Reklama

Anna Kalczyńska: Wagary kontrolowane

Anna Kalczyńska, współprowadząca "Dzień Dobry TVN", przyznaje, że w szkole na świadectwie zawsze miała czerwony pasek, była grzeczna i nie uciekała z lekcji, nawet z wf-u - chyba, że całą klasą. "Wagarowaliśmy w sposób kontrolowany" - przekonuje dziennikarka.

Anna Kalczyńska, współprowadząca "Dzień Dobry TVN", przyznaje, że w szkole na świadectwie zawsze miała czerwony pasek, była grzeczna i nie uciekała z lekcji, nawet z wf-u - chyba, że całą klasą. "Wagarowaliśmy w sposób kontrolowany" - przekonuje dziennikarka.
Zawsze byłam bardzo grzeczna - przekonuje Anna Kalczyńska /Jordan Krzemiński /AKPA

Czy Anna Kalczyńska była wzorową uczennicą?

Anna Kalczyńska: - Tak, miałam czerwone paski, aczkolwiek zawsze gorzej szło mi z matematyki. Ostatnio słuchając pewnej audycji, doszłam do tego, dlaczego - przy nauce bardzo ważna jest pewność siebie. A ja zawsze miałam z tymi cyframi problem i wrażenie, że to mnie przerasta. Bardzo zależy mi na tym, żeby moje dzieci od tej matematyki nie uciekały, żeby nie popełniały moich błędów. Chciałabym, żeby się dobrze, wszechstronnie rozwijały, a matematyka jest ważna.

A z czego była pani dobra?

Reklama

- Z przedmiotów humanistycznych - z polskiego, z historii i z języków. To rzeczywiście mnie interesowało i nadal interesuje. Dlatego miałam ogromny problem z wyborem studiów. Pamiętam, że miałam cały pokój zasypany kartkami różnych kierunków - socjologia, nauki społeczne, politologia... Wszytko wydawało mi się interesujące. W końcu stanęło na językach - zdecydowała taka pragmatyczna wizja tego, co mam robić potem, a jak czas pokazał, robię zupełnie co innego.

Czy z wf-u dawała pani "nogę" czy chętnie ćwiczyła?

- Ćwiczyłam, bo bardzo lubiłam i lubię sport, wiec nie uciekałam. W podstawówce mieliśmy koszykówkę, a później była trochę trudniejsza technicznie siatkówka - zawsze miałam poobijane ręce, ale bardzo to lubiłam, bo w ogóle bardzo lubię rywalizację. To też mnie motywuje.

A jeśli chodzi o zachowanie?

- Zawsze byłam bardzo grzeczna. Nigdy nie miałam problemu z zachowaniem. Wagary to nie był mój styl...

A jeśli cała klasa szła?

- To oczywiście, że szłam razem z nimi (śmiech). Aż taką prymuską nie byłam. Zdarzały się wagary, ale dopiero w liceum, w jakiejś drugiej klasie. Natomiast wagarowaliśmy w sposób kontrolowany, czyli tak, żeby nigdy nie zahaczyć o dopuszczalny limit.

Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Anna Kalczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy