniem jest dostarczenie ludziom wiedzy o świecie. Tak, by wychodzili do pracy wyposażeni w najnowsze informacje. Dlatego też łączymy się z redakcją "Teleexpressu". Reporterzy relacjonują wydarzenia polityczne, ale tylko te naprawdę ważne, unikamy szumu medialnego. Nie podajemy też drastycznych informacji. Po pierwsze - pięć minut to stanowczo za mało, by zająć się trudną sprawą, po drugie - to nie jest dobra pora na emisję poważnych tematów. Głębokie dyskusje powinny być pozostawione na publicystykę południową.

Reklama

Jak się wstaje o tak wczesnej porze?

- Mój budzik dzwoni o godzinie 3.30. Na szczęście jestem skowronkiem. Po prostu kładę się wcześniej. Jedyne, czego kobieta może się obawiać, to podkrążonych z niewyspania oczu. Ale poranne mycie twarzy zimną wodą pomaga. Mamy też świetne makijażystki - poradzą sobie nawet z takim wyzwaniem (śmiech). Gdy pierwszego dnia wracałam o godz. 9 po programie do domu, byłam przekonana, że to już południe i dziwiłam się, że ulice są tak bardzo zakorkowane, myślałam: coś się pewnie wydarzyło. Dopiero potem dotarło do mnie, że to ludzie po prostu jadą do pracy.

Kogo chciałaby pani zaprosić do studia?

- Ambasadora Francji? Marzec to miesiąc, w którym promowana jest kuchnia francuska. Przy okazji można wspomnieć o kulturze tego kraju. Z kolei Ambasada Izraela organizuje teraz ciekawą imprezę związaną ze świętem Purim. Może też nas odwiedzą? Poza tym pisarze, malarze, muzycy, którzy mogliby opowiedzieć o swoich dokonaniach. Pewnie koncert na żywo o godz. 6 rano trudno byłoby zrealizować, ale można przecież porozmawiać o świeżo wydanych płytach i książkach.

Monika Ustrzycka

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Anna Popek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy