Reklama

Anna Kalczyńska: Nie zawsze wszystko mamy pod kontrolą

- Lubię pracę w "Dzień Dobry...", ale moim największym żywiołem jest praca reporterska - przyznaje Anna Kalczyńska, dziennikarka, prywatnie miłośniczka narciarstwa.

- Lubię pracę w "Dzień Dobry...", ale moim największym żywiołem jest praca reporterska - przyznaje Anna Kalczyńska, dziennikarka, prywatnie miłośniczka narciarstwa.
- Na przełomie lipca i sierpnia będę prowadzić weekendowe wydania "Dzień Dobry Wakacje" - zdradza Anna Kalczyńska /AKPA

Przed kilkoma tygodniami uległa pani wypadkowi na nartach. Widzowie "Dzień Dobry TVN" mocno trzymali kciuki za pani powrót do formy i do programu.

- Wszystkim, którzy życzyli mi zdrowia, serdecznie dziękuję. Obiecuję, że wrócę do formy.

Wcześniej przyznawała pani, że bardzo lubi aktywność fizyczną. Czy to traumatyczne doświadczenie zniechęciło panią do sportu?

- Nie, ale wypadek, czy raczej kolizja uświadomiła mi, że nie zawsze wszystko mamy pod kontrolą i nie wszystko od nas zależy. Na szczęście samą chwilę zderzenia mam "wyciętą" z pamięci. Dzięki temu, mam nadzieję, nie będę bała się jeździć w przyszłym sezonie, bo uwielbiam narty i szybką jazdę. Wróćmy do programu.

Reklama

Wkrótce minie rok, odkąd tworzy pani duet z Andrzejem Sołtysikiem. Jak się państwu razem pracuje?

- Andrzej lubi się śmiać i ma dystans do siebie, to ważne u mężczyzny. Jednak partnerem jest nieprzewidywalnym. Ciągle jest ciekawy, co gość ma do powiedzenia. Mamy więc pewne kłopoty z kończeniem rozmów, ale pracujemy nad tym! (śmiech)

Nim została pani jedną z prowadzących magazyn, pracowała pani jako reporterka TVN 24, relacjonując najważniejsze wydarzenia z kraju i ze świata. Nie brakuje pani tej adrenaliny?

- Emocji mi nie brakuje, mam je na co dzień w pracy z Andrzejem. (uśmiech) A serio - lubię wyzwania i chętnie je podejmuję, choć ostatnie moje wyjazdy kończyły się w dramatycznych okolicznościach (zamachy terrorystyczne w Paryżu). Praca reporterska to mój żywioł, ale bardzo cenię także tę w studiu.

Wielokrotnie mówiła pani, że to rodzina, nie kariera, jest dla pani najważniejsza. Trudno jest zapanować nad trójką pociech - Hanią, Krysią i Jankiem?

- Tak, rodzina jest najważniejsza. I mimo wielu obowiązków cieszę się, że mogę wracać do domu pełnego wrzawy i poważnych problemów przedszkolaków. Nasze dzieci są dla mnie i męża ogromną dumą i radością. Lubimy być rodzicami, cieszymy się wspólnie spędzanym czasem, bo Jaś, Hania oraz Krysia są fajnymi dzieciakami. Przy nich trochę zapominamy, jacy jesteśmy poważni i dorośli.

Rozmawiała Joanna Bogiel- Jażdżyk

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Kalczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy